Srebrne skrzydła. Camilla Lackberg
ection id="u94ea38f2-9e46-5e35-a427-e6e2b0ba1f93">
Spis treści
Tytuł oryginału: VINGAR AV SILVER
Redakcja: Anna Brzezińska
Projekt okładki: Henrik Walse
Adaptacja okładki: Magda Kuc
Zdjęcia na okładce: © Erik Undéhn
Zdjęcie autorki: © Magnus Ragnvid
Korekta: Beata Wójcik, Monika Łobodzińska-Pietruś
Opieka redakcyjna: Katarzyna Słupska
Copyright © 2020 Camilla Läckberg
First published by Bokförlaget Forum, Sweden
Published by arrangement with St. Nordin Agency AB, Sweden
Copyright © for the Polish translation by Inga Sawicka, 2020
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2020
Wszelkie prawa zastrzeżone. Niniejszy plik jest objęty ochroną prawa autorskiego i zabezpieczony znakiem wodnym (watermark).
Uzyskany dostęp upoważnia wyłącznie do prywatnego użytku.
Rozpowszechnianie całości lub fragmentu niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci bez zgody właściciela praw jest zabronione.
Wydanie I
ISBN 978-83-8143-032-6
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer.
Dla Karin
Wczesnym rankiem z transportu więziennego uciekło dwóch osadzonych, odbywających karę za morderstwo. Skorzystali z okazji i zbiegli do lasu, gdy konwojujący ich strażnicy zatrzymali się na postoju przy autostradzie E4 na wysokości Gränna.
Na miejsce wezwano kilka patroli policyjnych, ale jak do tej pory poszukiwania są bezowocne.
Według rzeczniczki zarządu służby więziennej Karin Malm zbiegowie nie stanowią zagrożenia dla społeczeństwa.
„Aftonbladet” z 5 czerwca
Dokument chroniony elektronicznym znakiem wodnym
20% rabatu na kolejne zakupy na litres.pl z kodem RABAT20
Faye włączyła maszynkę Nespresso. Czekając na kawę, spojrzała przez wysokie okno kuchni i – jak zwykle – zachwyciła się widokiem.
Dom w Ravi stał się jej rajem na ziemi. Miejscowość nie była duża, liczyła dwustu stałych mieszkańców. Wystarczyło pięć minut, żeby obejść całą wolnym krokiem. Na ryneczku znajdowała się restauracja, gdzie serwowano najlepszą pizzę i pastę, jaką Faye jadła kiedykolwiek. Co wieczór było tu pełno. Czasem wpadli jacyś turyści, zwłaszcza pod koniec maja robiło się ich więcej. Wśród nich pełni entuzjazmu francuscy rowerzyści albo amerykańscy emeryci, spełniający marzenia o zwiedzaniu Włoch wynajętym kamperem, podczas gdy ich dorosłe dzieci nie mogą zrozumieć, dlaczego rodzice koniecznie muszą żyć własnym życiem, zamiast dyżurować przy wnukach.
Nie było Szwedów.
Od czasu, kiedy kupiła swój dom, Faye nie widziała tu ani jednego rodaka, co również przesądziło o wyborze tej, a nie innej miejscowości. W Szwecji Faye była celebrytką na skalę ogólnokrajową. We Włoszech zarówno chciała, jak i musiała pozostawać anonimowa.
Jej piękny stary dom nie znajdował się we wsi, tylko w odległości dwudziestu minut spacerem, na wysokim wzgórzu z pnącą się po zboczach winoroślą. Faye kochała przechadzać się po tutejszych pagórkach, chodzić po chleb, ser i prosciutto. Banalne życie na włoskiej wsi, z którego czerpała największą przyjemność. Podobnie jak jej matka Ingrid, Kerstin i Julienne. W ciągu dwóch ostatnich lat, odkąd Jack, były mąż Faye, wylądował w więzieniu, stworzyły zgrany kwartet.
Kerstin i Ingrid prześcigały się w rozpieszczaniu Julienne, a od kiedy Kerstin zaczęła spędzać coraz więcej czasu na wyjazdach, Ingrid wzięła na siebie obowiązek codziennego posyłania jej aktualnych zdjęć i sprawozdań z życia dziewczynki.
Espresso było gotowe, Faye wzięła filiżankę i przez salon przeszła na tył domu; dochodzące stamtąd radosne okrzyki i pluski zdradzały, że jest tam basen. Faye uwielbiała swój salon. Urządzenie domu zabrało sporo czasu, ale dzięki cierpliwości i jednemu z najlepszych włoskich architektów uzyskała dokładnie taki efekt, jaki chciała. Grube kamienne ściany utrzymywały w środku przyjemny chłodek nawet podczas największych letnich upałów, ale sprawiały też, że było ciemnawo. Radą na to były duże jasne meble i dyskretne oświetlenie. Szerokie okna z tyłu domu również wpuszczały sporo światła. Cieszyło ją, że pokój niemal niepostrzeżenie przechodził w taras.
Gdy wychodziła na zewnątrz, biała zasłona musnęła ją pieszczotliwie. Popijając kawę, obserwowała córeczkę z babcią. W pierwszej chwili jej nie zauważyły. Julienne sporo urosła, włosy spłowiały jej na słońcu i zrobiły się prawie białe. Z każdym dniem przybywało jej piegów, była ślicznym, zdrowym i szczęśliwym dzieckiem. Mającym to wszystko, czego życzyła jej Faye. I co stało się możliwe dzięki temu, że w ich życiu nie było Jacka.
– Mamo, mamo, zobacz, umiem już pływać bez rękawków!
Faye uśmiechnęła się i zrobiła zdumioną minę, by okazać podziw. Julienne płynęła po głębokiej stronie basenu, pieskiem, jej ruchy zdradzały wysiłek, ale rzeczywiście nie miała dmuchanych rękawków z misiem Bamse; zostały na brzegu. Babcia patrzyła nerwowo na wnuczkę, siedziała wychylona do przodu, gotowa w każdej chwili wskoczyć do basenu.
– Spoko, mamo, da radę.
Faye wzięła kolejny łyk espresso. Zaraz dopije do końca. Szkoda, że nie zrobiła sobie cappuccino.
– Uparła się, żeby pływać po głębokiej stronie basenu – odpowiedziała z lekką desperacją matka Faye.
– Ma ten upór po swojej mamie.
– Owszem, wiem coś na ten temat.
Ingrid zaśmiała się, a Faye pomyślała to samo co wiele razy przedtem podczas minionych dwóch lat, że matka jest wciąż piękna. Mimo ciężkich chwil, na które wystawiło ją życie.
Faye i Kerstin jako jedyne wiedziały, że Ingrid i Julienne żyją. Dla świata obie były martwe: Julienne zamordowana przez ojca, który trafił za to do więzienia, gdzie odbywał teraz karę dożywocia. Jack był bliski zniszczenia Faye, która była zniewolona przez swoją miłość do niego. Jednak na końcu to on został wielkim przegranym.
Faye podeszła do matki i usiadła na stojącym obok rattanowym fotelu. Ingrid w napięciu