Zanim nadejdzie jutro. Tom 3. Druga strona nocy. Joanna Jax
– Uśmiechnął się.
Po chwili usłyszał, jak Agnieszka cicho pochrapuje. Położył dłoń na jej włosach i głaskał delikatnie, czując pod palcami ich miękkość. Chyba pierwszy raz znalazł się tak blisko pięknej kobiety i nie miał zamiaru namawiać jej na spędzenie nocy na igraszkach w łóżku. Po prostu były takie rzeczy, na które warto było poczekać.
15. Jungijul, 1942
Sytuacja w obozie tuż przed wyjazdem pierwszej grupy uchodźców przypominała dantejskie piekło. Wszystko zostało już ustalone, ale i tak wokół budynku administracji kłębiły się tłumy. Jedni udawali chorych, inni próbowali upchnąć swoje dzieci w sierocińcu, a jeszcze inni histeryzowali, że jeśli nie wyjadą teraz, to zostaną tutaj na zawsze. Grzegorz Ossowiecki próbował nad tym zapanować, chociaż rozumiał determinację tych, którym nakazano jeszcze poczekać. Nina w pocie czoła pakowała niezbędne rzeczy dla dzieci, instruowała je, jak mają zachowywać się podczas podróży i wykłócała się o dodatkowy przydział leków. Obawiała się, że długa podróż w bydlęcych wagonach, takich samych, w jakich jechali wygnańcy w głąb Związku Radzieckiego, a potem rejs statkiem mogą spowodować, że mniej odporne dzieci zaczną chorować i zarażać siebie nawzajem. Tu mogła izolować chore dzieci albo wysyłać je do ambulatorium, ale wiedziała, że podczas podróży nie będzie to możliwe. Mała Nela niemal bez przerwy chodziła za Błażejem, nie zważając, że ten miał teraz bardzo odpowiedzialne zadanie. Nina nie złościła się jednak, że dziewczynka się wokół niego pałęta, bo dobrze wiedziała, jak wiele znaczył ten chłopak w jej życiu. Pod wieczór zjawili się oboje.
– Gotowi do drogi? – zapytał Błażej.
– Prawie. – Nina otarła pot z czoła i zapytała Nelę: – A ty spakowana? Berenika też?
Mała pokiwała głową, po czym uściskała Błażeja i zapytała:
– A będziesz dzisiaj u nas spał?
– Nie, Nelciu. Teraz jestem żołnierzem i muszę spać tam, gdzie oni. – Słowo „żołnierz” wypowiedział z dumą.
– I ja też nie mogę tam być, bo nie jestem żołnierzem? – zapytała prawie retorycznie.
– Właśnie. – Chłopak pogłaskał dziewczynkę po głowie i dodał: – Idź dzisiaj wcześniej spać, bo jutro czeka cię daleka podróż.
Po wyjściu Błażeja Nela pobiegła do reszty dzieci, a Nina powróciła do pakowania tobołków. Po godzinie dziewczynka wróciła, prowadząc ze sobą chłopca w podobnym do niej wieku i zapłakaną kobietę.
– Proszę pani… Proszę pani, ja nazywam się Golda Blaum, a to jest mój synek, Samuel. Nam nie pozwolono wyjechać, nam powiedzieli, że Żydzi muszą tutaj zostać. A ja tak bardzo się boję o Samuela. Wszyscy mi umarli. To moje jedyne dziecko, on bardzo chorował, jak mieszkaliśmy w posiołku. I jeśli znowu nas tam wyślą… nie wiem, co z nami będzie. Niechże pani zabierze stąd mojego syna, błagam… Ja sobie tutaj poradzę, jestem silna i zdrowa. Ale Samuel? On musi normalnie żyć. Pewnie kiedyś nas wypuszczą, ale nie wiem kiedy. Proszę powiedzieć temu człowiekowi, który tak panią kocha, że Samuel to sierotka.
Nina pomyślała, że najlepiej byłoby, gdyby ta kobieta wyjechała wraz ze swoim dzieckiem, ale nie wiedziała, czy Grzegorz zdoła temu zaradzić. W ciągu ostatnich dwóch dni z podobną prośbą zgłosiło się do niej pięć żydowskich rodzin, którym odmówiono wyjazdu z armią. Przyjmowała dzieci, rodziców odsyłając z kwitkiem, teraz jednak miała przed sobą tak roztrzęsioną kobietę, że postanowiła chociaż spróbować.
– Pani Nino, Samuel to mój przyjaciel – powiedziała Nela.
Zawiślańska zwróciła się do kobiety:
– Proszę zaprowadzić chłopca do Basi, niech zrobi mu dezynfekcję, Nela pani wskaże drogę.
Po chwili wyszła z namiotu i pobiegła do budynku administracji, gdzie rezydował Grzegorz. Najpierw nie mogła przecisnąć się przez tłum napierający na drzwi, a potem drogę do jego pokoju zagrodził jej postawny żołnierz.
– Muszę zobaczyć się z porucznikiem Ossowieckim – powiedziała, zadzierając głowę.
– To niemożliwe, miła pani. Porucznik jest bardzo zajęty – odpowiedział uprzejmie, lecz stanowczo.
– Proszę powiedzieć, że przyszła Nina Korcz, na pewno mnie przyjmie. – Postanowiła nie odpuszczać.
– Łaskawa pani… – zaczął, ale Nina przerwała mu.
– Jestem pracownikiem tutejszego sierocińca, więc proszę zrobić to, co powiedziałam! – warknęła, bo nie miała czasu na słowne przepychanki z żołnierzem.
Podziałało i chwilę potem Nina była już w pokoju Grzegorza. Ten wciąż trzymał słuchawkę przy uchu, kreślił ołówkiem punkty na mapie i wykłócał się o dodatkowe transporty.
– Coś się stało? – zapytał, nieco zaniepokojony nagłym wtargnięciem Niny, i odłożył czarną, masywną słuchawkę na widełki.
Miał zmęczone, lekko przekrwione oczy. Nina popatrzyła na niego z czułością. Był na miejscu, a widzieli się zaledwie przez kilka minut, zapewne nawet nie zdołał się porządnie wyspać.
– Kochanie, musisz mi pomóc. Jest tu taka kobieta, Żydówka, ma małego synka. Tylko on jej pozostał. Jej dziecko choruje i poprosiła mnie, bym zabrała malca wraz z innymi do Iranu. Ale może ona także mogłaby wyjechać? Proszę… – powiedziała błagalnie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.