Janulka, córka Fizdejki. Stanisław Ignacy Witkiewicz

Janulka, córka Fizdejki - Stanisław Ignacy Witkiewicz


Скачать книгу
panie hrabio?

      MISTRZ

      Muszę przyznać się kniaziowi, że córka jego podbiła mnie zupełnie niesłychanym wprost wdziękiem, szczerością i inteligencją. Nad miarę mądra dziewczynka.

      Fizdejko robi nieokreślony ruch.

      Boi się pan, czy jej nie uwiodłem? Nie – przysięgam na ten miecz. Mam w postaci mego fraucymeru prawie idealny piorunochron czy raczej – ale mniejsza o to – dla moich żądz, przechodzących miarę człowieka w moim wieku…

      v. PLASEWITZ

      Mistrzu, tu leży moja córka.

      MISTRZ

      Ach, przepraszam. Przyzwyczaiłem się w towarzystwie księżnej Amalii nie krępować się niczym.

      Podchodzi do Elzy i całuje ją w rękę bardzo długo; nagle:

      Ale, ale, panie Fizdejko, czemu pan nie powiedział mi, że pańska żona jest Semitką?

      FIZDEJKO

      W trzecim pokoleniu, panie hrabio.

      MISTRZ

      Proszę bez tytułów. Mówmy sobie „ty” po prostu. To ułatwi sytuację. Lubię bardzo wymyślać. Otóż wracając do rzeczy – dość tego przeklętego gadulstwa – to, że o tym nie wiedziałem, popsuło mi masę projektów dodatkowych. Cały antysemityzm będzie musiał być puszczony w formie zamaskowanej. A zresztą Żydów nie trzeba się bać ani ich nienawidzieć, tylko zużywać ich tak, aby sami o tym nie wiedzieli, że są zużywani.

      KSIĘŻNA

      Trudna to sprawa, Gottfrydzie. Możesz sam być zużyty i jednocześnie przekonany, że nad sytuacją panujesz właśnie ty.

      MISTRZ

      Wiem sam o tym, moja Anno. Lubię się dociągać do rzeczy niewykonalnych…

      FIZDEJKO

      Ale Janulka, moja biedna córeczka…

      MISTRZ

      Wyrzyga się i przyjdzie – już powiedziałem. Serce ma zdrowe. Otóż, nie mam nic przeciw temu un tout petit brin de sang sémite20. Dwie są dobre kombinacje: prusko-polska, to znaczy ja – moja matka jest z domu księżniczka Zawratyńska – i litewsko-semicka w odpowiedniej proporcji – nie mówię o Metysach.

      GLISSANDER

      Eeee – widzę, że panowie nie dogadacie się nigdy. Mistrzu, proszę się streszczać.

      MISTRZ

      A więc, Eugeniuszu, prosto z mostu: chcesz być królem czy nie? Niestety, musimy przeżyć nasze życia do końca w formie artystycznej transformacji spółrzędnych21 albo zmieszać się z motłochem. Prawda w zwykłym znaczeniu jest tu wykluczona. O ten problem rozbiły się już wszelkie wysiłki trzysta lat temu. Ale ja – pośrednio oczywiście – w formie nowych tworów psychicznych – podam całkiem inną definicję Prawdy: Niezgodność z rzeczywistością, a przy tym deformacja tej ostatniej. Wzajemne ustępstwa tych dwóch sfer stwarzają coś, co różne jest jak związek chemiczny od swych pierwiastków, od wszystkiego, co było dotąd. Nasze koordynaty to liczby zespolone22. Coś z urojenia trzeba dodać – to trudno i darmo – to samo nie przyjdzie. Sam jestem bezsilny z wielu, wielu powodów. Brak mi pewnej prymitywności, która… A otóż i twoja ukochana latorośl.

      Dwie panny z fraucymeru wprowadzają Janulkę, ubraną w białą sukienkę balową. Śnieg wali przez okno hurmami. Tumany dolatują aż do łóżka Elzy. Wicher wyje ponuro.

      JANULKA

      Mamo! Wódki! Zmarzłam strasznie na śniegu. Chce mi się bicia w mordę, wbijania na pal – nie wiem czego. Mistrz jest księciem z bajki.

      Idzie ku matce i pije z butelki, która stoi na podłodze. Fizdejko zachwycony, rozgląda się naokoło szukając uznania.

      FIZDEJKO

      bijąc się po lędźwiach

      Moja krew! Moja krew! Jak Boga kocham. Wszyscy Fizdejkowie byli tacy.

      JANULKA

      Wy nie wiecie, co to za cudowny człowiek jest Mistrz. To prawdziwy rycerz dawnych czasów. Naprawdę – historia obróciła się zadem do pyska i żre swój własny… ogon. To cud prawdziwy. Mogłabym go uwieść od razu, ale nie chcę. Ja jestem czysta dziewczynka, a on jest duch straszliwy, przeglądający się we mnie jak w magicznym zwierciadle ukazującym przedmiot ze wszystkich stron.

      MISTRZ

      Zaiste poznałem w sobie głębie, o które wcale siebie nie podejrzewałem. Raczej koronkowe wykończenia fundamentów mojej sztucznej jaźni. Ale o tym później.

      v. PLASEWITZ

      Czy przemyślałeś już to do dna, panie hrabio? Nie radzę. Jestem zwolennikiem wejrzenia bezpośredniego, czystej pojęciowej bzdury.

      MISTRZ

      Nie przemyślałem i nie mam zamiaru. Zbyt wiele cudownych rzeczy tu się stało. To szczęście, że poznałem córkę twoją wcześniej niż ciebie, mój Fizdejko. Tę istotną etykietę stworzył dla nas nasz nieoceniony Glissander.

      Małpigiusz kłania się.

      Ale niedosyt dziwności skłania mię ku światom zapomnianym przez dzisiejszą ludzkość…

      Zatyka usta ręką w żelaznej rękawicy.

      Co ja powiedziałem? Przy damach? O Boże, co za gafa!

      Do Der Zipfla:

      Also, mein lieber23 polski czarownik, możesz pan kazać wnieść swoje potwory. Raźniej nam będzie z nimi.

      Der Zipfel wychodzi.

      Cierpliwości. Ostrzegam, że mówić będę bezpośrednio. Ten improduktyw poetycki, biedny Małpigiusz,

      wskazuje na Glissandera

      ujął moją nieokiełznaną i skiełbaszoną fantazję słów w formy niewzruszone. Przy całej dowolności połączeń pojęciowych śmiem twierdzić…

      Wiatr wyje głucho.

      FIZDEJKO

      Ach, mów już nareszcie, Gottfrydzie. Nie obiecuj, tylko mów! Bebechy mnie bolą od tego oczekiwania, a tyle jest jeszcze przed nami.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим


Скачать книгу

<p>20</p>

un tout petit brin de sang sémite (fr.) – maleńka odrobina krwi semickiej. [przypis edytorski]

<p>21</p>

spółrzędne – dziś popr.: współrzędne. [przypis edytorski]

<p>22</p>

liczby zespolone (mat.) – liczby będące elementami rozszerzenia ciała liczb rzeczywistych o jednostkę urojoną i. [przypis edytorski]

<p>23</p>

Also, mein lieber (niem.) – A więc, mój drogi. [przypis edytorski]