.

 -


Скачать книгу
ręką otaczające nas bogactwo. Uśmiechając się lekko, Christian udaje się za mną na środek sali, gdzie podziwiam widok – spektakularne, odbijające się w zwierciadłach ogrody i spektakularnego Christiana Greya, mojego męża.

      – Zbudowałbym to wszystko dla ciebie – szepcze. – Po to tylko, aby zobaczyć, jak w słońcu błyszczą twoje włosy, tu i teraz. – Zakłada mi za ucho pasmo włosów. – Wyglądasz jak anioł. – Całuje mnie tuż pod uchem, bierze za rękę i dodaje: – My, despoci, robimy to dla kobiet, które kochamy.

      Rumienię się, słysząc ten komplement. Z nieśmiałym uśmiechem idę za Christianem przez wielką salę.

*****

      – O czym myślisz? – pyta Christian miękko, pociągając łyk kawy.

      – O Wersalu.

      – Pretensjonalny, prawda? – Uśmiecha się.

      Rozglądam się po nieco bardziej oszczędnej w środkach przepychu jadalni Fair Lady i zasznurowuję usta.

      – To akurat trudno nazwać pretensjonalnością – mówi nieco obronnym tonem Christian.

      – Wiem, tu jest ślicznie. Najlepszy miesiąc miodowy, jaki można sobie wymarzyć.

      – Naprawdę? – pyta, autentycznie zaskoczony. A potem uśmiecha się nieśmiało.

      – Oczywiście.

      – Zostały nam tylko dwa dni. Jest coś, co chciałabyś zrobić lub zobaczyć?

      – Po prostu być z tobą – mruczę.

      Wstaje od stołu, podchodzi do mnie i całuje w czoło.

      – Cóż, a przez jakąś godzinę wytrzymasz beze mnie? Muszę sprawdzić mejle, dowiedzieć się, co słychać w domu.

      – Pewnie – odpowiadam pogodnie, próbując ukryć rozczarowanie. To dziwaczne, że chcę z nim spędzać każdą chwilę?

      – Dziękuję za aparat – mówi i udaje się do gabinetu.

      Wróciwszy do naszej kajuty, postanawiam nadrobić zaległości we własnej korespondencji i włączam laptopa. W skrzynce czekają mejle od mamy i Kate przesyłającej mi najświeższe ploteczki i pytającej, jak tam miesiąc miodowy. Cóż, fantastycznie, a przynajmniej do czasu, jak ktoś próbował puścić z dymem GEH, Inc… Gdy kończę pisać mejl do mamy, w skrzynce pojawia się wiadomość od Kate.

linia

      Nadawca: Katherine L. Kavanagh

      Data: 17 sierpnia 2011, 11:45

      Adresat: Anastasia Grey

      Temat: O mój Boże!

      Ana, właśnie się dowiedziałam o pożarze w firmie Christiana.

      Myślisz, że to podpalenie?

      K xox

      Kate jest online! Uruchamiam swoją nowo odkrytą zabawkę – Skype – i widzę, że jest dostępna. Szybko piszę wiadomość.

      Ana: Hej, jesteś?

      Kate: TAK, Ana! Co słychać? Jak podróż poślubna? Widziałaś mój mejl? Christian wie o pożarze?

      Ana: U mnie wszystko dobrze. Podróż super. Tak, widziałam twój mejl. Tak, Christian wie.

      Kate: Tak też myślałam. Elliot nie chce mi niczego powiedzieć.

      Ana: Polujesz na ciekawy temat?

      Kate: Ależ ty mnie znasz.

      Ana: Christian niewiele mi przekazał.

      Kate: Elliot dowiedział się od Grace!

      O nie, jestem pewna, że Christian nie chce, aby wieści o pożarze rozeszły się po całym Seattle. Próbuję swojej sprawdzonej techniki odwracania uwagi nieustępliwej Kavanagh.

      Ana: Co u Elliota i Ethana?

      Kate: Ethana przyjęto w Seattle na studia uzupełniające z psychologii. Elliot jest kochany.

      Ana: Dobra robota, Ethan.

      Kate: A jak tam twój ulubiony były Pan?

      Ana: Kate!

      Kate: No co?

      Ana: TY WIESZ CO!

      Kate: Sorki.

      Ana: Dobrze. Lepiej niż dobrze. ☺

      Kate: Cóż, jeśli tylko ty jesteś szczęśliwa, to ja także.

      Ana: Jestem bardzo szczęśliwa.

      Kate: ☺ Muszę uciekać. Możemy pogadać później?

      Ana: Nie jestem pewna. Sprawdź, czy będę online. Te strefy czasowe są do bani!

      Kate: Zgadza się. Kocham cię, Ana.

      Ana: Ja ciebie też. Na razie. x

      Kate: Na razie. <3

      Można się było domyślić, że Kate zacznie węszyć. Przewracam oczami i wyłączam Skype’a, nim Christian zobaczy nasz chat. Nie spodobałaby mu się uwaga o byłym Panu i nie jestem tak do końca pewna, czy czas przeszły jest tu na miejscu…

      Wzdycham głośno. Kate wie o wszystkim. Tamtego wieczoru, trzy tygodnie przed ślubem, kiedy obie byłyśmy wstawione, w końcu ugięłam się przed inkwizycją Kavanagh. Mocno mi ulżyło, że nareszcie mogę z kimś o tym porozmawiać.

      Zerkam na zegarek. Od kolacji minęła godzina i tęsknię już za mężem. Udaję się na pokład, aby sprawdzić, czy skończył pracę.

*****

      Znajduję się w Galerii Zwierciadlanej, a obok mnie stoi Christian, uśmiechając się z miłością. Wyglądasz jak anioł. Odpowiadam mu promiennym uśmiechem, kiedy jednak zerkam w lustro, widzę, że stoję sama, a sala wokół mnie jest szara i ponura. Nie! Odwracam głowę ku jego twarzy i przekonuję się, że uśmiech ma smutny i tęskny. Zakłada mi włosy za ucho. Następnie odwraca się bez słowa i powoli odchodzi, a od luster odbija się odgłos jego kroków w tym wielkim pomieszczeniu, gdy tak kieruje się ku podwójnym, znajdującym się na końcu drzwiom… zupełnie sam, bez lustrzanego odbicia… i budzę się, walcząc o oddech. Cała w panice.

      – Hej – szepcze w ciemności, a w jego głosie słychać troskę.

      Och, on tu jest. Nic mu nie grozi. Czuję przemożną ulgę.

      – Och, Christianie – mamroczę, próbując odzyskać kontrolę nad walącym sercem. Bierze mnie w ramiona i dopiero wtedy dociera do mnie, że po policzkach płyną mi łzy.

      – Ana, co się stało? – Gładzi mnie po policzku, ocierając łzy.

      – Nic. Niemądry sen.

      Całuje mnie w czoło i mokre od łez policzki, uspokajając mnie.

      – To tylko zły sen, maleńka – mruczy. – Jestem tu. Ze mną będziesz bezpieczna.

      Otulona jego zapachem trzymam się go kurczowo, starając się ignorować to, co czułam we śnie. I już wiem, że najbardziej na świecie boję się utraty Christiana.

      ROZDZIAŁ


Скачать книгу