Faraon, tom trzeci. Болеслав Прус
sprawach zbyt szybkie działanie może tylko przynieść szkody, więc na początek ofiaruję im rzecz drobną: po sześciu dniach pracy – siódmy dzień odpoczynku…
– Tak było przez ciąg panowania osiemnastu dynastii… Prawo to jest stare jak sam Egipt – odezwał się Pentuer.
– Odpoczynek co siódmy dzień da pięćdziesiąt dni rocznie na każdego robotnika, czyli jego panu ujmie pięćdziesiąt drachm. A na milionie robotników państwo straci z dziesięć tysięcy talentów rocznie… – rzekł Mefres. – Myśmy to już rachowali w świątyniach!… – dodał.
– Tak jest – żywo odparł Pentuer – straty będą, ale tylko w pierwszym roku. Bo gdy lud wzmocni swoje siły wypoczynkami, w następnych latach odrobi wszystko z przewyżką…
– Prawdę mówisz – odpowiedział Mefres – w każdym jednak razie trzeba mieć dziesięć tysięcy talentów na ów pierwszy rok. Ja zaś myślę, że i dwadzieścia tysięcy talentów nie zawadziłoby…
– Masz słuszność, dostojny Mefresie – zabrał głos faraon. – Przy zmianach, jakie chcę zaprowadzić w moim państwie, dwadzieścia, a nawet trzydzieści tysięcy talentów nie będzie sumą zbyt wielką.
Dlatego – dodał szybko – od was, święci mężowie, będę potrzebował pomocy…
– Każdy zamiar waszej świątobliwości gotowi jesteśmy popierać modłami i procesjami – rzekł Mefres.
– Owszem, módlcie się i zachęcajcie do tego naród. Ale prócz tego dajcie państwu trzydzieści tysięcy talentów – odpowiedział faraon.
Arcykapłani milczeli. Pan chwilę czekał, w końcu zwrócił się do Herhora:
– Milczysz, wasza dostojność?
– Sam powiedziałeś, władco nasz, że skarb nie ma funduszu nawet na pogrzeb Ozyrysa-Mer-amen-Ramzesa. Nie mogę więc nawet odgadnąć: skąd wzięlibyśmy trzydzieści tysięcy talentów?…
– A skarbiec Labiryntu?…
– To są skarby bogów, które można by naruszyć tylko w chwili największej potrzeby państwa – odparł Mefres.
Ramzes XIII zakipiał gniewem.
– Jeżeli nie chłopi – zawołał, uderzając pięścią w poręcz – więc ja potrzebuję tej sumy!…
– Wasza świątobliwość – odparł Mefres – może w ciągu roku zyskać więcej niż trzydzieści tysięcy talentów, a Egipt dwa razy tyle…
– Jakim sposobem?…
– Bardzo prostym – mówił Mefres. – Każ, władco, wypędzić z państwa Fenicjan…
Zdawało się, że pan rzuci się na zuchwałego arcykapłana: zbladł, drżały mu usta i oczy wyszły z orbit. Lecz w jednej chwili pohamował się i rzekł na podziw spokojnym tonem:
– No, dosyć… Jeżeli tylko takich rad potraficie mi udzielać, obejdę się bez nich… Przecież Fenicjanie mają nasze podpisy, że im wiernie spłacimy zaciągnięte długi!… Czy nie przyszło ci to na myśl, Mefresie?…
– Daruj, wasza świątobliwość, ale w tej chwili zajmowały mnie inne myśli. Twoi przodkowie, panie, nie na papirusach, ale na brązie i kamieniach rzeźbili, że dary, złożone przez nich bogom i świątyniom, należą i wiecznie będą należały do bogów i do świątyń.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.