Wesele. Stanisław Wyspiański
kiedy patrzę,
a lica masz coraz gładsze
PANNA MŁODA
A krew sie tak resumuje
PAN MŁODY
Pocałujże, jeszcze, jeszcze,
niechże tobą się napieszczę:
usta, oczy, czoło, wieniec
PANNA MŁODA
takiś ta nienasyceniec
PAN MŁODY
nigdy syty, nigdy zadość;
taka to już dla mnie radość;
całowałbym cię bez końca
PANNA MŁODA
a to męcąco robota;
nie dziwota, nie dziwota,
żeś tak zbladnoł, taki wrzący
PAN MŁODY
nie chwalący, nie chwalący,
spokoju mi nie dawały
PANNA MŁODA
abo chciałeś
PAN MŁODY
same chciały
PANNA MŁODA
Cóz-ta za śkaradne śtuki
PAN MŁODY
myśmy takie samouki;
kochałem się po różnemu
a ciebie chcę po swojemu,
po naszemu,
PANNA MŁODA
a no z duszy,
jak ci dobrze, niech ta bedzie
PAN MŁODY
teraz ci mnie nic nie zwiedzie.
Takem pragnął, zboża, słońca…
PANNA MŁODA
Mos wesele! – podź do tońca!
SCENA 10. POETA, MARYNA
POETA
Żeby mi tak rzekła która,
sercem już dysponująca,
tak po prostu, no chcę ciebie,
jak jaka wiejska dziewczyna
MARYNA
to niby ja ta dziewczyna,
ja oświadczyć się mająca?
Skądże taka pewna mina?
POETA
wcale insze miałem plany,
jeźlim plany miał w ogóle, —
chciałem coś powiedzieć czule,
chciałem zapukać w serduszko,
coś usłyszeć, coś podsłuchać:
jak się to tam musi ruchać,
jak się to tam musi palić
MARYNA
muszę panu się pożalić,
w serduszku nie napalone;
jak kto weźmie mnie za żone,
będzie sobie ciepło chwalić;
muszę panu się pożalić:
choć zimno, można się sparzyć
POETA
Amor mógłby gospodarzyć
MARYNA
Amor ślepy, może zdradzić
POETA
Amor: duch skrzydlaty, gończy
MARYNA
Pretensyi do skrzydeł wiele
POETA
więc się na pretensyach kończy
MARYNA
a nie kończy się w kościele.
POETA
byłby to już Amor w klatce
MARYNA
lis w pułapce
POETA
motyl w siatce
MARYNA
Paź królowej na usługach
POETA
ślub po zapłaconych długach.
Miłość nęci rozmaita
MARYNA
a to z nami kwita
POETA
kwita, —
nie myślałem, że coś świta,
pani prawie obrażona
MARYNA
Czegoż to pan jeszcze szuka
POETA
że nie poszła w las nauka
MARYNA
któż się uczył?
POETA
tak wzajemnie:
ja od pani, pani ze mnie
MARYNA
a na cóż mnie tej nauki?
POETA
Na nic
MARYNA
więc?
POETA
sztuka dla sztuki
MARYNA
zawrót głowy, wielka chwała;
niech pan sztuki płata różne,
bylebym ja spokój miała
POETA
rozmowa z panienką młodą,
jak ją zwykle młodzi wiodą
w takim stylu skrzydełkowym,
rozmowa z panną upartą
o miłości, o Amorze,
o kochaniu, co w tym, owym
z nagła się przejawić może; —
szepty z panną czarującą
przez pół seryo, przez pół drwiąco, —
zawsze jeszcze studyum warto
MARYNA
przez pół drwiąco, przez pół seryo
bawi się pan galanteryą
POETA
ale gdzieta, ale gdzieta
MARYNA
Pan