Królestwo nędzników. Paullina Simons

Królestwo nędzników - Paullina Simons


Скачать книгу
Paullina Simons 2019

       Copyright © for the Polish translation by Katarzyna Malita, 2019

      Wydawnictwo Świat Książki

       02-103 Warszawa, ul. Hankiewicza 2

      Warszawa 2019

      Księgarnia internetowa: swiatksiazki.pl

      Skład i łamanie

       Akces, Warszawa

      Dystrybucja

       Dressler Dublin Sp. z o.o.

       05-850 Ożarów Mazowiecki

       ul. Poznańska 91

       e-mail: [email protected] tel. + 48 22 733 50 31/32 www.dressler.com.pl

      ISBN 978-83-813-9538-0

      Skład wersji elektronicznej

       [email protected]

      Dla Kevina,

      Chyba się oszukiwałem, wierząc, że mam jakiś wybór, prawda?

      Johnny Blaze alias Ghost Rider

      Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym

      20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20

      Prolog

       Prawdziwe przedmioty z wyobrażonych miejsc

      Ashton stał z założonymi rękami, z jasnymi włosami wymykającymi się spod czapeczki baseballowej i z niedowierzaniem w błękitnych oczach przyglądał się, jak Josephine namawia Zakiyyah, by wybrała się na lot z Piotrusiem Panem. Julian, Josephine, Ashton i Zakiyyah przyjechali do Disneylandu, choć ta ostatnia dwójka ostro protestowała.

      – Z, będziesz zachwycona. Polecisz nad Londynem z Piotrusiem Panem magicznym statkiem piratów do Nibylandii. No chodź, kolejka robi się coraz dłuższa.

      – To udawany lot? – zapytała Zakiyyah.

      – Nie – odparł Ashton. – Prawdziwy. Londyn też jest prawdziwy. I magiczny statek piratów. Nibylandia też jest zdecydowanie prawdziwa.

      Zakiyyah przewróciła oczami. Prawie pokazała Ashtonowi środkowy palec.

      – To jest szybkie? Kręci się? Jest ciemno? Nie chcę, żeby zakręciło mi się w głowie. Nie lubię się bać i nie chcę, żeby mnie popychano.

      – Chciałabyś znaleźć się gdzieś indziej? – zainteresował się Ashton.

      – Nie, chcę się tylko dobrze bawić.

      – A magiczny lot z Piotrusiem Panem nad Londynem to nie jest zabawa? – zapytał Ashton i rzucił do Juliana: – Nie mogę uwierzyć, że Riley się zgodziła, żebym tu z wami przyjechał. Będę ją musiał zabrać na Jamajkę, żeby jej to wynagrodzić.

      – Będziesz musiał sporo wynagrodzić nam wszystkim, zwłaszcza po tym przedstawieniu, jakie odegrałeś podczas lunchu w zeszłym tygodniu – odparł Julian. – Więc się zamknij i pogódź się z tym.

      – To podsumowuje całe moje życie – rzucił Ashton.

      – Czy z kimś takim w ogóle można się dobrze bawić? – powiedziała Zakiyyah do Josephine. – On się bawi, nabijając się ze mnie.

      – Wcale się nie nabija, Z. Tylko się droczy.

      – Nie droczy się!

      – Cii. Doprowadzasz wszystkich do szału – szepnęła Josephine, a potem dodała głośniej: – Dla Z to nowość. Nigdy nie była w Disneylandzie.

      – Jak można nigdy nie być w Disneylandzie? – szepnął Ashton do Juliana.

      – Nieprawda! – wykrzyknęła Zakiyyah. – Byłam raz z kuzynami.

      – Siedzenie na ławce, kiedy inne dzieci jeżdżą na karuzelach, nie oznacza, że było się w Disneylandzie, Z.

      Zakiyyah zacmokała.

      – Można się gdzieś wolno przejechać kolejką?

      – Co powiesz na It’s a Small World? – Ashton zwrócił się do Zakiyyah, lecz patrzył na Juliana oczami wielkimi jak spodki. – To wolna przejażdżka łódką.

      – Chyba może być. Jeśli łódka nie płynie po prawdziwej wodzie. Płynie?

      – Nie – odparł Ashton. – Płynie po sztucznej.

      – Czy to miałaś na myśli, mówiąc, że się ze mną droczy? – powiedziała Zakiyyah to Josephine. – Na pewno nie szydzi?

      – Jasne, Z. To świat śmiechu, świat łez. Chodźmy do It’s a Small World.

      Kiedy zapadł zmrok, a z parku zniknęły maluchy i tłum się przerzedził, przekonali Zakiyyah, by wybrała się na Space Mountain. Prawie się zgodziła, ale wzdrygnęła się, kiedy zobaczyła czteroosobowy wagonik. Josephine miała usiąść przed Julianem między jego nogami, co oznaczało, że Zakiyyah będzie musiała usiąść przed Ashtonem.

      – Możemy usiąść inaczej?

      – Jak? – zapytał Ashton spokojnym głosem.

      – Dziewczęta razem i chłopcy razem.

      – Jules, kochanie, co ty na to? – zapytał Ashton głosem wyższym o dwie oktawy. – Chciałbyś mi usiąść między nogami, skarbie, czy tym razem ja mam usiąść między twoimi?

      – Z, daj spokój – odparła Josephine. – Nie rób takiej miny. On ma rację. To tylko jedna przejażdżka. Będziesz zachwycona. Tylko…

      – Skoro nie chcesz usiąść przede mną – Ashton radośnie zwrócił się do Zakiyyah – to może ja siądę przed tobą?

      – Chcesz siedzieć między moim rozłożonymi nogami? – W pełnym niedowierzania tonie Zakiyyah nie było nic radosnego.

      – Sugeruję tylko pewne rozwiązania. Staram się być pomocny.

      – Poza innymi względami, nie będę nic widziała – powiedziała Z. – Jesteś za wysoki. Będziesz mi zasłaniał widok przez cały czas.

      Gdy mieli wsiadać, Ashton wpadł na Juliana.

      – Stary – syknął – nie powiedziałeś jej, że Space Mountain to czarna dziura, w której nic nie widać?

      – Nie powiedzieliśmy jej nawet, że to kolejka górska – odparł Julian. – Chcesz, żeby pojechała, czy nie?

      – Naprawdę muszę odpowiadać?

      Wsiedli. Ashton i Julian jako pierwsi, dziewczęta usadowiły się przed nimi. Zakiyyah próbowała przesunąć się jak najbardziej do przodu, ale ławeczka była wąska i krótka. Jej biodra wpasowały się między rozsunięte nogi Ashtona.

      – Możesz rozłożyć nogi szerzej? – zapytała.

      – Powiedział biskup do barmanki – rzucił Ashton.

      – Josephine! Przyjaciel twojego przyjaciela robi niestosowne uwagi pod moim adresem.

      – Tak. Nazywają się żarty –


Скачать книгу