Nieodpowiednia dziewczyna. J. Harrow
się przez tłum i stanęliśmy z boku, przy bufecie ze słodyczami.
– Gdzie się nauczyłeś tak tańczyć?!
Eve chwyciła talerzyk i nałożyła sobie kawałek szarlotki. Zrobiłem to samo, choć nie przepadałem za jabłkami. Po prostu musiałem coś zrobić z rękoma, inaczej nie wiem, jak to wszystko by się dalej potoczyło…
– Siostra zaciągnęła mnie na lekcje tanga.
– To podziękuj siostrze – wymamrotała pomiędzy jednym a drugim kęsem ciasta. – Teraz wszystkie laski twoje.
– Że co?
– No wiesz, mówią, że kobiety lecą na facetów z niemowlęciem na ręku oraz na tych, co potrafią się ruszać.
Roześmiałem się. Coś w tym było. Eve delektowała się szarlotką, jednocześnie uważnie mnie taksując.
– Przyszedłeś ze swoją dziewczyną? Nie pamiętam imienia…
– Alice. Tak.
– Nie będzie zazdrosna o nasz taniec?
Spojrzałem na nią lekko zdziwiony. Nie, Alice raczej nie należała do zazdrośnic. Nawet nie przyszłoby mi to do głowy! Potrząsnąłem przecząco głową i wpakowałem do ust spory kawałek ciasta. Nagle mnie olśniło – to doskonała okazja, żeby dowiedzieć się więcej o Eve.
– A twój facet? – Miałem nadzieję, że w końcu moja ciekawość zostanie zaspokojona.
– Nie mam faceta. – Wzruszyła obojętnie ramionami.
– Ale z kimś tu przyszłaś?
– To tylko kolega, a w sumie to jest nas więcej. O, tam. – Pokazała palcem.
Przy jednym ze stolików siedziało kilka osób w różnym wieku. Domyślałem się, że pewnie znają się z branży, gdyż wszyscy mieli sporo tatuaży. Może nawet pracowali w tym samym salonie?
– Jak udała się impreza urodzinowa koleżanki?
Patrzyła na mnie pytająco, ale po chwili sobie przypomniała.
– A, to dawno było. Fajnie. Same babeczki.
Kończyłem zajadanie szarlotki i zacząłem się gorączkowo zastanawiać, czy to dobry moment, żeby powiedzieć jej o pamiętniku. Eve podrygiwała lekko w rytm muzyki i raz po raz oblizywała usta. Wiedziałem, że to przez jedzenie, ale zacząłem sobie mimowolnie wyobrażać co innego… Fala gorąca znów opanowała moje ciało, odbierając trzeźwość myślenia. Dlaczego ta dziewczyna tak na mnie działała?! Strasznie mnie to wkurzało, ale jednocześnie podobało mi się to uczucie. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doznałem… Miałem w życiu kilka dziewczyn, a teraz byłem z Alice – śliczną, seksowną kobietą. Jednak nawet ona nigdy tak na mnie nie działała. Nie aż tak!
– Myślisz o drugim tatuażu? – Pytanie Eve przywróciło mnie do rzeczywistości.
Nie, nie rozważałem tego. Już miałem jej tak odpowiedzieć, ale przemknęło mi przez myśl coś zupełnie innego. Jeśli zdecyduję się na kolejną dziarę, to będę miał pretekst, żeby się z nią znów zobaczyć.
– Myślę o tym, ale… – Spojrzałem na nią niepewnie. – Chyba wolałbym zdać się na ciebie.
– To znaczy?
– No, żebyś mi coś poleciła.
Uśmiechnęła się zawadiacko.
– Cokolwiek ci wydziergam, będzie zajebiste.
– Nie wątpię. – Odwzajemniłem uśmiech.
Znów chwyciła mój nadgarstek i zaczęła mu się uważnie przyglądać. Jej dotyk sprawił, że prąd przeszedł przez całą moją rękę – od koniuszków palców aż do szyi.
– Wygląda dobrze.
– Nie, wygląda zajebiście – sprostowałem ją, puszczając oczko.
Roześmiała się, wyraźnie rozbawiona.
– Nie pasuje ci przeklinanie.
Wzruszyłem ramionami. Nie zamierzałem się spierać, faktycznie rzadko zdarzało mi się przeklinać. Patrzeliśmy chwilę na siebie, aż w końcu pierwszy odwróciłem wzrok. Spojrzałem w bok i zauważyłem Alice siedzącą samotnie przy naszym stoliku. Ten widok natychmiast mnie otrzeźwił i przypomniał o otaczającej nas rzeczywistości. Nie mogłem tak tu stać i flirtować w najlepsze z inną kobietą! Alice nie powinna być zazdrosna o taniec, ale to mogłoby jednak ją ruszyć. Stałem przecież ramię w ramię z inną, która to chwytała mnie za dłoń, to rzucała mi uśmiechy… Całość nie wyglądała z pewnością zbyt dobrze.
– Dziękuję ci za taniec. – Spojrzałem z powrotem na Eve. – Muszę wracać do swoich.
– Jasne. – Dotknęła mojego ramienia. – Ja też dziękuję.
Odłożyłem nasze talerzyki, muskając przy tym dłoń Eve. Znów przeszedł mnie prąd.
– Mam nadzieję, że…
– Jeszcze się zobaczymy – dokończyła za mnie.
Uśmiechnąłem się najnaturalniej jak potrafiłem i ruszyłem w kierunku mojego stolika. Czułem na sobie wzrok Eve, ale się nie odwróciłem. Bałem się, że jak to zrobię, okaże się, że moje przeczucie jednak mnie zawiodło…
Alice przywitała mnie uśmiechem. Usłyszałem, jak to dałem niezły popis na parkiecie i jak to ona żałuje, że ma dwie lewe nogi. Moje szczęście, że spotkałem przypadkiem Eve, bo całkiem dobra z niej tancerka. Tak jak podejrzewałem – Alice nie była zazdrosna o ten taniec. Niemniej odetchnąłem z ulgą, że nie widziała tego, co działo się potem. Zniknęliśmy jej z oczu… Przez resztę wieczoru starałem się skupić na mojej dziewczynie. Miałem potworne wyrzuty sumienia, zupełnie jakbym ją zdradził, choć przecież nic takiego nie miało miejsca. Wiedziałem jednak, co czułem. Nie mogłem nie zauważyć, jak reagowało moje ciało…
Tego wieczoru kompletnie zapomniałem o pamiętniku Jojo. Ostatecznie nie powiedziałem Eve, że go mam, a przede wszystkim, że go przeczytałem. Na drugi dzień obudziłem się z przeszywającym bólem głowy. Za dużo alkoholu, za dużo emocji… Za dużo Eve.
POMIĘDZY
Koniec roku niemal każdego skłania do refleksji. Jakie było to minione dwanaście miesięcy? Jakie będą kolejne? Czy coś sobie postanowić? Jeśli tak, to co? Jojo siedziała na schodach, wpatrując się w kolorowe rozbłyski na niebie. Nie miała pojęcia, co dalej zrobić ze swoim życiem. Może powinna wrócić do Anglii? Tylko po co? Do kogo? Miała siedemnaście lat, od ponad roku szwendała się poza granicami ojczyzny, szukając swojego sposobu na życie. Nie było kolorowo, ale i tak nie żałowała. Wszystko było lepsze od jej rodzinnego domu. Home Sweet Home… Jak ona nienawidziła tego powiedzenia! Tutaj było jej lepiej, zdecydowanie lepiej.
Barcelona niestety nie była taka, jak sobie wyobrażała. Wyjechała z Włoch w poszukiwaniu czegoś innego, ciekawszego, lepszego… Czego dokładnie? Nie wiedziała. Po prostu poczuła, że potrzebuje zmiany, i Hiszpania wydała jej się idealnym wyborem. Ale dzisiaj, gdy zadzwoniła do niej Ana, pierwszy raz zatęskniła za Włochami. Właściwie to może nie za samym krajem, ale za ludźmi, których tam poznała. Tutaj nie miała tyle szczęścia… Kończył się sezon turystyczny i większość letnich pracowników wróciła do swoich domów. Została tylko ona i ten idiota Enrique. Nie lubiła go, ale przynajmniej miała jakąś korzyść z tego, że się jej uczepił.
– Masz. – Podał jej skręta.
Zaciągnęła się mocno i oparła o niego plecami. Chłopak podkochiwał się w niej, bez wzajemności, spełniając wszystkie jej życzenia. Miała ochotę na gandzię? Nie ma problemu! Wódka? Za parę