Księżniczka. Crew. Tom 2. Tijan

Księżniczka. Crew. Tom 2 - Tijan


Скачать книгу
znowu mi się przyjrzała.

      Te oczy. Były ciepłe, w kolorze ziemi i cholernie bystre. Brązowe włosy związała w kucyk, miała na sobie dżinsy i ładną bluzkę – wyglądała niemal jak my, ale wiedziałam, że taka nie była. Nie miałam pojęcia, dlaczego ciągle się do mnie odnosi, jakbyśmy się znały. Świat, z którego ona pochodziła, był oddalony od mojego o miliony kilometrów. Oczywiście istniał pewien łączący je most, ale był on wąski i długi, więc stojący na nim Heather i Channing nie mieli dużo miejsca, by krążyć od jednego końca do drugiego i z powrotem. Heather znajdowała się na tym moście bliżej Malindy niż Channing, a mnie w ogóle nie było w jego pobliżu.

      Cross czekał na sygnał ode mnie, czy powinniśmy wyciągnąć z niej więcej informacji, czy nie.

      Czułam się rozdarta.

      Malinda przesuwała wzrokiem między nami. Wyprostowała się, skrzyżowała ręce na piersi.

      – Okej. Chyba już zaczynam rozumieć, co się tu dzieje. Chcecie dowiedzieć się czegoś o Marie? Przekażę wam to, co mówią bogaci. Robię to tylko dlatego, że kochałam twoją mamę. To była najlepsza przyjaciółka, jaką można sobie wymarzyć… Ale wróćmy do DeVroe. Jest bogata. Plotka głosi, że jej rodzina pochodzi ze Wschodniego Wybrzeża i jest bardzo majętna. Wartość tej kobiety to około piętnastu milionów, ale wiecie, to tylko plotka.

      Wskazała bramę przed nami. Nie była na tyle potężna, by ukryć monumentalną posiadłość, która wyglądała tak, jakby mogła pomieścić cztery czy pięć przeciętnych domów.

      – Jest skryta, po trzydziestce. Wydaje mi się całkiem miła. Jak na razie nie wplątała się w żaden skandal. Pracuje w dziale HR-u w Kade Enterprises, a ponadto projektuje wnętrza jako freelancerka.

      Cross prychnął.

      Gdy Malinda zauważyła jego reakcję, w jej oczach pojawiły się iskierki triumfu. Zmierzyła go wzrokiem i przekrzywiła głowę, by lepiej widzieć.

      – Wow. Co my tu mamy? Masz twarz modela, wiesz? – Uśmiechnęła się i w zamyśleniu postukała się palcem po podbródku. – Na widok takiej szczęki kobietom na całym świecie spadają majtki. – Spojrzała na mnie. – Jesteście parą? – Cofnęła się, rzucając nam znaczące spojrzenie. – Chyba już zaczynam rozumieć, o co tu chodzi. Słyszałam, że Marie ma nowego chłopaka, poznała go ostatnio przy okazji jakiegoś zlecenia. Zatrudniono ją, by urządziła kilka gabinetów. Hmm… czy to ktoś, kogo znasz? – Na jej ustach pojawił się uśmiech. – Może twój ojciec?

      Cross zacisnął tę boską szczękę, wyprostował się i wbił wzrok w jakiś punkt przed sobą.

      Kiedy kobieta zaczęła opowiadać, Cross stał jak wryty, jakby jego nogi zamieniły się w beton, ale im dłużej mówiła, tym ten beton coraz bardziej przypominał mokrą glinę. Cross nie chciał na nią spojrzeć, ale słuchał uważnie.

      Wiedziałam, że chwyta każde jej słowo.

      Nie byliśmy tacy jak ona.

      Ona wydawała cię ciepła. Jeszcze nie wiedziałam, czy była godna zaufania, ale podeszła, by nam pomóc, chociaż nas nie znała. To było dla nas ważne, nawet jeśli nie potraktowaliśmy jej zbyt miło. Wiedziałam, że Zellman najchętniej by się z nią zaprzyjaźnił, ale powstrzymywał się ze względu na nas. Ja się powstrzymywałam, bo Malinda reprezentowała świat mający związek z moim, do którego nigdy nie spodziewałam się wejść. I to wszystko. Nie wiedziałam, jak się zachować. Żadne z nas nie potrafiło ufać dorosłym.

      Pamiętałam jednak, że Heather wspominała o matce swojej przyjaciółki. Właściwie Samantha miała dwie matki. O jednej Heather mówiła dość ciepło, o drugiej nie. Ta kobieta musiała być więc tą pierwszą.

      Skinęłam głową i uśmiechnęłam się lekko.

      – Dziękuję – powiedziałam.

      – Nie ma za co – odparła z zadowoleniem. – Heather o tobie wspominała. Znałam twoją mamę, więc zawsze się zastanawiałam, jaka jesteś, ale nigdy nie odezwałam się słowem. Nawet twój brat nie wie, że ją znałam. Odziedziczyłaś po niej urodę. Słyszałam o twoim ojcu. Przykro mi z tego powodu. Jestem po twojej stronie, nawet jeśli jeszcze tak nie uważasz. – Puściła oko do Zellmana. – Nie jestem waszym wrogiem, możecie zapytać Heather… – Przekrzywiła głowę. – Pewnie i tak tego nie zrobisz, co? Jeśli mnie przeczucie nie myli, jesteś bardzo skrytą osobą. Otwierasz się tylko przy tych chłopakach, mam rację?

      Wyglądało to tak, jakby prowadziła rozmowę z samą sobą, ale miała rację. Każde jej słowo przeszywało mnie na wylot.

      Postukała cicho w maskę samochodu.

      – Jeśli będziesz chciała posłuchać zwariowanych historii z udziałem twojej matki, odezwij się. Kiedyś wszystko ci o niej opowiem. – Cofnęła się, obeszła nas i skinęła lekko głową. – Jestem pewna, że jeszcze się spotkamy, więc do zobaczenia.

      Po tych słowach odeszła, a Zellman odprowadził ją spojrzeniem i jako jedyny pomachał. Poczekaliśmy chwilę, a potem Jordan wybuchnął śmiechem.

      – Ja pierdolę. Nie wiem, kim była ta kobieta, i nie mam pojęcia, o kim mówiła, ale mamy u niej dług.

      Cross uśmiechał się tak samo jak chłopaki, więc nieco się rozluźniłam i wypuściłam z płuc wstrzymywane powietrze.

      Jordan obszedł auto i wsiadł za kierownicę.

      Zellman wskoczył na pakę. Zajrzał do kabiny w chwili, gdy Jordan uruchamiał silnik.

      – Nie – odparłam zgodnie z prawdą.

      – Channing się z nim przyjaźni – stwierdził, choć brzmiało to bardziej jak pytanie.

      Nie odpowiedziałam, wtuliłam się w bok Crossa.

      – Po prostu jeźdźmy już na to głupie ognisko.

      Po raz pierwszy od dawna miałam ochotę na piwo.

      – Ale musimy przyjść z własnym alko. Dupki z Akademii lubią wrzucać do drinków tabletki gwałtu.

      Nienawidziłam bogaczy z Fallen Crest, chociaż na moment o tym zapomniałam.

      4

      Weekend Okręgowy to od dawna pielęgnowana tradycja, którą kultywują trzy miasta.

      Każde z nich ma za zadanie zorganizować jedno wydarzenie. Ognisko w Fallen Crest zazwyczaj miało miejsce w niedzielę, ale z powodu sytuacji we Frisco doszło do zmiany. Jutro miał się odbyć pokaz street dance’u, ale nie czekałam na to z zapartym tchem. Ulica, którą zamknięto, ciągnęła się przed barem mojego brata oraz jego nowym biurem łowcy nagród. Wiedziałam, że Channing zostanie w lokalu i pewnie będzie wyrzucać z niego niepełnoletnich, jednocześnie zastanawiając się, jak sprzedać więcej alkoholu, by zarobić trochę kasy.

      Niestety mój brat starał się żyć uczciwie, co oznaczało zakaz sprzedaży alkoholu nieletnim. Ja natomiast chętnie przygarnęłabym zakazany towar, który znajdował się za ladą. Wiedziałam jednak, że Channing ma na wszystko oko – bo taka była jego nieoficjalna rola w Roussou.

      Jutro będę starała się unikać bacznego spojrzenia jego ludzi.

      Ale dzisiaj to co innego. Do tej pory ogniska z okazji Weekendu Okręgowego urządzano na wzgórzach w północnej części Fallen Crest, teraz zaś zorganizowano je


Скачать книгу