Dziedzictwo templariuszy. Steve Berry

Dziedzictwo templariuszy - Steve  Berry


Скачать книгу
target="_blank" rel="nofollow" href="#i000007860000.png"/>

      Malone włączył lampę jarzeniową w dziale historycznym swojej księgarni. Znajdowały się tu książki w każdym formacie, kształcie i kolorze, ułożone równo na półkach pociągniętych czarnym lakierem. Jeden wolumin w szczególności utkwił mu w pamięci. Kupił go przed paroma tygodniami wraz z kilkoma innymi wydawnictwami historycznymi z połowy XX wieku od pewnego Włocha, który sądził, że jego towar jest wart dużo więcej, niż Malone skłonny był zapłacić. Większość sprzedających nie rozumiała, że wartość książki jest wypadkową kilku czynników, takich jak popyt, liczba egzemplarzy oraz unikatowy charakter. Wiek publikacji niekoniecznie jest ważny, ponieważ, podobnie jak w dwudziestym pierwszym stuleciu, wcześniej także wydawano wiele księgarskiego chłamu.

      Malone wiedział, iż kilka książek pozyskanych od Włocha zostało już sprzedanych, ale miał nadzieję, że ta jedna jeszcze gdzieś tu jest. Nie przypominał sobie, by opuściła jego księgarnię, chociaż z drugiej trony mógł ją sprzedać któryś z pracowników. Na szczęście znalazł ją w drugim rzędzie od dołu, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie wsunął ją za pierwszym razem.

      Tekstylnej obwoluty nie pokrywała warstewka kurzu; tkanina miała zapewne pierwotnie kolor soczyście zielony, teraz jednak wyblakła do odcienia jasnożółtego. Stronice książki były cienkie jak bibułka, pozłacane na brzegach, a w środku woluminu zamieszczono sporo rycin. Tytuł wciąż dawał się odczytać z nierównych, po części wytartych złoconych liter.

      Rycerze Świątyni Salomona.

      Copyright opiewał na rok 1922, a kiedy Malone po raz pierwszy zobaczył tę książkę, zainteresował się nią z uwagi na fakt, że o templariuszach czytał w sumie niewiele. O ile wiedział, byli nie tyle mnichami, ile religijnymi wojownikami – swoistymi siłami specjalnymi w habitach. W raczej schematycznym wyobrażeniu widział ich jako ubranych na biało rycerzy z czerwonymi krzyżami na płaszczach. To niewątpliwie hollywoodzki stereotyp. Malone zaś pamiętał, że pobieżna lektura tej książki wręcz go wtedy zafascynowała.

      Wyciągnął wolumin, usiadł na jednym z kilku klubowych foteli, które rozmieszczone były w różnych miejscach księgarni, umościł się wygodnie na miękkiej poduszce i zaczął czytać. Stopniowo zaczął wyrabiać sobie ogólny pogląd.

      Do Roku Pańskiego 1118 chrześcijanie ponownie odzyskali panowanie nad Ziemią Świętą. Pierwsza Wyprawa Krzyżowa okazała się wielkim sukcesem. Ale chociaż muzułmanie zostali pokonani, ich dobra skonfiskowane, a miasta zajęte, nie zostali rozbici w perzynę. Wręcz przeciwnie, wciąż grasowali wzdłuż granic nowo powstałego chrześcijańskiego królestwa, siejąc grozę i postrach wśród wszystkich tych, którzy wybrali się z pielgrzymką do Ziemi Świętej.

      Bezpieczne pielgrzymowanie do świętych miejsc było jedną z przyczyn krucjat, a myto stanowiło jedno z głównych źródeł dochodów nowo powstałego chrześcijańskiego Królestwa Jerozolimskiego. Pielgrzymi napływali do Palestyny nieprzebranymi rzeszami, w pojedynkę, parami, grupami, a nawet całymi przesiedlonymi społecznościami. Niestety, drogi prowadzące do Ziemi Świętej nie były bezpieczne. Czaili się na nich muzułmanie, rozbójnicy swobodnie uprawiali niecny proceder, zagrożenie stanowili nawet chrześcijańscy żołdacy, ponieważ w rabunku upatrywali normalnego sposobu zdobywania pożywienia.

      Kiedy więc rycerz z Szampanii, Hugo de Payns, wraz z ośmioma innymi rycerzami zainicjował nowy ruch i założył zakon walczących braci, którzy mieli zapewnić bezpieczeństwo na pielgrzymich szlakach, pomysł ten spotkał się z powszechną aprobatą. Baldwin II, który władał wtedy Jerozolimą, oddał nowemu zakonowi na siedzibę meczet Al Aksa, znajdujący się w miejscu, w którym wedle wierzeń chrześcijan stała kiedyś Świątynia Salomona. Nowy zakon przybrał zatem nazwę od swojej głównej siedziby: Ubodzy Rycerze Chrystusa i Świątyni Salomona w Jerozolimie.

      Bractwo początkowo było bardzo nieliczne. Ośmiu rycerzy złożyło śluby ubóstwa, czystości i posłuszeństwa. Osobiście nie posiadali nic. Wszystkie ich świeckie dobra przeszły na własność zakonu. Żyli wspólnie i spożywali posiłki w milczeniu. Obcięli włosy, lecz zapuścili długie brody. Dzięki dobroczynności innych zyskali pokarm i odzież, a św. Bernard z Clairvaux dostarczył im najlepszego wzoru życia klasztornego. Już sama pieczęć zakonu była szczególnie symboliczna. Dwóch rycerzy jadących na jednym rumaku – co stanowiło odniesienie do czasów, kiedy braci nie stać było na własnego konia.

      Religijny zakon rycerzy w świetle średniowiecznych idei nie był sprzecznością. Wręcz przeciwnie. Nowy zakon odwoływał się zarówno do religijnego zapału, jak i do biegłości w sztuce rycerskiej. Jego powstanie rozwiązało jeszcze jeden problem: liczebności, ponieważ istniał już stały kontyngent zaufanych zbrojnych.

      Do 1128 roku bractwo rozwinęło się; znalazło też polityczne wsparcie w wielu ważnych miejscach. Europejscy książęta i kościelni hierarchowie przekazywali mu darowizny ziemskie, pieniądze oraz dobra rzeczowe. Papież zatwierdził w końcu regułę zakonu, a wkrótce Ubodzy Rycerze Świątyni stali się jedyną stałą armią na terenie Ziemi Świętej.

      Rządziła nimi surowa reguła złożona z 686 praw. Żadnych gier, polowań z sokołem czy jastrzębiami, żadnych spekulacji. Mową należało posługiwać się oszczędnie, a śmiech był zakazany. Zakazane też było noszenie ozdób. Bracia spali przy zapalonym świetle, odziani w koszule, kamizelki i rajtuzy, zawsze gotowi do walki.

      Wielki Mistrz był władcą absolutnym. Następni w hierarchii byli seneszalowie, pełniący funkcję zastępców i doradców. Marszałek dowodził rycerzami w bitwie. Servientes po łacinie, czy też sergents po francusku, byli rzemieślnikami, robotnikami i pomocnikami, którzy wspierali rycerzy i tworzyli trzon zakonu. Na mocy papieskiego dekretu z roku 1148 każdy rycerz nosił na białym płaszczu emblemat przedstawiający czerwony równoramienny krzyż rozszerzony na końcach. Templariusze byli pierwszą od czasów rzymskich zdyscyplinowaną, dobrze wyposażoną regularną armią. Uczestniczyli w każdej z kolejnych wypraw krzyżowych; zawsze pierwsi ruszali do boju, wycofywali się ostatni i nigdy za żadnego z nich nie zapłacono okupu. Wierzyli głęboko, iż służba w zakonie zmaże ich ziemskie przewiny i utoruje im drogę do nieba. Przez z górą dwieście lat nieustannych wojen ponad dwadzieścia tysięcy Ubogich Rycerzy Chrystusa znalazło śmierć na bitewnym polu.

      Zakon znalazł się pod bezpośrednią jurysdykcją Stolicy Apostolskiej, co pozwało mu działać swobodnie w całym świecie chrześcijańskim, niezależnie od świeckich monarchów. Była to regulacja bezprecedensowa, a w miarę jak bractwo zyskiwało polityczną i ekonomiczną siłę, gromadziło też przeogromne bogactwa. Królowie i patriarchowie przekazywali mu ogromne sumy w swoich testamentach. Templariusze udzielali pożyczek baronom i kupcom w zamian za obietnicę, że ich domy, dobra ziemskie, winnice i ogrody przejdą po ich śmierci na rzecz zakonu. Pielgrzymom oferowali bezpieczną podróż do Ziemi Świętej i z powrotem, w zamian za szczodre darowizny. Na początku czternastego stulecia templariusze rywalizowali z Genueńczykami i Lombardczykami, a nawet z Żydami, jeśli chodzi kontrolę nad transakcjami pieniężnymi. Królowie Francji i Anglii trzymali swoje skarby w kryptach zakonu. Nawet muzułmanie powierzali im swoje finanse.

      Paryska twierdza Temple stała się centrum światowego rynku walutowego. Powoli zakonna struktura przeobrażała się w kompleks finansowy oraz militarny, niezależny i działający na własnych regulacjach. W końcu dobra templariuszy, obejmujące blisko dziewięć tysięcy posiadłości ziemskich, zostały wyjęte spod opodatkowania. Przywilej ów doprowadził do konfliktów z lokalnym duchowieństwem, ponieważ kościoły cierpiały biedę, podczas gdy majątki templariuszy prosperowały. Konkurencja ze strony innych zakonów, zwłaszcza joannitów, zwiększała jedynie napięcie.

      W dwunastym i trzynastym stuleciu w Ziemi


Скачать книгу