Morze Tarcz . Морган Райс
kamiennymi schodami, coraz niżej i niżej, aż do lochów, w których przetrzymywany był ich ojciec. Byli wściekli z powodu poniżenia, jakiego doznawali schodząc do tego miejsca, aby spotkać się z ojcem, wielkim wojownikiem, który był prawowitym władcą Wysp Górnych. W milczeniu przysięgali, że się zemszczą.
Tym razem, przynosili nowiny, które mogły wszystko zmienić. Wieści, które wreszcie napawały jakąś nadzieją.
Karus i Falus maszerowali w dół aż dotarli do żołnierzy pełniących straż przy wejściu do więzienia. Mężczyzn wiernych Królowej. Zatrzymali się, czerwoni od gniewu, byli wściekli, że musieli znosić poniżenie, którego wymagało poproszenie o widzenie z ojcem.
Ludzie Gwendolyn przepytali ich na różne okoliczności, a następnie skinęli do siebie głowami i wystąpili naprzód.
– Wyciągnijcie ręce – rozkazali Karusowi i Falusowi.
Ci wykonali polecenie, czekając aż strażnicy ich rozbroją.
Następnie żołnierze otworzyli zamki żelaznej bramy, po czym powoli ją uchylili. Pozwolili braciom wejść, zamykając bramę z trzaskiem i blokując ją za nimi.
Karus i Falus wiedzieli, że mają niewiele czasu. Mogli spędzić z ojcem jedynie kilka minut, jak zazwyczaj. Odwiedzali go raz w tygodniu, odkąd tylko został uwięziony. Po upływie tych kilku minut, ludzie Gwendolyn zawsze kazali im wychodzić.
Szli do końca długiego korytarza. Wszystkie cele, które mijali były puste, ich ojciec był jedynym osadzonym w tym starym więzieniu. W końcu dotarli do ostatniej celi po lewej stronie, ledwie oświetlonej przez migającą przy ścianie pochodnię. Odwrócili się w stronę krat i z uwagą zaczęli oglądać pomieszczenie, w poszukiwaniu swojego ojca.
Powoli Tirus wyszedł z ciemnego zakamarka celi i podszedł do krat. Spojrzał na nich. Jego twarz była wychudzona, broda zaniedbana, był ponury. Patrzył na nich bez nadziei, wyglądał na człowieka, który wiedział, że już nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Karusowi i Falusowi serce krajało się na ten widok. Wszystko to sprawiło, że jeszcze bardziej pragnęli znaleźć sposób, aby go uwolnić i zemścić się na Gwendolyn.
– Ojcze – powiedział Falus z nadzieją w głosie.
– Przynosimy najnowsze wieści – dodał Karus.
Tirus spojrzał na nich, wyczuwając dźwięk nadziei w ich tonie.
– Mówcie zatem – warknął.
Falus odchrząknął.
– Wygląda na to, że nasza siostra na nowo zakochała się w naszym kuzynie, Reece’u. Szpiedzy przekazali nam, że planują wziąć ślub. Reece ma zamiar odwołać swój ślub na kontynencie i zamiast tego poślubić Starę.
– Musimy znaleźć sposób, żeby ich powstrzymać – powiedział oburzony Karus.
Tirus patrzył na nich bez wyrazu, ale mogli dostrzec, że jego oczy zwęziły się, kiedy usłyszał to wszystko.
– Czyżby? – Powiedział powoli Tirus. – A to niby dlaczego?
Bracia spojrzeli na ojca skonfundowani.
– Jak to dlaczego? – zapytał Karus.– Nasza rodzina nie może połączyć się z Reecem. Byłoby to na rękę Królowej. Nasze rodziny zostałyby zespolone i Gwendolyn uzyskałaby całkowitą kontrolę nad sytuacją.
– To sprawiłoby, że utracilibyśmy ostatnią uncję niepodległości, jaką w tej chwili wciąż mają nasi ludzie – wtrącił Falus.
– Pierwsze kroki zostały już powzięte – dodał Karus. – A my musimy znaleźć sposób, aby ich powstrzymać.
Czekali na odpowiedź, jednak Tirus jedynie powoli pokręcił głową.
– Głupi, głupi chłopcy, – powiedział powoli, jego głos stawał się coraz bardziej ponury, nie przestawał potrząsać głową – dlaczego wychowałem tak głupich chłopców? Czy naprawdę niczego was nie nauczyłem przez te wszystkie lata? Wciąż patrzycie tylko na to co znajduje się przed wami, a nie na to co za tym stoi.
– Nie rozumiemy o czym mówisz, Ojcze.
Tirus się skrzywił.
– To jest właśnie powód, dla którego znalazłem się w tej pozycji. To jest powód, dla którego teraz to nie wy władacie. Przeszkodzenie w zawarciu tego przymierza byłoby najgłupszą rzeczą jaką zrobilibyście w życiu i najgorszą rzeczą, jaka mogłaby się przydarzyć naszej wyspie. Jeśli nasza Stara poślubi Reece’a, będzie to najlepsza rzecz jaka w chwili obecnej może się przydarzyć nam wszystkim.
Spojrzeli na siebie zdziwieni, niczego z tego nie rozumieli.
– Najlepsza? Jak to?
Tirus westchnął zniecierpliwiony.
– Jeśli nasze dwie rodziny się połączą, Gwendolyn nie będzie mogła trzymać mnie w więzieniu. Nie będzie miała wyboru i będzie musiała mnie uwolnić. To wszystko zmieni. Nie odrze nas to z siły – ale nam jej doda. Będziemy uznanymi MacGilami, będącymi na takich samych prawach jak ci z kontynentu. Gwendolyn będzie w stosunku do nas zobowiązana. Nie widzicie tego? – zapytał. – Dziecko Reece’a i Stary będzie tak samo naszym potomkiem, jak i ich.
– Ale Ojcze, to jest nienaturalne. Oni są kuzynami.
Tirus pokiwał głową.
– Polityka nie na nic wspólnego z naturą, synu. Ta unia musi się zawiązać – nalegał z przekonaniem w głosie. – A wy dwaj zrobicie wszystko co w waszej mocy, aby to właśnie się stało.
Karus odchrząknął, zdenerwowany, niepewny.
– Ale Reece właśnie odpłynął na kontynent – powiedział. – Jest za późno. Reece, jak słyszeliśmy, już podjął decyzję.
Tirus podniósł się i uderzył w żelazne kraty z taką siłą z jaką życzyłby sobie uderzyć Karusa w twarz. Karus odskoczył zaskoczony.
– Jesteście nawet głupsi, niż mi się wydawało – powiedział Tirus. – Sprawicie że to się stanie. Macie mieć co do tego całkowitą pewność. Mężczyźni zmieniali zdanie, w ważniejszych kwestiach. I wy macie mieć pewność, że Reece zdanie zmieni.
– Jak to zrobić? – zapytał Falus.
Tirus stał tam zastanawiając się co zrobić. Pocierał swoją brodę przez dłuższą chwilę. Po raz pierwszy od wielu miesięcy jego oczy pracowały, skupione, myślące, układające plan. Po raz pierwszy w jego oczach pojawiły się nadzieja i optymizm.
– Ta dziewczyna, Selese, ta z którą ma się ożenić, – powiedział w końcu Tirus – ona musi się dowiedzieć. Odnajdziecie ją. I dostarczycie jej dowód… dowód miłości Reece’a i Stary. Powiecie jej o tym pierwsi, zanim on do niej dotrze. Musicie być pewni, że dziewczyna się dowie, że Reece kocha inną. W taki sposób, nawet jeśli Reece by się rozmyślił i tak będzie już za późno. Będziemy mieli pewność, że się rozstaną.
– Ale skąd mamy wziąć dowód ich miłości? – zapytał Karus.
Tirus potarł brodę myśląc. W końcu się poderwał.
– Pamiętacie te zwoje? Te, które przechwyciliśmy kiedy Stara była młoda? Te listy miłosne, które pisała do Reece’a? I te, które on odpisywał do niej?
Karus i Falus skinęli głowami.
– Tak, – powiedział Falus – przechwytywaliśmy sokoły.
Tirus skinął głową.
– Są schowane w moim zamku. Zanieście jej te listy. Powiedzcie jej, że są aktualne i zróbcie to w przekonujący sposób. Dziewczyna nigdy nie odgadnie ich wieku – i wszystko będzie załatwione.
Karus i Falus