Ty i ja dwa różne światy. Elżbieta Kosobucka
techniczna, skład, łamanie oraz opracowanie wersji elektronicznej
Grzegorz Bociek
Projekt okładki
Renata Misztal
Korekta
Mariusz Kosobucki
Korekta przyjacielska
Joanna
Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie lub przedruk całości albo fragmentów książki Możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody autora.
ISBN 978-83-944767-3-1
ISBN kolekcji 978-83-944767-2-4
Wydawca:
Elżbieta Kosobucka
Gdynia 2018
Książkę dedykuję wyjątkowym kobietom, które spotkałam udostępniając tę powieść po raz pierwszy. To dzięki Wam wspominam ten czas za niezwykły i radosny. Ubogaciłyście mnie dzieląc się swoją obecnością i swoim widzeniem zawartych przeze mnie treści, wnosząc swoją cząstkę w tę powieść. Dla wyjątkowych, otwartych, pełnych dobrego przesłania kobiet, których słowa zostawiane dla mnie, wpisały się w moje serce: Roksany Przybylskiej, Edyty Środeckiej, Karoliny Adamczyk, Ewy Lizak, Adrianny Woźniak oraz pań, z którymi nie mam kontaktu, więc wymienię tu ich niki, którymi się podpisywały, bądź życzyły sobie wymienienie tylko ich imion, dla: Ady, Agi, Angelique, Ani, Anneé, Bribi, Dominiki, Eweliny, Greckiej Perły, Igi, Iwony, Joanny, Julii, Justyny, Kamili, Kamili;3, Kaśki, Kuki0013, Mai, Magdy, małej-myśli, Marion, Marty, Moniki, Natalii, Oli, Optoland, Patusi, Pauliny, Sylwii, Sylwioszki, Vicky, Weroniki i Zuzy.
Podziękowania
Dziękuję z całego serca:
Mojemu mężowi za to, że JEST i wspiera mnie swoją siłą.
Mojej siostrze Reni, za projekt okładki.
Grzegorzowi Boćkowi za redakcję techniczną i nieocenioną pomoc.
Joasi za podjęcie się korekty.
Moim Czytelniczkom na blogu, na którym publikowałam Ty i ja. Dwa różne światy za ich piękny odzew.
Kiedy marzenia zamieniają się w rozczarowanie
Po dziesięciu miesiącach roku szkolnego spędzonych w mieście, z radością jechałam w góry, do babci. Tam mogłam odetchnąć świeżym powietrzem. Lubiłam to miejsce, bo było piękne, ale przede wszystkim miałam tu grono sprawdzonych przyjaciół. Wśród nich był ktoś dla mnie wyjątkowy, z kim spędzałam najbardziej szalone chwile. Razem właziliśmy na drzewa, zdobywaliśmy góry, ścigaliśmy się konno, pływaliśmy i wpadaliśmy na coraz to nowe pomysły. Nie zawsze panowała między nami zgoda, ale potrafiliśmy jakoś się dogadać. Poznałam go kiedy miałam sześć lat. Potem często zostawałam z nim, w czasie gdy nasze babcie załatwiały swoje sprawy. Kamil był dla mnie jak starszy brat. Jego dwanaście lat wydawało mi się dorosłością. Był wspaniały i rzadko okazywał, bym była dla niego ciężarem lub problemem. Przy nim uczyłam się ciekawych rzeczy i często stawał w mojej obronie, jakbym rzeczywiście była jego młodszą siostrą.
Mając piętnaście lat chciałam iść na dyskotekę, bo wszyscy znajomi mieli tam być. Tak długo marudziłam, że babcia wreszcie odpuściła, jednak pod warunkiem, że pójdę z Kamilem, którego miałam się słuchać. Pędem do niego poleciałam i zadyszana powiedziałam o dziwnym warunku babci, teraz jego prosząc, aby się zgodził ze mną pójść. Nie był zachwycony. Zdziwiła mnie jego niechęć, przecież z tego co wiedziałam, to lubił wypady do lokalu. Ta zgoda to przecież była tylko formalność, a nie zobowiązanie. Nieważne, powiedział w końcu OK i tylko to się liczyło.
Przyszedł po mnie punktualnie o dwudziestej. Od godziny byłam gotowa do wyjścia, więc jak tylko zobaczyłam jego samochód, założyłam buty i puściłam się biegiem do drzwi.
– Cześć, super, że jesteś! – krzyknęłam podekscytowana.
– W coś ty się ubrała?
Nawet nie wszedł do środka. Żadnego „cześć”, a na „ładnie wyglądasz” nie miałam co liczyć. – Zatkało mnie.
– Co jest nie tak z moim ubraniem? – Sapnęłam zła i okręciłam się, a on zlustrował mnie tak, że zrobiło mi się gorąco i dziwnie.
– Wyglądasz zbyt wyzywająco. – Usłyszałam zaskoczona.
Co to było? Ze zdziwienia otworzyłam buzię. Włożył ręce do kieszeni i ostentacyjnie zaczął oglądać niebo.
– Jesteś gorszy od babci. Ona powiedziała, że świetnie wyglądam. – Zerknęłam jeszcze raz na siebie.
– Z tak ubraną, nigdzie nie idę. – Zachowywał się jak uparty osioł.
– Żartujesz sobie? – Sprawdzałam. Nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie tak, że wiedziałam, że mówił jak najbardziej poważnie.
– Pamiętaj, że bez Kamila nigdzie nie pójdziesz! – krzyknęła babcia z salonu. Nie do wiary, ależ ona miała słuch.
– Kamil, błagam. – Przechyliłam głowę i spojrzałam na niego przymilnie.
– Nie – powiedział unikając mojego wzroku.
– To w co mam się ubrać? Dresy?! – spytałam poirytowana.
– Niezły pomysł. – Zamurowała mnie jego odpowiedź.
– Dobra – dotarło do mnie, że wiele z nim nie wskóram – powiedz łaskawie w co, żebym nie biegała w kółko i miejmy to za sobą. Tylko nie mów „dresy” – uprzedziłam.
Właśnie moje wyjście stało pod znakiem zapytania i fundował mi to mój najlepszy przyjaciel. Nareszcie przestał oglądać sufit i spojrzał na mnie.
– Normalne spodnie i bluzkę, a i jeszcze zrób coś z twarzą i możemy jechać. – Machnął ręką w moją stronę. Stał w drzwiach wejściowych i rządził.
– Nie przesadzaj, nie idę w pole, tylko na zabawę, a cały makijaż to tusz i błyszczyk. – Nie wiem co mu nie pasowało i z tym. Jeszcze raz przyjrzał się mojej twarzy, aż padł pozytywny werdykt.
– Dobra, niech ci będzie, ale co do twojego stroju to tak, jak powiedziałem wcześniej.
Chcąc nie chcąc poszłam się przebrać. Włożyłam swoje najlepsze jasno niebieskie dżinsy i bladożółtą bluzkę, do tego granatowe tenisówki. Szału nie ma, ale chociaż się wyskaczę. – Szukałam pozytywnych stron całej tej szopki.
– Ta dam!!! – Wyskoczyłam na korytarz rozkładając ręce.
– Nooo nie wiem… – Nie do wiary nadal coś mu nie grało i przyglądał się mi sceptycznie.
– Powiedziałeś spodnie i bluzka, i są spodnie i bluzka – weszłam mu w słowo. – Na pewno nie wyglądam zbyt „wyzywająco”. W co ty byś mnie ubrał?
– Najchętniej w worek – burknął pod nosem.
– Zwariuję z tobą. – Odechciewało mi się z nim rozmawiać.
– Idziemy. – Wzruszył niezadowolony ramionami i przepuścił mnie przez drzwi.
Wreszcie. Po chwili nie byłam pewna, czy się nie przesłyszałam, że pod nosem wymamrotał, czegoś o mnie zamkniętej na klucz do osiemnastki. Tak czy owak nie wyglądał na zadowolonego. Co ja zrobiłam? Widząc dziewczyny idące na zabawę stwierdziłam, że nie było żadnej ubranej mniej wyjściowo niż ja, a temu mój wygląd nadal nie pasował!
Po wejściu do lokalu, zapomniałam o urazie. Zafascynowana muzyką, kolorowym oświetleniem i ludźmi, nie oglądając się na Kamila rzuciłam się w wir tańca. A on podchodził do mnie, co chwila sprawdzał, co robię, z kim tańczę i czy aby nie za blisko. Miałam wrażenie, że wszystkich chłopaków, włącznie ze znajomymi, którzy chcieli ze mną zatańczyć, odstraszał swoją postawą wobec mnie. Większość dobrze go znała i przynajmniej słyszała o jego umiejętnościach w sztukach walki, i po prostu się go bali. Mimo wszystko starałam się nie