Zakazana miłość. Magda Kaczmarczyk

Zakazana miłość - Magda Kaczmarczyk


Скачать книгу
– Agata zrozumiała.

      – Pa. – Pocałowała Piotra, Mirek podał im rękę i wyszli.

      – To co kochanie, idziemy czy zostajemy? – Piotr spojrzał na Agatę.

      – No dobrze. – Wywróciła oczami. – Możemy już iść jeśli chcesz, ale musisz mi obiecać, że przyjdziemy jeszcze potańczyć. Gdybym wiedziała, że jesteś w tym taki dobry, już dawno zaciągnęłabym cię na dyskotekę. I mamy jeszcze do pogadania – przypomniała mu.

      Piotr westchnął.

      – O Małgosi? – zapytał.

      – Małgosia może poczekać – stwierdziła. – Bardziej mnie interesuje twoje granie.

      – OK, to chodźmy.

      – Znajdźmy jeszcze Maćka, wypada się pożegnać. – Znów wywróciła oczami.

      Szukali go na sali, ale nigdzie go nie było. Piotr poszedł do pokoju zespołu i zobaczył, że Maciek śpi na kanapie. Zawołał Agatę.

      – Jest zmęczony czy pijany? – zapytała rzeczowo. Wzruszył ramionami.

      – Pewnie jedno i drugie – odpowiedział po chwili.

      – Nie możemy go tu zostawić, musimy go odwieźć do domu.

      Maciek. – Pochyliła się nad nim. – Wstawaj, jedziemy do domu.

      Maciek otworzył oczy i spojrzał na Agatę.

      – Możemy się tu przespać, chodź, zmieścimy się. – Pociągnął ją za rękę.

      Piotr zgrzytnął zębami. Był zazdrosny o Maćka, chociaż był jej bratem.

      – Maciuś – Agata mówiła do niego czule i łagodnie, głaskała go po włosach. – Obudź się, chodź, odwieziemy cię do domu.

      – OK, już wstaję – westchnął i usiadł na kanapie. Nie był bardzo pijany. – Możesz jechać w swoją stronę, dam sobie radę – popatrzył na nią z wyrzutem. Wiedział, że jedzie do Piotra.

      – Chcę, żebyśmy pojechali razem, proszę. – Podała mu rękę.

      Maciek nie kłócił się już. Wziął ją za rękę i dał się wyprowadzić z klubu. Piotr szedł za nimi nic się nie odzywając. Wsiedli do taksówki. Żaden nie chciał usiąść z przodu. Agata też nie, bo bała się, że jak będą siedzieć obydwaj z tyłu, to jeszcze się pobiją. W końcu wszyscy troje wylądowali na tylnym siedzeniu. Agata siedziała w środku i zaczęła ją irytować ta sytuacja. Na szczęście szybko dojechali do domu.

      – Musisz z nim jechać? – zapytał Maciek wysiadając.

      – Proszę cię, obiecałeś. – Agata była zmęczona tą przepychanką z bratem.

      – Dobrze, już dobrze – westchnął i trzasnął drzwiami.

      Pojechali do Piotra. Po drodze nie odzywali się do siebie. Piotr objął ją ramieniem i przytulił. Głaskał ją po włosach i Agata przysnęła. Obudziła się pod domem.

      – Dojechaliśmy? – zapytała zaspanym głosem – Która godzina?

      – Po drugiej – odpowiedział Piotr i otworzył drzwi.

      – Zimno – poskarżyła się.

      – Zaraz będziemy w domku. – Objął ją ramieniem i pobiegli na górę.

      Weszli do środka i Agata od razu padła na łóżko jak nieżywa. Piotr zdjął jej buty i w pierwszym odruchu chciał zostawić na niej ubranie, ale stwierdził, że się nie wyśpi. Próbował ją obudzić, ale nie miał szans. Zdjął więc z niej wszystkie ciuszki i okrył kołdrą, nawet nie drgnęła. Wykąpał się i położył przy niej. Przytulił się do jej pleców. Poruszyła się i mocniej w niego wtuliła. Uwielbiała spać z nim w pozycji „na łyżeczkę”. Wzięła jego rękę i przytuliła do policzka. Piotr uśmiechnął się. Była jego miłością, kochał ją ponad wszystko. Objął ją mocniej i zasnął.

      Rozdział 4

      Magda wybiegła z Avocado i od razu pojechała do domu.

      Wiedziała, że musi to zrobić, że gdyby mu odpuściła, to straciłaby szacunek do siebie. Wpadła do swojego mieszkania, wyciągnęła z torebki telefon. Miała szczęście, że zawsze zmieniając telefon przerzucała wszystkie kontakty, dzięki temu miała numery telefonów do wszystkich jeszcze od podstawówki. Znalazła ten, którego szukała.

      – Halo? – W słuchawce odezwał się zdziwiony damski głos, było już późno, dochodziła dziesiąta.

      – Dzień dobry, tu Magda Harkowska – przedstawiła się.

      – Cześć Magdusia, stało się coś? – Głos w telefonie nadal był zdziwiony.

      – Cześć Elwirko, dzwonię do ciebie, bo mam dla ciebie wiadomość.

      – Słucham.

      – Wiem, że ty i Piotr macie dość luźny stosunek do małżeństwa, ale może zainteresuje cię fakt, że twój mąż oprowadza się po imprezach z małolatą.

      W słuchawce zaległa cisza.

      – Halo, Elwira, jesteś tam? – Magda myślała, że coś przerwało połączenie.

      – Jestem – odpowiedziała po chwili. – I co w związku z tym?

      Magda zdziwiła się. Nie spodziewała się takiej obojętności.

      – Nic, po prostu myślałam, że cię to zainteresuje, ale jeśli nie, to przepraszam, że zawracałam ci głowę. – Trochę się wkurzyła. Liczyła, że Elwira da mu popalić.

      – OK, OK, zaskoczyłaś mnie – Elwira starała się ją uspokoić. – A na jakiej imprezie go widziałaś?

      – Dzisiaj w Avocado. Jak się pospieszysz, to jeszcze ich tam zastaniesz. Piotrek tam dzisiaj grał i brat Agaty, tej jego laski też – wyjaśniła Magda. Chciała namówić Elwirę, żeby pojechała tam natychmiast.

      – Nie, niestety nie mogę tam pojechać, ale dziękuję ci za informację. To na razie, pa. – I rozłączyła się.

      Magda została z telefonem przy uchu.

      – Jak to pa, chyba za takie rewelacje, to wypadałoby okazać większą wdzięczność – powiedziała do siebie i niezadowolona odłożyła telefon. Miała nadzieję, że Elwira wtajemniczy ją w swój plan albo poprosi ją o pomoc, ale przeliczyła się. Nie chciało jej się iść na numerologię, postanowiła wysłać do Piotra SMS-a, że jej nie będzie.

      Elwira odłożyła telefon i zastanowiła się przez chwilę. Każda kochanka Piotra była zagrożeniem dla jej portfela. Najbardziej bała się, że on się z nią rozwiedzie i będzie jej płacił tylko alimenty na dzieci. Musiałaby wtedy iść do pracy na etat, żeby utrzymać dom. Pytanie tylko, czy zostawiłby jej cały dom? Piotrek wbrew pozorom był dla niej bardzo niebezpieczny. Znała jego horoskop astrologiczny i wiedziała, że ma wyjściowo silnego Plutona i Urana, a to oznaczało niszczycielską siłę w przypadku dużych emocji. Blokowanie jego możliwości i powolne niszczenie go trenowała już piętnaście lat. Nie mogła mieć do niego pretensji o kochankę, bo sama ciągle miała kochanków. Zazwyczaj jednak wiedziała o tym, że kogoś ma, a teraz w ogóle się tego nie spodziewała i była przekonana, że nikogo koło niego nie widziała. Tak czy inaczej, musiała tę sprawę załatwić taktycznie.

      Pomimo późnej pory zadzwoniła do matki.

      – Cześć mamo, śpisz już?

      – Przysnęłam przed telewizorem – powiedziała matka. – Co się dzieje, że dzwonisz o tej


Скачать книгу