Pragnienie. Ю Несбё
Kiwnął głową i wyszedł. Przeprowadził krótką inspekcję w łazience i w sypialni, po czym wrócił do salonu. Zamknął oczy i nasłuchiwał. Kobieta, pozycja ciała, sposób, w jaki została wyeksponowana. Sposób wyeksponowania Elise Hermansen. Znów odezwało się echo. To był on. To musiał być on.
Kiedy otworzył oczy, spojrzał prosto w twarz jasnowłosego młodego mężczyzny, który wydał mu się znajomy.
– Anders Wyller – przedstawił się chłopak. – Śledczy.
– Oczywiście – powiedział Harry. – Skończyłeś szkołę rok temu? Dwa lata?
– Dwa.
– Gratuluję świetnych ocen.
– Dziękuję. Nieźle, że pamiętasz stopnie.
– Nic nie pamiętam, to czysta dedukcja. Przyjęli cię do Wydziału Zabójstw jako śledczego zaledwie po dwóch latach służby.
Anders Wyller się uśmiechnął.
– Jeśli przeszkadzam, to powiedz, od razu sobie pójdę. Ale chodzi o to, że jestem tu dopiero dwa i pół dnia, a skoro mamy do czynienia z podwójnym zabójstwem, to nikt nie będzie miał teraz czasu, żeby mnie czegoś nauczyć. Dlatego pomyślałem, że spytam, czy nie mógłbym trochę za tobą pochodzić, żeby się dowiedzieć czegoś pożytecznego. Ale tylko pod warunkiem że nie będzie ci to przeszkadzało. Zgadzasz się?
Harry przyjrzał się chłopakowi. Przypomniał sobie, że Wyller przychodził do jego pokoju na uczelni i że miał dużo pytań. Na tyle dużo i czasami tak nieistotnych, że można by podejrzewać, iż jest holemaniakiem. Takiego określenia używano w szkole w odniesieniu do studentów zauroczonych mitem Harry’ego Hole; w kilku ekstremalnych przypadkach mit ten stał się główną przyczyną, dla której ci młodzi ludzie w ogóle ubiegali się o przyjęcie do szkoły policyjnej. Harry unikał ich jak zarazy. Ale holemaniak czy nie, Harry doszedł do wniosku, że z takimi ocenami, z takimi ambicjami, z takim uśmiechem i niewymuszoną zręcznością w manewrowaniu ludźmi Anders Wyller może zajść daleko. A zanim zajdzie daleko, bystry chłopak może się do czegoś przydać, na przykład przy wykrywaniu sprawców zabójstw.
– W porządku – powiedział. – Pierwsza lekcja jest taka, że będziesz rozczarowany swoimi nowymi kolegami.
– Rozczarowany?
– Stoisz taki grzeczny i dumny, bo wydaje ci się, że trafiłeś na sam szczyt łańcucha pokarmowego w policji. Dlatego pierwsza lekcja mówi: śledczy, którzy zajmują się zabójstwami, są tacy sami jak większość innych ludzi. Nie jesteśmy szczególnie inteligentni, a niektórzy z nas są wręcz głupi. Popełniamy błędy, dużo błędów, i niezbyt wiele się na nich uczymy. Kiedy czujemy zmęczenie, czasami wybieramy sen zamiast dalszego pościgu za zabójcą, chociaż wiemy, że rozwiązanie może być tuż za rogiem. Więc jeśli sądzisz, że otworzymy ci oczy, zainspirujemy cię i pokażemy ci zupełnie nowy świat finezji technicznych i taktycznych, to się rozczarujesz.
– Ja to wszystko już wiem, Harry.
– Czyżby?
– Pracowałem przez dwa dni z Trulsem Berntsenem. Chcę po prostu wiedzieć, jak ty działasz.
– Przecież chodziłeś na mój kurs z taktyki prowadzenia śledztwa w sprawach zabójstwa.
– I wiem, że ty pracujesz zupełnie inaczej. O czym myślałeś?
– O czym myślałem?
– Tak, kiedy stałeś z zamkniętymi oczami. Wątpię, żeby wyjaśnienie dało się znaleźć w lekturach.
Harry zobaczył, że Bjørn się wyprostował, a w drzwiach stanęła Katrine z rękami założonymi na piersi i zachęcająco kiwała głową.
– No dobrze – zaczął Harry. – Każdy ma swoje metody. Moja polega na próbie nawiązania kontaktu z myślami, które przepływają przez mózg, kiedy za pierwszym razem znajdziesz się w miejscu zbrodni. Z wszystkimi tymi pozornie nic nieznaczącymi konkluzjami, które mózg wysnuwa automatycznie, kiedy chłoniemy wrażenia z jakiegoś miejsca po raz pierwszy. Z myślami, które błyskawicznie ulatują nam z głowy, nie zdążymy ich nawet sformułować, ponieważ naszą uwagę przykuwa coś innego. To trochę jak ze snami, które się rozwiewają, kiedy się budzisz i zaczynasz chłonąć wszystko inne, co cię otacza. Dziewięć na dziesięć takich myśli jest bezwartościowych. Możesz mieć nadzieję, że dopiero ta dziesiąta będzie coś znaczyć.
– A teraz? – spytał Wyller. – Czy któraś z twoich myśli miała jakieś znaczenie?
Harry się zawahał. Dostrzegł badawcze spojrzenie Katrine.
– Nie wiem. Ale wydaje mi się, że zabójca ma fioła na punkcie czystości.
– Czystości?
– Swoją poprzednią ofiarę przeniósł z miejsca, w którym ją zabił, na łóżko. Seryjni zabójcy zwykle postępują według dość podobnego schematu, więc dlaczego tym razem zostawił ciało w salonie? Od sypialni Elise Hermansen tę sypialnię odróżnia brudna pościel. Obejrzałem pościel Hermansen wczoraj, zanim technicy zabrali rzeczy z mieszkania. Pachniała lawendą.
– To znaczy, że on oddawał się nekrofilii z tą kobietą w salonie, bo nie znosi brudnej pościeli?
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.