Czas dobiega końca. Przemysław Słowiński
Brytyjskich, skąd rozeszły się po całej Europie. Szerokie zainteresowanie kontaktem z duchami zaowocowało powstaniem całego systemu filozoficzno-religijnego zwanego właśnie spirytyzmem, którego podstawą jest wiara w istnienie indywidualnej i nieśmiertelnej duszy ludzkiej oraz w jej bytowanie po śmierci w formie zbliżonej do psychiki człowieka żyjącego, a także – oczywiście – w możliwość nawiązywania kontaktów ze światem zmarłych.
W roku 1888 siostry Fox publicznie przyznały się do oszustwa, lecz rok później odwołały to wyznanie, twierdząc, że zostały do niego zmuszone. Mąż Małgorzaty, podróżnik Elisha Kent Kane, zawsze podchodził sceptycznie do wyczynów żony i tuż przed swoją śmiercią w 1857 roku próbował zmusić ją, by „porzuciła te oszustwa i hipokryzje”. Dziś wydaje się prawdopodobne, że siostry Fox stosowały sobie tylko znane tricki przynajmniej od czasu do czasu, lecz prawdziwa natura ich zdolności, podobnie jak zjawisko spirytyzmu, pozostaje wciąż tajemnicą. W Paryżu w roku 1925 odbył się nawet Międzynarodowy Kongres Spirytystów, na którym postanowiono, że w Hydesville, mieście związanym z siostrami Fox, zostanie wzniesiony pamiątkowy pomnik. Stanął tam dwa lata później, a na cokole wyryto słowa: „Pomnik wzniesiony 4 grudnia 1927 r. przez spirytystów z całego świata na pamiątkę Objawienia w Hydesville, N.Y., 31 marca 1848 r., w hołdzie mediumistyce, podstawie wszystkich zasad, na których opiera się spirytyzm. Śmierć nie istnieje. Nie ma zmarłych”.
Wspomnijmy w tym miejscu delikatnie, starając się nie urazić osób głęboko wierzących w tę formę kontaktu z „drugim światem”, że od samego początku znamienną cechą spirytyzmu stało się oszustwo dokonywane najczęściej w celach zarobkowych. Kościół katolicki zgodnie z nauką Pisma świętego jednoznacznie potępia spirytyzm. Już w połowie XIX wieku, w Katechizmie Piusa X, został potępiony „spirytyzm nowożytny” i nazwany „zabobonem”, którego praktyki „często nie są wolne od interwencji diabelskiej”. Jak przypomina Sobór Watykański II, ze zmarłymi może nas łączyć jedynie modlitwa – „wzajemne udzielanie sobie dóbr duchowych”. Ponadto komisja doktrynalna soboru wyraźnie zabroniła „prowokowania za pomocą ludzkich środków doświadczalnego kontaktu z duchami lub duszami ludzi zmarłych w celu otrzymania informacji”. Katechizm Kościoła Katolickiego również wypowiada się jednoznacznie na temat wywoływania duchów: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do Szatana lub demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość”. (KKK 2116). Popularność idei i praktyk okultystycznych wiąże się, zdaniem biskupów, z rozpowszechnieniem postaw krytycznych wobec chrześcijaństwa (eschatologia immanentna), postawą horyzontalizmu prowadzącą w istocie do radykalnej sekularyzacji, pokrywaniem milczeniem tajemnicy życia pozagrobowego. Bóg potępia i zakazuje uprawiania spirytyzmu, gdyż w trakcie seansów spirytystycznych nawiązywany jest kontakt ze złymi duchami. Co więcej, w czasach Izraela ludzie uprawiający takie praktyki ponosili śmierć. Biblia mówi: „A jeżeli mężczyzna albo kobieta będą wywoływać duchy lub wróżyć, to poniosą śmierć” (Mojż. 20,27 [BW]). „A gdy wam będą mówić: Radźcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepcą i mruczą, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić swojego Boga?” (Izaj. 8,19 [BW]). „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, (…) kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni (Pwt 18, 10–12).
Dwór hrabiego Wielogłowskiego stał w trzyhektarowym parku, na terenie którego znajdował się również staw rybny, misternie połączony z ozdobną sadzawką w pałacowym salonie20.
Sporo osób traktowało wywoływanie duchów tylko jako rozrywkę, rodzaj towarzyskiej gry czy zabawę z gośćmi podczas proszonych kolacji, ale inni bardzo poważnie podchodzili do seansów wierząc, że media rzeczywiście mogą kontaktować się z „tamtą stroną”. W społeczeństwie krążyły opowieści o zadziwiających widowiskach i zdarzeniach. Obecni na seansach opowiadali później, że prócz drżenia stolika i odgłosów pukania widzieli, jak materializują się dłonie, lub nawet duch w całej swej postaci, czasami media lewitowały albo wręcz szybowały po całym pokoju.
Najpowszechniejszą metodą odbywania seansu spirytystycznego było zgromadzenie się grupki osób wokół stołu i wzywanie duchów do nawiązania kontaktu. Zazwyczaj w pokoju było ciemno, a grupa trzymała się za ręce lub kładła dłonie na stole szeroko rozstawiając palce, tak że każda osoba dotykała dłoni sąsiada. Główną rolę grało medium, odbierając przesłane z zaświatów wiadomości. Duchy oznajmiały o swojej obecności wprawiając w drżenie stolik lub pukając w podłogę. Czasami słyszało się innego rodzaju stuki albo cały stół się obracał, wibrował, unosił w powietrze czy balansował na dwóch nogach.
Czy tak właśnie wyglądała sceneria seansu spirytystycznego, który odbył się w tęgoborskim pałacu w nocy z 23 na 24 września 1893 roku? Nie wiadomo. Nocne niebo nad Tęgoborzem zaciągnęło się ciemnymi burzowymi chmurami, niosącymi zapowiedź deszczu, grzmotów i błyskawic (?). Czasami tylko, na krótką chwilę, księżyc pojawiał się nad drzewami, uśmiechając się do swojej podobizny błyszczącej w pałacowym stawie rybnym. Otaczające góry pogrzebały wioskę tak głęboko, jakby była wiadrem zwisającym na dnie studni.
Wokół panuje głucha cisza, którą przerywa z rzadka tylko jakiś niespodziewany trzask w ciemnościach. Zegar wybija północ, hrabia prowadzi gości do tajemnej sali ukrytej w pałacowych podziemiach. Kilka odzianych w czerń postaci zasiada przy okrągłym stole w bladym świetle świec. Zamykają krąg i łączą się z zaświatami. Tajemny głos przemawia przez medium: „Trudno ludzkie ustalić losy, gdy zmienność warunków odmienia dziś to, co wczoraj trwałym było, a jutro istnieć przestaje. Oto powiadam wam…”. Po tym wstępie medium podaje niezwykły tekst. Hrabia notuje:
U wschodu słońca młot będzie złamany. Pożarem step jest objęty. Gdy orzeł z młotem zajmą cudze łany Nad rzeką w pień jest wycięty.
Bitna Białoruś, bujne Zaporoże, Pod polskie dążą sztandary. Sięga nasz orzeł aż po Czarne Morze Wracając na szlak swój prastary.
Witebsk, Odessa, Kijów i Czerkasy To Europy bastiony, A barbarzyńca aż po wieczne czasy Do Azji ujdzie strwożony.
Warszawa środkiem ustali się świata, Lecz Polski trzy są stolice. Dalekie błota porzuci Azjata, A smok odnowi swe lice.
Niedźwiedź upadnie po drugiej wyprawie. Dunaj w przepychu znów tonie. A kiedy pokój nastąpi w Warszawie, Trzech królów napoi w nim konie.
Trzy rzeki świata dadzą trzy korony Pomazańcowi z Krakowa, Cztery na krańcach sojusznicze strony Przysięgi złożą mu słowa.
Węgier z Polakiem, gdy połączą dłonie, Trzy kraje razem z Rumunią. Przy majestatu polskiego tronie Wieczną połączą się unią.
A krymski Tatar, gdy dojdzie do rzeki, Choć wiary swojej nie zmieni, Polski potężnej uprosi opieki I stanie się wierny tej ziemi.
Powstanie Polska od morza do morza. Czekajcie na to pół wieku. Chronić nas będzie zawsze Łaska Boża, Więc cierp i módl się, człowieku.
Jak każde proroctwo, także i przepowiednia z Tęgoborza operuje wieloma tajemniczymi symbolami, podanymi w mglisto-mistycznym sosie. Przepowiednia określa jednak dokładnie daty wybuchu wojny światowej i powstania niepodległej Polski, przewiduje upadek Rosji i Austrii (dwa orły padną rozbite), wzrost potęgi Niemiec i narodowy socjalizm ze znakiem swastyki (gdy czarny orzeł znak krzyża splugawi), upadek Austrii i Czechosłowacji, zwiastuje pochód niemiecki na wschód (gdy czarny orzeł na wschód obróci), klęskę Hitlera w Rosji (ze złamanym skrzydłem powróci). Mówi o odzyskaniu mazurskiej ziemi i portu w Gdańsku, zwiastuje upadek Związku Sowieckiego i PRL-u (u wschodu słońca młot
20
Jak tam trafić? Jadąc drogą krajową nr 75 od strony Krakowa, w centrum Tęgoborzy skręcamy w prawo, w drogę lokalną. Pałac położony jest po jej prawej stronie.