Modernizm polski. Kazimierz Wyka

Modernizm polski - Kazimierz Wyka


Скачать книгу
align="center">

      5. Sztuka dla sztuki według pojęć parnasistów

      Powszechne rozczarowanie, od jakiego rozpoczynali moderniści, nie obejmowało jednej dziedziny: sztuki. Sztuka stanowiła wartość bezsporną, na którą zgadzali się wszyscy w pokoleniu.

      „Literatura to Pani nasza, Orędowniczka nasza, Pocieszycielka nasza, której my grzeszni wołamy z głębokości naszych pragnień i smutków”

      – te słowa Artura Górskiego438 najlepiej poddają ów ton pokory wobec wartości, tak rzadki zresztą u modernistów. Do związków estetyzmu z podstawową beznadziejnością pokolenia przyznawano się jednak dosyć rzadko, były to bowiem związki zbyt kłopotliwe. Gdy Górski rzucił cytowany okrzyk, Zdziechowski natychmiast i słusznie zarzucał, że krytyka wszystkiego, w co wierzyło pokolenie starsze, przeprowadzona w imię takiego ideału, to za mało439.

      Tylko przeto Tetmajer wołał w znanym wierszu „i chociaż życie nasze nic nie warte: evviva l'arte!440”, rzadko zaś przyznanie takie wyrywało się innym. Znajdujemy je jednak parokrotnie. Feldman pisał:

      „Gdy wszystkie wiary zbankrutowały, ta jedna jeszcze została: dążenie do Piękna. Gdy poza sobą nic nie da się wyczuć, o co znużenie zdoła się oprzeć, można jeszcze wytworzyć sobie świat sztuczny, stokroć piękniejszy od rzeczywistości, iluzje bytu, zastępujące byt realny, wyższe, prawdziwsze od efemerycznych jego wartości441”.

      We wstępie do antologii pisarzy krakowskich Kraków Jan Sten głosił, że miłość dla sztuki

      „to po zgonie tylu wiar, wiara ostatnia, krzyk pokolenia, które się dusi na przemian niemocą i nadmiarem sił, szuka wyzwolenia, niepamięci, możności życia442”.

      Znaczenie Próchna będzie polegać na rozprawie z tym stanowiskiem, ale określając cel swojej powieści, wyrażał Berent omawiane połączenie w sposób prawie że wyznawczy:

      „Są [tacy], dla których sztuka jest najistotniejszą potrzebą ducha, przyrodzonym piętnem umysłowości, »głodem i bólem ich wnętrzności«, klęskową rozterką z życiem, nieraz fatalistyczną wprost koniecznością wgłębiania się całą siłą myśli i uczucia we wszystkie wrażenia, objawy i w samych siebie, a więc we wszystkie przekazane wartości, normy, dogmaty i wierzenia443”.

      Tych związków powszechnego estetyzmu z niewiarą i rozczarowaniem nie podkreślano również i dlatego, że wobec stosunku poprzedników do poezji wystarczyła pokoleniu sama gwałtowna cześć dla sztuki. Wystarczył „hymn do poezji”, zapowiedź – „nie zgasłaś, pieśni”. Za swój obowiązek uważał każdy prawie poeta modernistyczny umieścić w tomie wierszy oświadczenie, że poezja jest wieczna, szczególnie zaś żywa w dobie współczesnej444.

      Były jednak dwa estetyzmy w pokoleniu. Jeden, którego najważniejszym przedstawicielem jest Miriam, drugi, którego głowę stanowi Przybyszewski. Kiedy zastanowić się nad rolą tych pisarzy, uderza fakt, że Miriam, który pierwszy w pokoleniu rozpoczął walczyć o kryteria artystyczne w ocenie poezji, nie odegrał ani w części tej roli, choć za trzema nawrotami miał możność wypowiadania się swobodnego, co Przybyszewski przez rok redagowania „Życia”. Czemu to? Pada czasem tłumaczenie, że w roku 1891 było jeszcze za wcześnie na przewrót w uczuciowości, że wobec tego nieszczęściem Miriama było, iż przyszedł przed czasem445. Nic podobnego! W roku 1891 i 1894 nie było wcale za wcześnie na pierwsze dwie serie poezji Tetmajera ani na L'Amore disperato i Miłość-Grzech Kasprowicza. Tetmajer od razu został uznany za przedstawiciela generacji. Przyczyny musiały być inne. Mimowolny adwersarz, ale gorący wielbiciel Miriama (miał zresztą obowiązki wdzięczności osobistej) – Przybyszewski też ich nie pojmował. Z niejakim zażenowaniem i rzadką u polskich pisarzy gotowością uznania cudzych zasług tłumaczył się, że przecież nie on,

      „ale Miriam dokonał rewelacyjnego przewrotu w pojęciach o Sztuce, nie zaś, jak mylnie, a może rozmyślnie krytycy literatury współcześni twierdzą – Przybyszewski446”.

      Nie czując tego zapewne, podawał jednak mimochodem tłumaczenie, którego słuszność spróbujemy uzasadnić:

      „Spokojne, rzeczowe, bez porównania głębsze wywody Miriama przebrzmiały bez silniejszego echa, ale wyzywające na pięści, w najwyższym stopniu drażniące fanfary Przybyszewskiego znalazły posłuch447”.

      Wytłumaczenie spoczywa w osobowości poetyckiej i w charakterze teorii artystycznych Miriama. Jego kunsztowne i cyzelowane, ale pozbawione udzielającego się przeżycia wiersze stały właściwie w sprzeczności z duchowymi potrzebami modernistów. A w tych wartościach formalnych były przecież jedyne walory jego poezji. Nie trzeba zapominać, że kunszt techniczny u nielicznych prawdziwych poetów doby poprzedniej doszedł do wysokiego wyrobienia. Asnyk lepiej od Miriama włada rozmaitością wiersza i strofy, przewyższając go niezmiernie zasięgiem przeżyć. Gomulicki, Faleńskiego Meandry czy Pieśni spóźnione również nie ustępują Miriamowi. Należy on, przy wszystkich różnicach indywidualnych, do tej samej, co oni, rodziny artystycznej, jest typowym parnasistą i własną twórczością niewiele wnosi nowego.

      Teorie artystyczne Miriama stały także w niewątpliwej kolizji z pragnieniami rówieśników. Estetyzm Miriama posiadał kontemplatywno-statyczny charakter. Wynikał z idei o twórczości artystycznej, powtarzanych w dobie francuskiego Parnasu. Najpełniej te przekonania wypowiedział Miriam w cyklu felietonów Harmonie i dysonanse. Zniknęły te felietony w cieniu równocześnie ogłaszanej rozprawy o Maeterlincku, jednak dla poznania Miriama są nader doniosłe. W obydwu pracach chodzi mu o to, by spod pozorów zmiennej empirii artystycznej czy bytowej wydobyć niezmienną oś zjawisk. Ten pierwiastek stały, raz wydobyty, zachowuje się wielce dumnie wobec zwykłej rzeczywistości, budząc tym podejrzenie, że nie narodził on się z bolesnego szukania, ale był gotową formą, dla której wszelkie dowody są dobre, byle ją wzmacniały.

      W Harmoniach i dysonansach jest to „siła twórcza”, której właściwość stanowi „przewaga wyobraźni nad innymi władzami ducha”; do pojęcia siły twórczej „należy to wszystko, co vox populi zowie głosem wewnętrznym, ogniem bożym, łaską bożą, zdolnością, geniuszem, talentem, inspiracją itp.448” – słowem, siła twórcza stanowi wszechobejmujące pojęcie, które jednak rychło zacieśnia się, ukazując parnasistyczny rodowód:

      „Najczęstszym powodem kładzenia nacisku jedynie na natchnienie jest popularny bardzo, niestety, ale absurdem estetycznym będący komunał, że kto głęboko czuje, większym jest poetą od wielu poetów książkowych. Przede wszystkim, ściśle biorąc, nie uczucie jest źródłem twórczości, lecz wyobraźnia, ale i ona daje twórcy tylko myśl surową, zamkniętą w jego duchu i jemu jedynie znaną449”.

      Wskażemy zaraz parnasistyczne odpowiedniki tego wywyższania wyobraźni.

      W rozprawie o Maeterlincku jest na oko inaczej. Mnóstwo tu rozważań o mistycyzmie i głębi symbolicznej. Ale ta głębia, rodzona siostra niedawnej siły twórczej, tak samo powstaje przez wydobycie z wielości faktów osi wspólnej, tak samo najpierw jest niepomiernie szeroka, by później się zwęzić w pewien normatywny dogmatyzm. Pochodzenie wniosków ostatecznych różne, cel jeden: powstaje sfera przeznaczona na kontemplację niezmiennego pierwiastka, uprzednio tworu wyobraźni, teraz tworu myśli mistycznej. Mistycyzm nastrojowy polega na tym, że poezja

      „specjalnymi


Скачать книгу

<p>438</p>

Literatura to Pani nasza, Orędowniczka nasza, Pocieszycielka nasza, której my grzeszni wołamy z głębokości naszych pragnień i smutków – Quasimodo [A. Górski], Młoda Polska, „Życie” 1898, nr 15. [przypis autorski]

<p>439</p>

Zdziechowski (…) zarzucał, że krytyka wszystkiego, w co wierzyło pokolenie starsze, przeprowadzona w imię takiego ideału [literatury], to za mało – M. Zdziechowski, Szkice literackie, Warszawa 1900, s. 281–282. [przypis autorski]

<p>440</p>

i chociaż życie nasze nic nie warte: evviva l'arte! – K. Tetmajer, Poezje, S. II, s. 46. [przypis autorski]

<p>441</p>

Gdy wszystkie wiary zbankrutowały, ta jedna jeszcze została: dążenie do Piękna (…) prawdziwsze od efemerycznych jego wartości – W. Feldman, Piśmiennictwo polskie, II, s. 14. [przypis autorski]

<p>442</p>

to po zgonie tylu wiar, wiara ostatnia (…) niepamięci, możności życia – [J. Sten, Wstęp do Kraków. Antologia pisarzy krakowskich] „Krytyka”, maj 1901. [przypis autorski]

<p>443</p>

Są [tacy], dla których sztuka jest najistotniejszą potrzebą ducha (…) wszystkie przekazane wartości, normy, dogmaty i wierzenia – [W. Berent], List autora „Próchna”, „Chimera”, IV, s. 465. [przypis autorski]

<p>444</p>

Za swój obowiązek uważał każdy prawie poeta modernistyczny umieścić w tomie wierszy oświadczenie, że poezja jest wieczna, szczególnie zaś żywa w dobie współczesnej – oprócz Miriama i Liedera, którymi zajmiemy się szerzej, por. np.: A. Lange, Rozmyślania, II, s. 173. Strofa alcejska; K. Tetmajer, Poezje, S. I, s. 46 (Artyści), S. II, s. 6–8 (Poeci-idealiści); E. Leszczyński, Radość samotna, Warszawa 1923, s. 7 (Płomienista harfa); W. Perzyński, Poezje, wyd. II, Warszawa 1923, s. 23 (Przysięgam); M. Grossek, Poezje, Warszawa 1904, s. 99–100 (Obrońca); Rydel, Poezje, s. 3–4 (Wstań, pieśni); W. Wolski, Nieznanym, Warszawa 1902, s. 7 (Poetom); W. Gozdawa-Godlewski, Utwory, Warszawa 1901, s. 87–88 (Pobudka). Najpiękniejszym wyrazem tej postawy jest późniejszy wiersz Bronisławy Ostrowskiej Aniołom dźwięku (1913). [przypis autorski]

<p>445</p>

w roku 1891 było jeszcze za wcześnie na przewrót w uczuciowości (…) nieszczęściem Miriama było, iż przyszedł przed czasem – Feldman np. pisze: „Studium Miriama o Maeterlincku wrażenie wywarło niemałe na garstce artystów najmłodszej generacji i wyjątkowych miłośników sztuki – przyszło jednak za wcześnie, aby wstrząsnąć ogółem inteligencji” (W. Feldman, Piśmiennictwo polskie, IV, s. 186). Powtarza to przekonanie Przybyszewski: Moi współcześni, II, s. 152. [przypis autorski]

<p>446</p>

ale Miriam dokonał rewelacyjnego przewrotu w pojęciach o Sztuce (…) – S. Przybyszewski, Szlakiem duszy polskiej, Poznań 1920, s. 85. [przypis autorski]

<p>447</p>

Spokojne, rzeczowe, bez porównania głębsze wywody Miriama przebrzmiały bez silniejszego echa, ale wyzywające na pięści, w najwyższym stopniu drażniące fanfary Przybyszewskiego znalazły posłuch – S. Przybyszewski, Szlakiem duszy polskiej, Poznań 1920, s. 85–86. [przypis autorski]

<p>448</p>

siła twórcza (…) ogniem bożym, łaską bożą, zdolnością, geniuszem, talentem, inspiracją itp. – Miriam [Z. Przesmycki], Harmonie i dysonanse, „Świat” 1891, s. 20. [przypis autorski]

<p>449</p>

Najczęstszym powodem kładzenia nacisku jedynie na natchnienie (…) tylko myśl surową, zamkniętą w jego duchu i jemu jedynie znaną – Miriam [Z. Przesmycki], Harmonie i dysonanse, „Świat” 1891, s. 20. [przypis autorski]