Podpalacz. Peter Robinson

Podpalacz - Peter Robinson


Скачать книгу
ktoś powie, że alkohol nie ma zębów: wgryzł się mocno w język oraz gardło i za nic nie chciał puścić. Sam zapach chybaby wystarczył, żeby się poczuć urżniętym.

      Banks znów pomyślał o Michelle. Czy pociągały go tylko zranione kobiety? Czyżby postrzegał siebie jako uzdrawiacza, kogoś w rodzaju Travisa McGee – zastanawiał się, przypominając sobie bohatera książek, które jako nastolatek pochłaniał z chorobliwym zainteresowaniem, podobnie jak te o Jamesie Bondzie i Świętym oraz komiksy z Sextonem Blakiem czy Modesty Blaise. Kilka dni na Busted Flush ze starym dobrym Travisem, a będziesz zdrów jak ryba! No cóż, jeśli rzeczywiście tak się definiował, to chyba nie szło mu najlepiej. Poza tym ludzie w wieku jego czy Michelle po prostu musieli dostać już od życia niezłe cięgi, emocjonalne, a nawet fizyczne. Zwłaszcza gdy są gliniarzami. Banks zaśmiał się z samego siebie i przechylił głowę do tyłu, zrzucając okulary.

      Oddzwonił, ale nie zastał Michelle w domu, zostawił więc wiadomość, że jest mu przykro, ale może się uda w przyszłym tygodniu, chociaż wątpił, czy prowadzone przez nich sprawy do tego czasu się zakończą.

      Ale przynajmniej miał jedną dobrą wiadomość, która czekała na niego na komendzie, dokąd zajechał na chwilę po spotkaniu z Marią Phillips: zwłoki znalezione na barce istotnie należały do Thomasa McMahona. W Molesby, miejscowości najbliżej barek, praktykował tylko jeden dentysta, a posterunkowy Templeton wykazał się zdrowym rozsądkiem i z odciskiem poszedł właśnie do niego. Dentysta zakładał Thomasowi McMahonowi plombę ledwie tydzień wcześniej.

      Czasem szło aż tak łatwo.

      W domu było zimno, Banks zastanawiał się więc, czy nie rozpalić kilku kostek brykietu torfowego, doszedł jednak do wniosku, że się nie opłaca: był pewien, że zaśnie, zanim się zdoła nacieszyć ciepłem. Zresztą po tym, co widział, przerażała go myśl o choćby najbardziej niewinnych płomieniach pod jego dachem. Sprawdził czujniki dymu, żeby się przekonać, czy obydwa działają poprawnie. Działały. Potem włączył grzejnik elektryczny i nalał sobie kolejnego drinka.

      Pomyślał, żeby obejrzeć coś na DVD. Niedawno kupił odtwarzacz i odżyło jego zainteresowanie filmami. Zaczął je kolekcjonować tak jak płyty CD. Ostatecznie jednak uznał, że jest za późno; wiedział, że zaśnie na kanapie w połowie seansu. Włączył więc płytę Cassandry Wilson Belly of the Sun i zaczął przeglądać recenzje w „Gramophone”. Boże, jaki głęboki, bogaty i zmysłowy głos ma Cassandra Wilson! Jak rozpływająca się czekolada! Z każdej sylaby wydobywa wszystko, co można, rozciąga dźwięki tak, że niemal pękają, spada na nie z wysoka albo wspina się od spodu, liżąc je i żując, żeby zmienić ich kształt.

      Whisky smakowała dobrze: ostra, w smaku intensywnie torfowa z lekką nutką szpitalną. Żałował, że nie może wyjść na zewnątrz, stanąć przy wodospadzie Gratly i spojrzeć w dół na dolinę, aż do świateł Helmthorpe, jak wtedy, za czasów młodości. Ale było za zimno. Oczywiście jak na styczeń panowała umiarkowana temperatura, pomyślał, ale po zmroku pojawiał się chłód, który potrafił się oprzeć nawet cudownym właściwościom whisky słodowej, która działała jak balsam na jego serce. Zerwał się też wiatr i Banks miał wrażenie, że jego mały domek jest zagubionym okrętem, a on musi się siłować z linami, żeby go utrzymać na ziemi.

      Odłożył magazyn i oparł się wygodnie, podnosząc nogi. Paliła Shelter from się tylko słaba lampka na stole, Cassandra śpiewała the Storm Dylana, a jego myśli powędrowały do wydarzeń tego dnia, co często się zdarzało w takich sytuacjach. Nie tyle myślał, co riffował, improwizował, tak samo jak muzyk jazzowy, albo Elgar, gdy pisał Wariacje „Enigma”.

      Muzyka Elgara doskonale pasowała na początek, ponieważ cały ten dzień wypełniała enigma. Wszystko było niejednoznaczne, nieokreślone, nieuchwytne. Chociaż w sumie wyglądało na to, że zamierzoną ofiarą był Thomas McMahon. Tylko że na jego ciele nie znaleziono żadnych obrażeń oprócz tych spowodowanych pożarem. Nie odkryli też potencjalnego motywu. Z kolei Mark Siddons najpierw się pokłócił ze swoją uzależnioną od narkotyków dziewczyną, a potem wypadł z domu jak szalony, ale jego alibi się potwierdziło, a wyniki badań laboratoryjnych oczyszczały go z zarzutów.

      Tina, a także Mark kupowali narkotyki od Danny’ego Boya Corcorana, a jeśli w grę wchodzą narkotyki, to trzeba się dokładnie przyjrzeć wszystkim zamieszanym. Był wreszcie ojczym Tiny, doktor Patrick Aspern. Banks niezbyt go polubił, ale to niewiele znaczyło. Zdarzało mu się już wcześniej nie lubić niewinnych ludzi. Jeśli jednak Mark zeznał prawdę, to doktor Aspern miałby dostateczny motyw. Poza tym zarówno Aspern, jak i jego żona przedstawili mało konkretne alibi, mówiąc najdelikatniej. Z drugiej strony może jakieś wydarzenie z przeszłości kazało Markowi bezkrytycznie uwierzyć w historię Tiny. Tej przeszłości warto się więc przyjrzeć, pomyślał Banks, notując sobie w pamięci, żeby zlecić to sierżantowi Hatchleyowi następnego ranka.

      Andrew Hurst był kolejnym problemem. Kręcił się nad kanałem, skłamał w rozmowie z nimi, uprał ubrania i nie miał żadnego alibi. Tylko jaki motyw mógłby nim kierować? Może nie potrzebował motywu. Pierwszy przybył na miejsce pożaru, a potem wezwał straż. Może jest podpalaczem, który lubi wywoływać pożary. O ile Banks znał się na psychologii, piromani często nie tylko zgłaszają swój pożar i kręcą się na miejscu, żeby podziwiać efekty swojego działania, ale też biorą udział w akcji gaśniczej oraz pomagają policji. Banks będzie musiał się przekonać, na ile pomocny okaże się Andrew Hurst.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.

/9j/4AAQSkZJRgABAQEASABIAAD/2wBDAAMCAgMCAgMDAwMEAwMEBQgFBQQEBQoHBwYIDAoMDAsKCwsNDhIQDQ4RDgsLEBYQERMUFRUVDA8XGBYUGBIUFRT/2wBDAQMEBAUEBQkFBQkUDQsNFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBQUFBT/wgARCAeoBXgDAREAAhEBAxEB/8QAHAABAQEBAQEBAQEAAAAAAAAAAgEAAwYHBQQI/8QAGwEBAQEAAwEBAAAAAAAAAAAAAQACBAUGAwf/2gAMAwEAAhADEAAAAf7/ABX6MHPQ0ashwpKLOhrPXOpWqzIs83FlGtEpyEpRtWK0NZedKTERGrUhGgmchO+PoE1Iho6Z1EEWZEpVpMVqNqVq1Fz0zvUHOpSYZrm56GuG/n1zvm46GynTOg5QhOhrm5YxpFnQhLMQiHm56Gg51WS56Z3IKaUVkOZSmRqlORCoI86jByhsyLOhWtBi0Uo2S5olz3x9eW/mjUhGuesdM7kDWUa1atGqiUQ6tRSzIsyFPNz0Nc3LGTqLlmilKJ1zsoaYhzZtSjBRiEtIUaLkpZeUaEVmkEtM1x1hDpVc3KGNqNnrncbRqRrm5VM0HMrUhGs0dTHSHHQ2EpctY6GqOSVZlaEIS0zVHlrCmRpkFOud89ZQhLVJTK651/Pv59M6LMgjNSomrVI0dDYTRKQ5jFrVZQlDFqiUsoilGJKiPOi1qValSFNKN0Nc3Eq1qsyJSkxa0seesojVkOGa0yOhoOUaLnQzYTRK6GuWsI1Sic3PXP056whs6g5Q6rNJUGMKUMQx0NhyHKGUzQc2inXO+WsM0YY6gnU1zc2XnUchNUTpnXHWOhrUjQ185KNaLMijz1lEzUbjr5/0Y+pSQhjIQ5oxo5o0SlnRppFOhoOS3bGw5KMYxjVqZrlrPQZCNBypEOcSnm5pqOWaiSEaiYsyHm5ZoudNqRq06rWrVhVSpGoaEOizK1Wg4ppDmoxDCHVZDkox1URrPfH05azYkoo2qjy1jpnURmublDZLnVK6GimoOemd8tYY6tRRmpWiShLnoaCSGMbVK1UsxouWaMWrWkObUroaCMZEpDqslzZ6Z1zc5kJSRqQxpEroaLkMhkdDUiMHKFjp1SLISRqQ2o3NwzfNwzTNByqRo1nJmxTWjIjRTRhzBz0zvVa5uehooYGsdsfXRG1SrUhmpWouaatRKNopI0mFNox1zspKsBLUroa0So0qlGQ6C2qlZic3PTOs1KyHOqV1zvnrCGNqMKUakZJUgojVKJKZq1yc9DQc2gn9GPoHI1l51Z5uVMq0YQlOhrUE1aEPHWYnTOtVmRaNKSjNc3CGNSsmMjzrVqiFGaDlmpSEOVOKMYtKaUkuUJ1l53aKIaRTmilDEkI0XMSU86KWWPLWELzvJy1hDZxWS5RoawjUpDqVc3OmQzQ1h51zTqaKdM6CaM1Gjy1jUU651KiM1qMDWOufoUkIZVmRz1lmrWrVKQhzo02qNoOUaOpEXKG
Скачать книгу