Pozytywna dyscyplina. Jane Nelsen

Pozytywna dyscyplina - Jane  Nelsen


Скачать книгу
w stosunku do siebie i swojej przyszłości? Wtedy nie zdawałeś sobie sprawy, że podejmujesz jakąś decyzję, ale z perspektywy czasu zwykle te decyzje stają się oczywiste. Niektórzy decydują, że są źli lub bezwartościowi. Inni postanawiają nie podejmować ryzyka w obawie przed upokorzeniem. Zbyt wielu uzależnia się od aprobaty dorosłych i stara się ich zadowolić kosztem własnej samooceny. Są też tacy, którzy wybierają przebiegłość i stawiają sobie za cel nie dać się złapać następnym razem. Czy takie reakcje i decyzje wspierają rozwój umiejętności życiowych u dzieci? Oczywiście, że nie.

      Rodzice i nauczyciele zazwyczaj mają dobre intencje, kiedy w sposób negatywny reagują na popełniane przez dzieci błędy. Chcą motywować podopiecznych do większego wysiłku „dla ich własnego dobra”. Niestety nie zastanawiają się nad długofalowymi skutkami stosowanych przez siebie metod. Często wynika to po prostu ze strachu. Dorośli obawiają się, że nie będą dobrymi wychowawcami, jeśli nie „zmuszą” dzieci do większych starań. Dla wielu bardziej liczy się to, co powiedzą sąsiedzi, niż to, czego uczą się ich dzieci. Są też tacy, według których strach i upokorzenie to jedyne sposoby na zmotywowanie dzieci do poprawy. Większość nie widzi innej możliwości postępowania – wydaje im się, że bez użycia winy, wstydu i bólu będą po prostu pobłażliwi. Nadmierna kontrola i surowość maskują tylko ich obawy.

      A przecież istnieje inny sposób postępowania. Nie ma nic wspólnego z pobłażliwością i naprawdę motywuje dzieci do poprawy, nie naruszając ich poczucia własnej wartości. Musimy nauczyć siebie i dzieci, jak ekscytować się błędami i traktować je jako okazję do nauki. Czyż nie byłoby przyjemnie usłyszeć dorosłego, który mówi do dziecka: „Popełniłeś błąd. Fantastycznie. Czego oboje możemy się dzięki niemu nauczyć?”. Uczą się także dorośli, gdyż zazwyczaj są współtwórcami większości popełnianych przez dzieci błędów. Czasem wynika to z tego, że nie poświęciliśmy czasu na uczenie i zachętę. Przez to możemy prowokować dzieci do buntu, zamiast inspirować je do poprawy. Musimy odważnym przykładem uczyć dzieci akceptować błędy i od początku wpajać im, że są one cudowną okazją do nauki.

      Świetną ku temu okazją są spotkania rodzinne i klasowe (omówione dokładniej w rozdziale ósmym i dziewiątym). Dla wielu rodzin przydatne okazało się wprowadzenie zasady opowiadania o swoich błędach podczas głównego posiłku. Każdy domownik dzieli się „błędem dnia” i tym, czego się dzięki niemu nauczył. Nauczyciele mogą taki czas na opowiadanie o błędach i płynącej z nich nauce wygospodarować raz na tydzień w trakcie jednego z codziennych spotkań klasowych. Dzieci potrzebują regularnego przypominania im o korzyściach płynących z błędów i możliwości uczenia się dzięki nim w bezpiecznej i wspierającej atmosferze.

      Jednym z motywów przewodnich tej książki jest nauczenie się, jak wykorzystywać wyzwania rodzicielskie jako okazję do przekazania dzieciom wartościowych umiejętności życiowych i społecznych. Najpierw jednak rodzice muszą wyzbyć się negatywnych przekonań na temat błędów, by wprowadzić w czyn to, co Rudolf Dreikurs nazwał „odwagą do bycia niedoskonałym”. Trzy „P” pomyłek to świetny sposób na bycie wzorem niedoskonałości dla dzieci.

TRZY „P” POMYŁEKPrzyznanie się do błędu:„O kurczę! Popełniłem błąd” Pogodzenie się: „Przepraszam” Poszukiwanie rozwiązania: „Wspólnymi siłami znajdźmy rozwiązanie”

      Znacznie łatwiej jest wziąć odpowiedzialność za błąd, jeśli traktuje się go jako okazję do nauki, a nie jako coś złego. Traktowanie błędu jako porażki sprawia, że wątpimy w swoje zdolności, atakujemy się i czujemy się zniechęceni, przez co zaczynamy mataczyć, oceniać lub krytykować siebie oraz innych. Jeśli jednak dostrzeżemy użyteczność błędów, rozpoznawanie ich stanie się ekscytującym przedsięwzięciem: „Hm, ciekaw jestem, czego się dzięki temu nauczę?”. Ważnym elementem pierwszego „P” pomyłek jest umiejętność wybaczania samemu sobie.

      Czy zauważyłeś, jak łatwo dzieci wybaczają, jeśli jesteśmy gotowi je przeprosić? Czy kiedykolwiek przeprosiłeś dziecko? Jak zareagowało? Zadaję te pytania podczas warsztatów na całym świecie i odpowiedź brzmi podobnie, gdziekolwiek się znajduję. Kiedy dorosły szczerze przeprasza, dziecko niemal zawsze odpowiada: „W porządku, mamo (tato, nauczycielu)”. W reakcji na brak szacunku ze strony dorosłego dziecko się złości i wyraża niechęć (i ma to swoje uzasadnienie), natomiast jak tylko usłyszy „przepraszam”, zapomina o urazie i wszystko wybacza.

      Pierwsze dwa „P” pomyłek – przyznanie i pogodzenie się – tworzą mocny fundament pod trzecie „P”, czyli szukanie rozwiązań. Szukanie ich w atmosferze pełnej wrogości mija się z celem.

      Podobnie jak większość dorosłych i dzieci, nawet kiedy wiem, jak należy postąpić, nie zawsze tak postępuję. Jesteśmy ludźmi i naturalne jest to, że zdarza nam się stracić panowanie nad emocjami oraz zdrowy rozsądek i zacząć działać z poziomu gadziego mózgu. Wtedy zamiast działać w sposób przemyślany, reagujemy bezmyślnie. W zasadach pozytywnej dyscypliny uwielbiam to, że bez względu na to, ile błędów popełnię, jak bardzo nabroję, zawsze mogę odnieść się do zasad, wyciągnąć naukę z błędów, naprawić szkody i… sprawić, że będzie lepiej, niż było.

      Ponieważ popełniam wiele błędów, trzy „P” pomyłek to moja ulubiona technika. Często cytuję przykład z czasów, kiedy moja córka miała osiem lat. Pewnego razu powiedziałam do niej:

      – Mary, jesteś rozpuszczonym bachorem. (Co się stało z uprzejmością, stanowczością i szacunkiem?)

      – Tylko nie mów mi później, że ci przykro – odparowała Mary, która bardzo dobrze znała tę technikę.

      – Nie martw się, bo wcale nie jest i nie będzie mi przykro – rzuciłam, całkowicie wytrącona z równowagi.

      Mary pobiegła do sypialni i trzasnęła drzwiami. Wkrótce odzyskałam w pełni kontrolę nad swoim mózgiem i uświadomiwszy sobie, co zrobiłam, poszłam przeprosić Mary. Wciąż była zła i niegotowa na przeprosiny. Pochylała się nad wcześniejszym wydaniem Pozytywnej dyscypliny, zajęta podkreślaniem czegoś grubym, czarnym flamastrem. Spojrzałam jej przez ramię. Nabazgrała na marginesie słowo „hipokrytka”. Wyszłam z pokoju, myśląc: „No ładnie, a za kilka dni ukaże się kolejna książka kochanej mamusi”. Uświadomiłam sobie, że popełniłam duży błąd.

      Po pięciu minutach poczułam, jak Mary obejmuje mnie i mówi:

      – Przepraszam, mamo.

      – Kochanie, to ja przepraszam. Kiedy nazwałam cię rozpuszczonym bachorem, sama zachowałam się jak bachor. Zezłościło mnie to, że cię poniosło, ale przecież ja wcale nie zachowałam się lepiej. Bardzo cię przepraszam.

      – Nie ma sprawy, mamo. Ja naprawdę zachowałam się jak bachor – przyznała.

      – Widzę teraz, jak cię do tego sprowokowałam.

      – A ja rozumiem, co cię zezłościło.

      Takie sytuacje zdarzają się bardzo często. Kiedy dorosły bierze odpowiedzialność za swoją rolę w konflikcie (konflikt powstaje przy udziale przynajmniej dwóch stron), dziecko zwykle podąża za jego przykładem i bierze odpowiedzialność za swoją. Dzieci uczą się odpowiedzialności i konsekwencji, jeśli dorośli pokazują im taki model działania.

      Kilka dni później przypadkiem usłyszałam telefoniczną rozmowę Mary z przyjaciółką: „Och, Debbie, jesteś taka głupia”. Moja córka szybko uświadomiła sobie, co zrobiła, i powiedziała: „Przepraszam, Debbie. To, że tak powiedziałam, świadczy tylko o mojej głupocie”.

      Mary przyswoiła


Скачать книгу