Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
i mruknął:
— Mam dla waszmości pana słówko od panny.
— Bądźże mi Pandarem[500]! — zawołał radośnie namiestnik. — Możesz też mówić przy tym kawalerze, bom się przed nim spuścił z sekretu.
Tatar wydobył zza rękawa kawałek wstążki:
— Panna przysyła waszmości panu tę szarfę i to kazała powiedzieć, że miłuje go z całej duszy.
Porucznik porwał szarfę i począł ją z uniesieniem całować i do piersi przyciskać, a dopiero ochłonąwszy nieco spytał:
— Co ci zleciła powiedzieć?
— Że miłuje waszmość pana z całej duszy.
— Naściże[501] talera za musztuluk[502]. Rzekła tedy, że mię miłuje?
— Tak jest!
— Naściże jeszcze talera. Niechże ją Bóg błogosławi, boć i ona mi najmilsza. Powiedzże jej... albo czekaj; sam ja do niej pisać będę; przynieś mi jeno inkaustu[503], piór i papieru.
— Czego? — spytał Tatar.
— Inkaustu, piór i papieru.
— Tego u nas w domu nie ma. Za kniazia Wasyla było — i potem, jak się młodzi kniaziowie pisać od czerńca[504] uczyli — ale to już dawno.
Pan Skrzetuski klasnął palcami.
— Mości Podbipięto, nie masz wasze[505] inkaustu i piór?
Litwin rozłożył ręce i wzniósł oczy do góry.
— Tfy, do licha! — rzecze porucznik — otom jest w kłopocie!
Tymczasem Tatar usiadł w kuczki przed ogniem.
— Po co pisać — rzekł grzebiąc w węglach. — Panna spać poszła. A co masz wasza miłość jej napisać, to jutro powiedzieć można.
— Kiedy tak, to co innego. Wiernyś, jak widzę, sługa kniaziówny. Naściże trzeciego talera. Dawno służysz?
— Ho, ho! czterdzieści lat temu, jako mnie kniaź Wasyl w jasyr[506] wziął — i od tej pory służyłem mu wiernie, a gdy onej nocy odjeżdżał na przepadłe imię, to dziecko Konstantynu zostawił, a do mnie rzekł: „Czechły! i ty nie odstąpisz dziewczyny, i będziesz jej strzegł jak oka w głowie.” Łacha ił Ałła[507]!
— Tak też i czynisz?
— Tak też i czynię, i patrzę.
— Mów, co widzisz: Jak tu kniaziównie?
— Źle tu myślą o niej, bo ją chcą dać Bohunowi, który jest pies potępiony.
— O! nie będzie z tego nic! znajdzie się komu za nią ująć!
— Tak! — rzekł stary potrząsając palące się głownie. — Oni ją chcą dać Bohunowi, by ją wziął i poniósł jako wilk jagnię, a ich w Rozłogach zostawił — bo Rozłogi jej, nie ich, po kniaziu Wasylu. On też Bohun to uczynić gotów, bo po komyszach więcej ma złota i srebra niżeli piasku w Rozłogach, ale ona ma go w nienawiści od pory, jak przy niej człowieka czekanem rozszczepił. Krew padła między nich i nienawiść wyrosła. Bóg jest jeden!
Namiestnik tej nocy usnąć nie mógł. Chodził po izbie, patrzył w księżyc i w myśli różne ważył postanowienia. Zrozumiał teraz grę Bułyhów. Gdyby kniaziównę szlachcic jakiś okoliczny pojął, to by się upomniał o Rozłogi i miałby słuszność, bo się jej należały; a może zażądałby jeszcze rachunków z opieki. Dla tej to przyczyny i tak już skozaczeni Bułyhowie postanowili dać dziewczynę Kozakowi. O czym myśląc, pan Skrzetuski pięście[508] ściskał i miecza szukał wedle siebie. Postanowił więc rozbić te machinacje i czuł się na siłach to uczynić. Przecie opieka nad Heleną należała i do księcia Jeremiego[509], raz, że Rozłogi były puszczone od Wiśniowieckich staremu Wasylowi, po wtóre, że sam Wasyl z Baru pisał list do księcia, prosząc o opiekę. Tylko nawał spraw publicznych, wojny i wielkie przedsięwzięcia mogły sprawić, że wojewoda dotąd w opiekę nie wejrzał. Ale dość będzie słowem mu przypomnieć, a sprawiedliwość uczyni.
Szaro już robiło się na świecie, gdy pan Skrzetuski rzucił się na posłanie. Spał twardo i nazajutrz zbudził się z gotowym postanowieniem. Ubrali się tedy z panem Longinem spiesznie, ile że i wozy stały już w gotowości, a żołnierze pana Skrzetuskiego siedzieli na koniach, gotowi do odjazdu. W gościnnej izbie poseł pokrzepiał się polewką w towarzystwie Kurcewiczów i starej kniahini; Bohuna tylko nie było; nie wiadomo: spał jeszcze czy odjechał.
Posiliwszy się Skrzetuski rzekł:
— Mościa pani! Tempus fugit[510], za chwilę na koń nam siadać trzeba, nim więc podziękujemy wdzięcznym sercem za gościnę, mam ja tu ważną sprawę, o której bym chciał z jejmość panią i z ichmość jej synami kilka słów na osobności pomówić.
Na twarzy kniahini odmalowało się zdziwienie; spojrzała na synów, na posła i na pana Longina, jakby pragnąc z ich twarzy odgadnąć, o co idzie, i z pewnym niepokojem w głosie rzekła:
— Służę waszmości.
Poseł chciał wstawać, ale mu nie dozwoliła, natomiast przeszli do owej sieni pokrytej zbroją i orężem. Młodzi kniaziowie ustawili się szeregiem za matką, która stanąwszy naprzeciw Skrzetuskiego, spytała:
— O jakiejże sprawie waćpan chcesz mówić?
Namiestnik utkwił w niej wzrok bystry, surowy prawie, i rzekł:
— Wybacz, jejmość, i wy, młodzi kniaziowie, że przeciw zwyczajowi postępując, zamiast przez zacnych posłów mówić, sam w sprawie mej rzecznikiem będę. Ale nie może być inaczej, a gdy z musem nikt walczyć nie zdoła, przeto bez dłuższego kunktatorstwa[511] przedstawiam jejmość pani i ichmościom, jako opiekunom, moją pokorną prośbę, byście mi księżniczkę Helenę za żonę oddać raczyli.
Gdyby w tej chwili, w czasie zimy piorun runął na majdan w Rozłogach, mniejsze by sprawił wrażenie na kniahini i jej synach niż owe słowa namiestnika. Przez chwilę spoglądali ze zdumieniem na mówiącego, który stał przed nimi wyprostowany, spokojny i dziwnie dumny, jakby nie prosić, ale rozkazywać zamierzał, i nie umieli znaleźć słowa odpowiedzi — a natomiast kniahini pytać zaczęła:
— Jak to? waść? o Helenę?
— Ja, mościa pani — i to jest niewzruszony mój zamiar.
Nastała chwila milczenia.
— Czekam odpowiedzi imość pani.
— Wybacz waćpan — odrzekła ochłonąwszy kniahini, a głos jej stał się suchy i ostry — zaszczyt to dla nas niemały prośba takiego kawalera, ale nie może z niej nic być, gdyż Helenę obiecałam już komu innemu.
— Zważ wszelako waćpani, jako troskliwa opiekunka, czy to nie było przeciw woli kniaziówny i czym nie lepszy niźli ten, komu ją waćpani obiecałaś.
— Mości panie! Kto lepszy, mnie sądzić. Możesz być i najlepszy, wszystko nam jedno, bo cię nie znamy.
Na to namiestnik
500
Pandar — jeden z bohaterow Iliady Homera, lucznik trojanski; w poemacie Troilus and Criseyde Geoffreya Chaucera (1343–1400); Pandar, wuj tytulowej Kryzeidy, staje sie poslancem miedzy nia a jej kochankiem.
501
nasci (daw.) — masz, wez.
502
musztuluk a. munsztuluk (daw.) — nagroda, podarunek.
503
inkaust (daw.) — atrament.
504
czerniec (ukr.) — mnich, zakonnik prawoslawny.
505
wasze — tu: pan; skrot od: wasza milosc.
506
jasyr — (z tur.) niewola.
507
Lacha il Alla — Allah jest jedynym bogiem; Tatar mowi tak dla podkreslenia wagi zobowiazania.
508
piescie — dzis popr. forma B. lm: piesci.
509
Wisniowiecki, Jeremi Michal herbu Korybut (1612–1651) — ksiaze, dowodca wojsk polskich w walkach z kozakami; ojciec pozniejszego krola polskiego, Michala Korybuta Wisniowieckiego (1640–1673).
510
tempus fugit (lac.) — czas ucieka.
511
kunktatorstwo (z lac.) — zwlekanie.