Od kultury "ja" do kultury "siebie". Roma Sendyka
z siebie”. Podmiot (czyli I/Ja) w stosunku do tego dziwnego bytu opisywanego zaimkiem zwrotnym pozostaje w różnych relacjach, widocznych także w języku polskim. Niewątpliwa jest relacja rozdzielenia – także przestrzennego („ja obserwowałem siebie”); dalej I/Ja wydaje się instancją nadrzędną, skoro może kontrolować Self („ja powstrzymałem się przed…”), może wejść w konflikt z siebie („walczyłem z sobą”). Lakoff i Johnson stawiają tezę, że to, co określamy intuicyjnie zaimkiem zwrotnym, pozostaje wobec zaimka pierwszoosobowego w takiej relacji, jak przedmiot do podmiotu: jest przez I/Ja zarządzane, przesuwane, opracowywane. Jest jednak nieco językowych dowodów, że hierarchia w końcu okazuje się inna. Gdy mówimy „(ja) rozczarowałem siebie”, „zdradziłem siebie”, „byłem wobec siebie nieszczery” etc., okazuje się, że przynajmniej jeden z wielu – jak twierdzi Lakoff – wariantów siebie jest siebie źródłowym, „prawdziwym, wewnętrznym siebie”, wobec którego musi opowiedzieć się nawet ten władczy, samodzielny podmiot, który opisujemy słowem I/Ja.
2. PRZYDATNOŚĆ FORM ZWROTNYCH
Po co jednak mnożyć terminy odnoszone do jednostki? Czy istotnie potrzeba kolejnego pojęcia, skoro dostępne są „tożsamość”, „podmiot”, „ja” etc. Odpowiedzi można szukać w nurtach badawczych z ostatnich dwóch dekad XX wieku, które, jak diagnozował Peter L. Callero7, wyróżniały się szczególnym zainteresowaniem podmiotem i jego uwarunkowaniami – kategoria tożsamości wróciła na fali reform humanistyki prowadzonych przez studia kulturowe, feminizm i teorię queer. Zrewidowane ujęcia problemu konceptualizacji istnienia jednostki zostały w szczegółach omówione wiele razy; dobry przegląd najważniejszych pomysłów znaleźć można w pracach: Anthony’ego Cascardiego The Subjects of Modernity (1992) – analiza w planie filozoficznym, Seyli Benhabib Situating the Self (1992) – analiza badająca self w kontekście wpływów polityki, także polityki płci, czy Charlesa Taylora Sources of the Self (pol. 1989) – analiza w aspekcie moralnym i swoista historia nowoczesnego podmiotu8. Tendencja jest na tyle wyrazista, że można mówić – jak chcą niektórzy – o powstaniu osobnej, interdyscyplinarnej orientacji, eklektycznej metodologicznie, spajanej jednak podobnym zainteresowaniem kwestiami społecznego konstruowania tożsamości, autozwrotnej refleksyjności jednostki i jej relacji wobec zewnętrznych sił wpływających na sposób jej autoodniesienia9. Reorganizacja pola badań wiąże się więc z reorganizacją słownika.
Anthony Elliott w przetłumaczonej nie tak dawno (2007) na język polski pracy Concepts of the Self (2001) notował ważną dla mnie w tej chwili obserwację:
W szczególności [chciałbym – R.S.] zwrócić uwagę na dokonujące się dziś w języku przejście od kategorii podmiotowości i tożsamości (subjectivity and identity) ku [konkretnemu] podmiotowi i [konkretnej] jaźni (the subject and the self)10.
Chciałabym tu wykazać, że w tej terminologicznej zmianie kryje się coś więcej niż tylko nowy trend wewnątrzhumanistycznej i socjologicznej, akademickiej dyskusji. Zygmunt Bauman pisał:
[…] wyjątkowość i ciągłość osoby – oba te problemy – stały się przedmiotem nieustającej troski człowieka nowoczesnego, przejawianie tej troski stało się nieodzownym warunkiem życia w świecie nowoczesnym, zaś powodzenie lub porażka poczynań tą troską pobudzonych urosło do rangi głównego miernika życia pomyślnego. Jak wyjaśnił Georg Simmel, w powodzi zwiewnych doznań zwraca się człowiek ku sobie samemu w nadziei znalezienia trwałego punktu oparcia – jaźń jest ostatnią szansą przystani11.
„Zwrot ku sobie”, troska o siebie (o której będzie jeszcze mowa), relacja zwrotna, gest refleksyjności – u Baumana zdiagnozowane w planie egzystencjalnym jako desperacki akt „humanistyki ratowniczej” – można tłumaczyć także w poszerzonym planie reorganizacji rynku idei. W rozeznaniu Elliotta atrakcyjność, jaką ostatnio uzyskał termin zbudowany na gramatycznym podłożu zaimka zwrotnego (self, tłumaczone często w języku polskim jako „jaźń”, o czym będę jeszcze dokładniej mówić), jest konsekwencją buntu humanistyki wobec oświeceniowej koncepcji „uniwersalnego rozumu”. Wpływ Foucaulta, Baudrillarda, Lacana dominujący te nurty myślowe (od freudyzmu po feminizm i studia postkolonialne), które wyrosły z kontynentalnej tradycji ujawniania determinant wpływających na działania jednostki, ma konsekwencje w reorganizacji terminologicznego instrumentarium. Proponowana tu linia myślenia prowadzona jest zgodnie z ponowoczesną i postlingwistyczną tendencją nieignorowania sensów wprowadzanych przez etymologię lub morfologię używanych słów. Upadek idei transcendentalnego podmiotu grzebie więc – zdaniem Elliotta – określenia, których budowa gramatyczna przestrzeni signifiants wskazuje na „pojęcie idealne” (fatum afiksów rzeczowników abstrakcyjnych), uwaga badaczy kieruje się natomiast w stronę terminów nieobciążonych podobną konotacją (a więc: konkretny podmiot, ja, mnie, się = the subject, the self relegują tradycyjną podmiotowość i tożsamość). W ten sposób self staje się atrakcyjnym określeniem w dobie upadku wiary w spójną teorię podmiotowości.
3. SELF I EGO
Podmiot klasyczny, racjonalny, kartezjański, „definiuje swoją wolność w wyraźnej opozycji do wszelkiego uwarunkowania” – pisała Agata Bielik-Robson12. Tymczasem szkoła podejrzeń ujawniła, jak bardzo jest on ślepy na własne ograniczenia. Dostrzegając oplatające go zależności (relacje, powiązania, uwikłania), możemy poznać go lepiej i powiedzieć o nim więcej. Odrzucany dziś sposób konceptualizowania podmiotu w pewnej mierze można identyfikować z Freudowskim Ego – wtedy, gdy utożsamiamy Ego z bytem, który „reprezentuje granicę między światem rzeczywistym a wyobrażonym, między zewnętrzem a wnętrzem”, ze „strażnikiem zasady rzeczywistości”, z „autonomiczną i najważniejszą instancją życia psychicznego”13. Siebie (jaźń, self, selbst) odwrotnie – „reprezentuje pierwiastek kreatywny psychiki, w którego perspektywie świat jawi się jako otwarty i niezdeterminowany, podatny na fantazje i twórcze interpretacje”14. Ego to „punktowa świadomość”, „wyraźnie wyartykułowane racje”, „zasada konformizmu”, „obronnego przystosowania”. Jaźń to „spontaniczność, gra, relaks”. Zamiast „świata jako wrogiej całości” jaźń widzi „arenę działań ufnych i kreatywnych, symbolicznych transformacji, twórczych przesunięć, eksperymentujących metafor. Ludycznych ekstrapolacji”15. Ego jest „mistrzem języka”, jaźń „ma silną potrzebę niekomunikatywności”. Ta – jak pisze Bielik-Robson – „niefilozoficzna wizja podmiotu”, pochodna m.in. nurtów brytyjskiej psychoanalizy self, przedstawia współczesności propozycję podmiotu „nieprzejrzystego”, powiązanego z otoczeniem „grą zależności”, „rytuałem”, niepodporządkowanego konieczności autoeksplikacji i dyskursywizacji swojego doświadczenia: „warunkiem uwolnienia od zależności okazuje się bowiem nie walka o natychmiastową niezależność, lecz odwrotnie – jej głęboka akceptacja”16. Zamiast ucieczki przed uwarunkowaniem, siebie woli afirmację zależności. Zainteresowanie analizowanym tu przeze mnie terminem można więc za Bielik-Robson uzasadniać potrzebą znalezienia takiego określenia, które byłoby „wolne od apriorycznych napięć i znaczeń, w które obrosło Freudowskie Ich, spadkobierca filozoficznej subiektywności”
7
P.L. Callero,
8
A. Cascardi,
9
P.L. Callero,
10
A. Elliott,
11
Z. Bauman,
12
A. Bielik-Robson,
13
14
15
16