Wesele. Stanisław Wyspiański

Wesele - Stanisław Wyspiański


Скачать книгу
on>Stanisław WyspiańskiWesele
Wydawnictwo PsychoskokKonin 2017

      Stanisław Wyspiański

      „Wesele”

      Copyright © by Stanisław Wyspiański, 1901

      Copyright © by Wydawnictwo Psychoskok Sp. z o.o. 2017

      Zabrania się rozpowszechniania, kopiowania lub edytowania tego dokumentu, pliku lub jego części bez wyraźnej zgody wydawnictwa.

      Tekst jest własnością publiczną (public domain)

      ZACHOWANO PISOWNIĘ

      I WSZYSTKIE OSOBLIWOŚCI JĘZYKOWE.

      Skład: Kamil Skitek

      Projekt okładki: Kamil Skitek

      Druk: Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego, 1901

      Kraków 1901

      ISBN: 978-83-8119-012-1

      Wydawnictwo Psychoskok sp. z o.o.

      ul. Spółdzielców 3, pok. 325, 62-510 Konin

      tel. (63) 242 02 02, kom. 695-943-706

      http://www.psychoskok.pl/

      e-mail:[email protected]

      OSOBY:

      GOSPODARZ

      PAN MŁODY

      MARYSIA

      OJCIEC

      JASIEK

      POETA

      NOS

      MARYNA

      RADCZYNI

      CZEPIEC

      KLIMINA

      STASZEK

      ŻYD

      MUZYKANT

      GOSPODYNI

      PANNA MŁODA

      WOJTEK

      DZIAD

      KASPER

      DZIENNIKARZ

      KSIĄDZ

      ZOSIA

      HANECZKA

      CZEPCOWA

      KASIA

      KUBA

      RACHEL

      ISIA

      OSOBY DRAMATU:

      CHOCHOŁ

      WIDMO

      STAŃCZYK

      HETMAN

      RYCERZ CZARNY

      UPIÓR

      WERNYHORA

      Akt I

DEKORACYA:

      Noc Listopadowa; w chacie, w świetlicy. Izba wybielona siwo, prawie błękitna, jednym szarawym tonem pół-błękitu obejmująca i sprzęty i ludzi, którzy się przez nią przesuną.

      Przezedrzwi otwarte z boku, ku sieni, słychać huczne weselisko, buczące basy, piskanie skrzypiec, niesforny klarnet, hukania chłopów i bab i, przygłuszający wszystką nutę, jeden melodyjny szum i rumot tupotających tancerzy, co się tam kręcą w zbitej masie w takt jakiejś ginącej we wrzawie piosenki…,

      I cała uwaga osób, które przez tę izbę-scenę przejdą, zwrócona jest tam, ciągle tam; zasłuchani, zapatrzeni ustawicznie w ten tan, na polską nutę,… wirujący dookoła, w półświetle kuchennej lampy, taniec kolorów, krasych wstążek, pawich piór, kierezyj, barwnych kaftanów, nasza dzisiejsza wiejska Polska.

      A na ścianie głębnej: drzwi do alkierzyka, gdzie łóżka gospodarstwa i kołyska i pośpione na łóżkach dzieci, a górą zszeregowani Święci obrazkowi. Na drugiej bocznej ścianie izby: okienko, przysłonione białą muślinową firaneczką; nad oknem wieniec dożynkowy z kłosów; – za oknem ciemno, mrok, – za oknem sad, a na deszczu i słocie krzew otulony w słomę, w zimową ochronę okryty.

      Na środku izby stół okrągły, pod białym, sutym obrusem, gdzie przy jarzących brązowych świecznikach żydowskich suta zastawa, talerze, poniechane tak, jak dopiero co od nich cała weselna drużba wstała, w nieładzie, gdzie nikt o sprzątaniu nie myśli. Około stołu prosie drewniane stołki kuchenne z białego drzewa; przytem na izbie biórko, zarzucone mnóstwem papierów; ponad biórkiem fotografia matejkowskiego Wernyhory i litograficzne odbicie matejkowskich Racławic. Przy ścianie w głębi sofa wyszarzana; ponad nią złożone w krzyż szable, flinty, pasy podróżne, torba skórzana. W innym kącie piec bielony, do maści z izbą; obok pieca stolik empire, zdobny świecącemi resztami brązów, na którym zegar stary, alabastrowemi kolumienkami dźwigający złocony krąg godzin; nad zegarem portret pięknej damy w stroju z lat 1840 w lekkim muślinowym zawoju przy twarzy młodej w lokach i na ciemnej sukni.

      U boku drzwi weselnych skrzynia ogromna wyprawna wiejska, malowana w kwiatki pstre i pstre desenie; wytarta już i wyblakła. Pod oknem stary grat, fotel z wysokim oparciem.

      Nad drzwiami weselnymi ogromny obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej z jej sukienką srebrną i złotym otokiem promieni na tle głębokiego szafiru; a nad drzwiami alkierza takiż ogromny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, w utkanej wzorzystej szacie w koralach i koronie polskiej Królowej, z dzieciątkiem, które rączkę ku błogosławieniu wzniosło.

      Strop drewniany w długie belki proste z wypisanym na nich Słowem Bożym i rokiem pobudowania.

      RZECZ DZIEJE SIĘ W ROKU TYSIĄC DZIEWIĘĆSETNYM.

      SCENA 1. CZEPIEC, DZIENNIKARZ

      CZEPIEC

      Cóż tam panie w polityce?

      Chińczyki trzymają się mocno!

       DZIENNIKARZ

      A, mój miły gospodarzu,

      mam przez cały dzień dosyć Chińczyków

       CZEPIEC

      Pan polityk!

       DZIENNIKARZ

       otóż właśnie polityków

      mam dość, po uszy, dzień cały

       CZEPIEC

      kiedy to ciekawe sprawy

       DZIENNIKARZ

      A to czytaj, kto ciekawy; —

      wiecie choć, gdzie Chiny leżą

       CZEPIEC

      No daleko, kajsi gdzieś daleko;

      a panowie to nijak nie wiedzą,

      że chłop chłopskim rozumem trafi,

      choćby było i daleko.

      A i my tu cytomy gazety

      i syćko wiemy

       DZIENNIKARZ

       A po co – ?

       CZEPIEC

      Sami się do światu garniemy

       DZIENNIKARZ

      Ja myślę, że na waszej parafii

      świat


Скачать книгу