TOPR. Żeby inni mogli przeżyć. Beata Sabała-Zielińska

TOPR. Żeby inni mogli przeżyć - Beata Sabała-Zielińska


Скачать книгу
pomyśl, a dopiero potem działaj, bo w ratownictwie nie chodzi o to, żeby się ludzie zabijali, tylko żeby ratowali!”. Na szczęście tutaj, podobnie jak w każdej innej pracy, z czasem człowiek staje się stabilny emocjonalnie, nabiera doświadczenia i zdrowego dystansu.

      – Ratownictwo górskie to rzemiosło i artyzm – mówi Marcin Józefowicz. – Są sytuacje, w których musimy wyjść poza pewne standardy, bo coś nas zaskakuje, jest inne, nietypowe, niepodobne do żadnej wcześniejszej sytuacji. Wtedy trzeba dać się ponieść fantazji. Sięgnąć do artystycznej strony naszej natury. Można to nazwać szaleństwem, ale ostrożnie dawkowanym. Oczywiście, na to mogą sobie pozwolić wyłącznie ludzie z ogromnym doświadczeniem – tego również uczymy na szkoleniach, ponieważ „młodzież” nie do końca to czuje. Nie rozumieją rzeczy dla nas, starszych, już oczywistej – że nawet w ściśle technicznym działaniu potrzebna jest iskra boża. Dla „młokosów” sprawa często bywa bardzo prosta: skoro jesteśmy świetnie wyszkoleni technicznie, to możemy zdobywać świat. Nieraz widzę w ich oczach pytanie: dlaczego się tyle zastanawiasz? Dlaczego ten czy tamten kieruje zespołem w taki, a nie inny sposób? Dlaczego podejmuje taką, a nie inną decyzję? Czemu jest taki ostrożny? Wielu z nich nie widzi, że szuka się właśnie tego czegoś nieokreślonego, co sprawi, że zadanie zostanie wykonane perfekcyjnie. Czegoś, co obok wyszkolenia, doświadczenia, intuicji i właściwej oceny ryzyka jest istotą ratownictwa. Do czego dochodzi się latami. Z kolei siłą młodych jest ich młodzieńcza nadpobudliwość i ów syndrom Pana Boga, nie do końca pożądany, ale niewątpliwie rozpalający ideę, w imię której większość z nas przyszła do Pogotowia.

♦ ♦ ♦

      TOPR jest stowarzyszeniem, które działa na podstawie statutu przyjętego przez najwyższą władzę stowarzyszenia, czyli Walne Zebranie Członków. Ono wybiera zarząd, zarząd zaś powołuje naczelnika, odpowiadającego za organizację pracy i nadzór nad działaniami ratowniczymi.

      Działania te, pod nazwą ratownictwo w górach i paśmie Spisko-Gubałowskim, zlecone są przez MSWiA i w znacznej części (ale nie całkowicie!) finansowane są z budżetu państwa.

      Niestety, problemy z pieniędzmi i nieustanna walka o utrzymanie TOPR-u zdają się być wpisane w historię tej organizacji. Generał Mariusz Zaruski5, jeden z ojców założycieli stowarzyszenia, nieustannie prosił o wsparcie Pogotowia, wspominając o tym już w „Odezwie” tłumaczącej ideę powstania TOPR-u.

      „Liczne w ostatnich latach przypadki i wypadki w Tatrach niejednokrotnie kończące się śmiercią zmuszają wszystkich szczerych zwolenników Tatr i taternictwa do zastanowienia się nad środkami, jeżeli już nie zapobieżenia złemu, to przynajmniej szybkiej i skutecznej pomocy poszkodowanym. (…) Dlatego właśnie musimy stworzyć instytucję – na wzór ochotniczych straży ogniowych, pogotowia ratunkowego w miastach itp., która by w każdej chwili gotowa była nieść pomoc potrzebującym jej w Tatrach. Doświadczonych taterników i przewodników sumiennych, którzy stanowić będą kadry ochotnicze i zobowiążą się na każde wezwanie czynną nieść pomoc w górach, nie zabraknie. (…) Zwracamy się tedy za pośrednictwem Taternika do szerokiego ogółu Polski, przyjaciół Tatr i Zakopanego z gorącą prośbą o poparcie sprawy i składanie datków pieniężnych na rzecz stałego Tatrzańskiego Pogotowia Ratunkowego z siedzibą w Zakopanem”6.

      TOPR z założenia był dobrowolnym stowarzyszenia osób, które działały w nim lub były jego częścią.

      Tadeusz Aleksander Pawłowski w magazynie „Wierchy” przypomina: „Według statutu Towarzystwo Ratunkowe składało się z czterech kategorii członków. Trzy kategorie obejmowały tych, którzy wspierali Pogotowie finansowo, czwarta – to właściwa Straż Ratunkowa. Członkowie należący do pierwszych trzech kategorii to tak zwani członkowie założyciele – wpłacający składkę 200 koron, potem byli członkowie wspierający, wpłacający 100 koron, oraz członkowie zwyczajni, płacący niewielkie składki roczne.

      Pierwszymi członkami Straży Ratunkowej byli zaprzysiężeni w dniu 11 XII 1909 r. naczelnik Straży Mariusz Zaruski i członkowie: Klemens Bachleda, Szymon Tatar młodszy, Jakub Wawrytka Krzeptowski, Jędrzej Marusarz, Jan Pęksa, Wojciech Tylka Suleja, Stanisław Byrcyn Gąsienica, Stanisław Zdyb, Józef Lesiecki i Henryk Bednarski”7.

      Ratownicy postanowili, że ich godłem będzie błękitny krzyż na białym owalnym polu, stąd późniejsze poetyckie określenie „Rycerze Błękitnego Krzyża”.

      W tej chwili członkami TOPR-u są wyłącznie ratownicy czynnie działający oraz ci, którzy będąc wcześniej ratownikami, ze względu na stan zdrowia czy wiek nie mogą już aktywnie działać. Obecnie stowarzyszenie liczy dwustu siedemdziesięciu członków, z czego stu czterdziestu stanowi trzon straży ratunkowej – ta grupa posiada aktualne uprawnienia ratownika górskiego.

      Ratownictwo w Tatrach od zawsze było bezpłatne, co nie znaczy, że generał Zaruski nie starał się od poszkodowanego lub jego rodziny uzyskać zwrotu kosztów wyprawy. Trzeba pamiętać, że początki ratownictwa były niezwykle trudne, TOPR nie miał stałego źródła finansowania, tymczasem pomocy potrzebowali zazwyczaj bogaci panowie, bo to oni byli pierwszymi eksploratorami Tatr. Nic więc dziwnego, że Zaruski bez skrupułów sięgał do ich kieszeni.

      „Członkowie Straży w zasadzie pełnili swą służbę honorowo, ze względu jednak na zbyt częste i długotrwałe odrywanie ich od pracy zarobkowej, regulamin przewidywał zwrot kosztów poniesionych w czasie wyprawy – przypomina Tadeusz Aleksander Pawłowski. – Paragraf ten, który budził początkowo pewne zastrzeżenia, a którego istnienie było koniecznością życiową, nie umniejszył bynajmniej ducha ofiarności i bezinteresowności członków Straży. Wynagrodzenie nie przewyższało nigdy wysokości taksy przewodnickiej, będąc zawsze niewspółmierne w stosunku do poświęcenia i wysiłku wkładanego przez ratowników w czasie akcji. Z składek członkowskich zakupiono odpowiedni sprzęt, założono księgi ślubowań i wypraw, wydrukowano kilka ulotek i TOPR rozpoczęło swą pracę”8.

      Dziś budżet TOPR-u wynosi około siedmiu milionów złotych, wliczając w to niebagatelne koszty utrzymania śmigłowca. Główne środki na działalność Pogotowia pochodzą z budżetu państwa i przeznaczone są na zlecone przez MSWiA zadania. Rząd pokrywa sześćdziesiąt, siedemdziesiąt procent kosztów ratownictwa górskiego oraz niemal w stu procentach finansuje utrzymanie śmigłowca, co daje ratownikom spory komfort psychiczny, toprowski Sokół drenuje bowiem dramatycznie kieszeń.

      – Utrzymanie śmigłowca swego czasu spoczywało wyłącznie na naszych barkach, bo różni ministrowie, mówiąc delikatnie, mieli mocno ambiwalentne odczucia co do konieczności posiadania przez nas maszyny – przyznaje Jan Krzysztof, naczelnik TOPR-u. – W ostatniej dekadzie nie podlega to już dyskusji i jedyne, na czym skupia się ministerstwo, to jak znaleźć środki na ten cel. A mowa tu o poważnej kwocie ponad dwóch milionów złotych, stałych rocznych kosztów, plus dodatkowych kilku milionach złotych wydawanych co osiem, dziesięć lat na tak zwany remont główny.

      Dotychczas nigdy środki z budżetu państwa nie dały ratownikom poczucia bezpieczeństwa, gdy chodzi o finanse, co roku zostawiając Pogotowie z większą lub mniejszą dziurą budżetową, którą tradycyjnie łatają darczyńcy – starzy i nowi, hojni i wierni.

      Głównym sponsorem Pogotowia jest Polkomtel, operator sieci telefonii komórkowej Plus. Tajemnica handlowa nie pozwala ujawnić wysokości dokonywanych przez nich wpłat, naczelnik zdradza jednak, że firma przekazuje największe środki spośród wszystkich sponsorów. Kolejnym ważnym partnerem jest Škoda, z którą TOPR współpracuje od lat i która przekazuje lub


Скачать книгу

<p>5</p>

Mariusz Zaruski (1867–1941), taternik, żeglarz, prekursor narciarstwa wysokogórskiego, założyciel Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Postać wszechstronna – generał brygady Wojska Polskiego, podróżnik, artysta, malarz i poeta. Symboliczny grób Mariusza Zaruskiego znajduje się na Pęksowym Brzyzku.

<p>6</p>

Za: Michał Jagiełło, Wołanie w górach. Wypadki i akcje ratunkowe w Tatrach, dz. cyt., s. 99.

<p>7</p>

Tadeusz Aleksander Pawłowski, Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, „Wierchy”, rocznik jubileuszowy 1873–1948, s. 147; https://jbc.bj.uj.edu.pl/Content/55757/PDF/NDIGCZAS003476_1948.pdf.

<p>8</p>

Tamże, s. 147.