Agady talmudyczne. nieznany Autor
rzecz należy cenić i miłować. Jest bowiem darem Boga i dziełem trudu człowieka.
Wrócił więc na brzeg, żeby zabrać pozostawione dzbanki.
Zjawił się anioł Michael i mocuje się całą noc z Jakubem.
Mocuje się i nie daje mu rady. Kiedy nastał ranek, powiada Michael do Jakuba:
– Puść mnie. Zorza już wzeszła.
– Czyżbyś był złodziejem albo rozbójnikiem, że boisz się światła dnia?
– Błagam cię, puść mnie. Widzisz przecież, że aniołowie całymi gromadami przychodzą i wzywają mnie do nieba, żeby śpiewać hymny pochwalne na cześć Boga. Boję się, że mnie spalą tchnieniem swoich ust za to, że wstrzymuję ich śpiew.
– Puszczę cię, jeśli mnie pobłogosławisz.
I pobłogosławił anioł Michael Jakuba.
Tymczasem aniołowie, którzy przyszli, żeby zawołać Michaela, postanowili rozprawić się z Jakubem. Wtedy ukazał się Bóg i aniołowie przestraszyli się, gdyż Michael zwichnął w czasie walki staw biodrowy Jakuba.
I Bóg odezwał się do Michaela:
– Co robisz? Przez ciebie mój kapłan doznał skazy na ciele.
– Panie świata – odpowiada Michael – przecież ja jestem twoim kapłanem.
– Ty jesteś moim kapłanem w niebie, a Jakub jest moim kapłanem na ziemi.
Poprosił wtedy anioł Michael anioła Rafaela, który zarządza lekarstwami, żeby uzdrowił Jakuba. I tak się stało. Anioł Rafael zstąpił na ziemię i wyleczył Jakuba.
Śmierć Rebeki
Kiedy umarła Rebeka, najbliżsi przyjaciele zastanawiali się, kto odprowadzi ją do grobu.
Abraham już dawno nie żył, Izaak jest ślepy, Jakub zawędrował do obcego kraju. Pozostał na miejscu jeden Ezaw. Ezaw – złoczyńca. Jakie słowa wygłoszone zostaną na jej pogrzebie? Przeklęta jest pierś matki, która wykarmiła takiego złoczyńcę. Tak więc przyjaciele postanowili pochować Rebekę w nocy i po cichu.
Grób Racheli
Jakub pochował Rachelę przy drodze, albowiem dzięki świętemu duchowi zobaczył w proroczej wizji, że Żydzi kiedyś zostaną rozproszeni i, idąc do niewoli, przejdą obok jej grobu. Wtedy Rachela wstawi się modłami za nimi u Boga. Tak też się stało.
Kiedy Nebuzaradan, mistrz od pogromów u złoczyńcy Nabuchodonozora, pędził Żydów do niewoli babilońskiej, nie pozwolił im ani na chwilę zatrzymać się na drodze przy grobie Racheli, żeby się z nią pożegnali.
Wtedy matka Rachela wstała z grobu, wzniosła się do nieba i padłszy przed tronem Najwyższego, błagalnie zawołała:
– Panie świata! Ty przecież najlepiej wiesz, że Twój sługa Jakub mnie kochał. Siedem dodatkowych lat przepracował, żeby mnie pojąć za żonę. Po pierwszych siedmiu latach ojciec zamiast mnie dał mu za żonę moją siostrę Leę. Patrzyłam na to, cierpiałam i milczałam. Weź więc Miłosierny Boże to pod uwagę i przez wzgląd na jego zasługi zmiłuj się nad moimi dziećmi.
I Bóg okazawszy miłosierdzie, tak do niej powiedział:
– Przez wzgląd na ciebie sprawię, że naród Izraela wróci do swego kraju. Oto jak brzmią słowa tekstu:
„Słychać z nieba głos,
Lament i gorzki płacz
Rachela dzieci opłakuje
Pociechy nie przyjmuje”.
Tak powiedział Bóg:
„Powstrzymuj się od płaczu.
Nie daj oczom łzawić,
Za twoje czyny czeka cię nagroda.
W końcu spełni się nadzieja
I wrócą dzieci twoje
do upragnionej swej ojczyzny”.
Uroda Józefa
Był młody i piękny. Krew i mleko. Przypominał różę w rozkwicie. Zelicha, żona Putyfara, u którego służył, patrzała w niego, jak w obraz. Chciała mu się spodobać. Chciała zwrócić na siebie jego uwagę. Dlatego trzy razy w ciągu dnia wkładała na siebie coraz to inne suknie. Na nic jednak zdały się jej zabiegi. Józef pozostał obojętny na jej zaloty. Poczuła się dotknięta w swojej kobiecej godności. Ze zmartwienia zaczęła chudnąć. Po prostu nikła w oczach.
Zauważyły to jej przyjaciółki i spytały, dlaczego tak źle wygląda. Zelicha wyznała im, że w jej domu służy młodzian niezwykłej urody, który nie odwzajemnia jej uczuć. Przyjaciółki nie mogły w to uwierzyć. Żeby je przekonać o urodzie Józefa, urządziła w domu przyjęcie, na które zaprosiła swoje przyjaciółki. Na stole obok różnych smakowitych dań znalazły się też owoce granatu.
W trakcie krajania owocu wszedł do pokoju wezwany przez Zelichę Józef. Kobiety tak się w niego zapatrzyły, że nożami skaleczyły sobie palce.
Józef w Egipcie
Do tronu faraona prowadziło siedemdziesiąt jeden schodków. Według panującego w Egipcie obyczaju, faraon siedział na górze, na tronie, a jego doradcy i dygnitarze stali przez nim na schodach według hierarchii. Każdy według swojej specjalności. Kto znał tylko jeden język, stał na pierwszym, najniższym schodku, i tak dalej. Aż do siedemdziesiątego schodka. Tu mogli stać tylko najwyższej rangi astrolodzy, którzy znali wszystkie siedemdziesiąt języków używanych w świecie.
Kiedy Józef rozszyfrował sen faraona, ten mianował go wicekrólem Egiptu. Astrolodzy przyszli wtedy do faraona i tak rzekli:
– Jak to wypada, żeby panował nad nami niewolnik, którego sprzedali za dwadzieścia srebrników?
– Dostrzegam w nim – odpowiedział faraon – cechy królewskie.
– Jeśli tak, to powinien znać siedemdziesiąt języków.
– Jutro przekonamy się, do którego schodka dojdzie.
W nocy przyszedł do Józefa anioł Gabriel i nauczył go wszystkich siedemdziesięciu języków.
Rano zjawił się Józef przed obliczem faraona i zaczął przemawiać po kolei w każdym języku. Na każdym schodku w innym.
I tak dotarł do siedemdziesiątego schodka.
Powiada wtedy do niego faraon:
– Jam faraon i nikt nie ma prawa podnieść na ciebie ręki. Jestem od ciebie wyższy tylko przez to, że siedzę na tronie.
Zaczyna wtedy Józef przemawiać do faraona po hebrajsku, a król nic z tego nie rozumie. Prosi więc Józefa, żeby nauczył go tego języka. Uczy go Józef i uczy, ale faraon niczego się nie nauczył. Ani w ząb.
Ze wstydu tak do Józefa powiada:
– Przysięgnij, że nikomu o tym nie powiesz, ponieważ mogą mnie za to strącić z tronu i ciebie na nim posadzić.
Józef przysiągł mu dochować tajemnicy.
Po śmierci Jakuba Józef zameldował faraonowi, że pragnie zawieźć ciało ojca do Kanaanu, żeby je tam pochować. Faraon nie wyraził zgody na wyjazd Józefa z Egiptu.
– Przysiągłem ojcu – oświadczył Józef – że pochowam go w ziemi kanaanejskiej.
– To złam przysięgę.
– Wtedy złamię również przysięgę, którą złożyłem tobie.
W obawie, że Józef