Choroba jako metafora. AIDS i jego metafory. Susan Sontag
ze światem i z samym sobą…”. Tak okrutne i niedorzeczne poglądy zdołały przerzucić brzemię odpowiedzialności na pacjenta i nie tylko osłabić jego zdolność poznania zakresu dostępnej mu pomocy medycznej, lecz również, pośrednio, zniechęcić go do szukania takiej pomocy. Skuteczność terapii ma się opierać głównie na i tak już nadwerężonej i osłabionej miłości własnej. Na rok przed śmiercią w roku 1923 Katherine Mansfield pisała w swoim Dzienniku: „Zły dzień […] mam okropne bóle i bardzo jestem osłabiona. Nie mogłam pracować. Niedomaganie to nie jest czysto fizycznej natury. Muszę najpierw wyleczyć mą duszę, nim odzyskam zdrowie. […] Muszę to zrobić sama i natychmiast. W tym leży najgłębsza przyczyna, że nie mogę wyzdrowieć. Nie mam władzy nad moją duszą”. Mansfield nie tylko sądzi, że przyczyną choroby jest jej „ja”, ale że ma szanse wyzdrowieć z beznadziejnie zaawansowanej choroby płuc, jeśli tylko owo „ja” wyleczy11.
Zarówno mit gruźlicy, jak i obecny mit raka sugerują więc, że człowiek jest odpowiedzialny za swoją chorobę. Ale wyobrażenia związane z rakiem są znacznie okrutniejsze. Zważywszy na romantyczną skalę wartości stosowaną wobec ludzkiego charakteru oraz choroby, cierpienie, które pochodzi jakoby z nadmiaru namiętności, przysparza choremu pewnej chwały. Jedynie zaś wstyd może kojarzyć się z chorobą, która ma swą rzekomą przyczynę w tłumieniu namiętności – wstyd odzywający się echem w poglądach Groddecka, Reicha i ich licznych uczniów.
Opinia głosząca, że rak to choroba niedostatecznej ekspresji, jest potępieniem chorego: niesie w sobie współczucie, lecz również pogardę. Miss Gee, z wiersza Audena napisanego w 1930 roku, „mija zakochaną parę” i „odwraca głowę”. Potem:
Panna Gee uklękła w bocznej nawie,
upadła na oba kolana.
O, nie wódź mnie na pokuszenie,
dobrą dziewczyną uczyń, błagam.
Opływały ją dni i noce
jak kornwalijski wrak fala.
Pozapinana aż pod szyję
do doktora pedałowała.
Pedałowała do doktora
i dzwonek w drzwiach lekarza dzwonił.
„Doktorze, jakaś jestem słaba,
w środku coś mnie stale boli”.
A doktor Thomas ją obejrzał,
zbadał dokładniej, coś pomyślał
I idąc umyć ręce, rzucił:
„Czemu wcześniej pani nie przyszła?”
Doktor Thomas przy obiedzie zwlekał,
chociaż żona już dzwonić miała.
Gniotąc kulki z chleba, powiedział:
„Wiesz, z tym rakiem to śmieszna sprawa.
Nikt nie wie, jaka jest przyczyna,
chociaż niektórzy udają, że wiedzą.
Jest jak ukryty zabójca, co czeka,
aby zza węgła uderzyć.
Bezdzietne kobiety go dostają
mężczyźni, gdy na emeryturę przeszli,
Jakby był ujściem dla zniweczonej
twórczej człowieczej energii”.
(Przełożył Bohdan Zadura)
Gruźlik mógł być człowiekiem rzucającym wyzwanie prawu i społeczeństwu; chorego na raka ocenia się znacznie prościej: jako życiowego nieudacznika. U Napoleona, Ulyssesa S. Granta, Roberta A. Tafta i Huberta Humphreya raka przypisywano reakcji na polityczną porażkę i zniweczenie ambicji. Śmierć z powodu nowotworu u tych, których trudniej byłoby nazwać przegranymi, jak u Freuda czy Wittgensteina, uznano za karę za stłumione instynkty. (Niewielu pamięta, że również Rimbaud umarł na raka). Zupełnie inaczej rzecz ma się z chorobą, która zabrała ludzi takich jak Keats, Poe, Czechow, Simone Weil, Emily Brontë i Jean Vigo. Była ona tyleż apoteozą, co świadectwem klęski.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.