Zapisane w pamięci. Ewa Pirce
przez chwilę w ciszy, słuchając bębnienia deszczu. Pozwoliłam, by szczerość jej słów osiadła w moim sercu. Jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji co do mojej relacji z Aleksem, ale uświadomiłam sobie, że muszę, w mniejszym lub większym stopniu, podążyć za podpowiedzią staruszki, inaczej do wydania ostatniego tchnienia będę żałowała, że nie podjęłam ryzyka. Niezależnie od tego, czy będzie się ono wiązało z pewnym niebieskookim bokserem, czy nie, musiałam zdobyć się na ten pierwszy, milowy krok.
Już zamierzałam jej podziękować za to, że rozjaśniła mi w głowie, kiedy odwróciła się i odeszła, zostawiając mnie samą. Odprowadziłam ją wzrokiem, aż zniknęła za zakrętem. Zmroziło mnie, nie tylko dlatego, że przemarzłam. Przed moment wydawało mi się, że kobieta była zjawą, fatamorganą. Kilkakrotne mrugnięcie na nowo osadziło mnie w rzeczywistości. Żałowałam, że nie dane mi było powiedzieć staruszce czegoś pokrzepiającego, co dałoby jej choć minimalną pociechę. Pewnie tego nie oczekiwała, ale chciałam się jej zrewanżować przynajmniej w tak banalny sposób.
Obca osoba dała mi coś, czego ja sama nie potrafiłam w sobie wskrzesić – nadzieję.
Byłam jej tak wdzięczna, że moje zdrętwiałe nogi samowolnie oderwały się od ziemi i podążyły jej śladem. Idąc, rozglądałam się na boki w poszukiwaniu staruszki. Ulica była całkiem pusta. Blade światło latarni odbijało się w dużych taflach kałuż powstałych podczas deszczu, który nadal lekko siąpił. Byłam zupełnie sama. Po ciele przeszedł mi dreszcz lęku. Gdzie ona jest? Przeszłam jeszcze kawałek, skanując otoczenie, ale zapadła się w nicość.
Przygniotło mnie zmęczenie i końcu się poddałam. Zawróciłam i poczłapałam w stronę domu. Rozmyślałam o tym, co się wydarzyło, i debatowałam sama ze sobą nad kolejnym posunięciem. Mętlik w głowie, wyczerpanie i wszechobecne zimno niczego mi nie ułatwiały. Bardziej niż na podjęciu jakiejkolwiek decyzji koncentrowałam się na mokrym ubraniu, deszczu i tym, że ledwo widziałam na oczy. Potrzebowałam na moment wyłączyć myślenie i zresetować uczucia, żeby podejść do sprawy z otwartym umysłem.
Byłam blisko celu, kiedy mój wewnętrzny monolog zakłóciły przyjemne dźwięki muzyki. Uniosłam głowę i oddech uwiązł mi w gardle, a po ciele przebiegła fala dreszczy, niemająca nic wspólnego z panującym na zewnątrz chłodem. Kilka metrów przede mną stał Alex. Wpatrywał się w budynek, w którym obecnie mieszkałam. A konkretnie w okno mojej sypialni.
Oczarowana muzyką, sunęłam dalej przed siebie. Gdy zaczęłam rozpoznawać tekst piosenki, przystanęłam. Wsłuchiwałam się w słowa, nie odrywając oczu od mężczyzny, który sprawił, że moje serce ponownie zabiło.
Wydostałem się przez szczeliny,
a teraz usiłuję wrócić.
Zanim ten chłodny poranek się skończy,
będę dawał z siebie to, co najlepsze.
I nic mnie nie powstrzyma, z wyjątkiem boskiej interwencji.
Przypuszczam, że znów jest moja kolej na to,
by trochę zyskać lub czegoś się nauczyć.
Ale ja już nie będę się wahać, już nigdy więcej!
To nie może czekać, jestem twój!5
Zacisnęłam palce na brzegach rękawów swetra i cofnęłam się pod ścianę, kiedy poczułam uginające się pode mną kolana. Patrzyłam na niego, a serce waliło mi jak oszalałe. Jego półdługie włosy były w kompletnym nieładzie. Przemoczona koszulka ściśle oblepiała ciało, uwydatniając imponujące mięśnie. Nie poruszał się i nie odrywał oczu od okna. Liczył na to, że wyjdę. Czekał na mnie. Z tej odległości mogłam dostrzec, jak zaciska i luzuje pięści. W pozornie pewnej siebie, wojowniczej pozie widziałam smutek i kruchość. Po chwili uniesione ramiona opadły, jakby w akcie rezygnacji. Jego widok sprawiał mi ból, ale i uświadomił coś, co powinnam dostrzec dużo wcześniej. Mimo nawiedzających go demonów i tego, co dźwigał na swoich barkach, potrafił się przełamać. Potrafił uwolnić emocje i zaryzykować.
Dla mnie.
Nie wychodziłam z ukrycia nawet wtedy, gdy utwór dobiegł końca. Mimo że udręka rozsadzała mnie od środka, nie umiałam odpuścić. Alex ze złością i poczuciem klęski bijącej z jego postawy ruszył w kierunku samochodu. Płakałam, bo tylko to mi pozostało.
Znajdował się kilka kroków od auta, kiedy obok niego wyrosła młoda, atrakcyjna dziewczyna. Byłam za daleko, żeby usłyszeć, o czym rozmawiali, jednak nic nie mogłam poradzić na to, że odczuwałam gniew wynikający z faktu, że obcuje z inną kobietą. Instynktownie odsunęłam się od ściany, żeby mieć lepszy widok.
Masochistka to moje drugie imię, nie ma co.
Czekałam na rozwój wydarzeń. Alex wsiadł do samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi, a dziewczyna pobiegła za nim. Żywo o czymś dyskutowali przez odsuniętą szybę. Przeczuwałam, jak to się skończy. Zabierze ją do siebie, zabawi się i zapomni o tobie – drwił wredny głos w mojej głowie. Miałam ochotę do nich podejść i odciągnąć od niego tę wdzięczącą się lalę. Moje serce rwało się do tego mężczyzny, ale sparaliżowane całą paletą emocji ciało nie pozwalało się poruszyć.
W jednej chwili się dotykali, co było solą na moje poranione serce, a w następnej Alex odepchnął dziewczynę, odpalił silnik i zaczął wycofywać samochód. Zerknął w lusterko wsteczne i wtedy mnie zauważył.
Świat najpierw zatrząsł się w posadach, a potem zatrzymał.
Alex wysiadł z samochodu. Całe powietrze wyparowało z moich płuc, gdy przyszpilił mnie intensywnym wzrokiem. Odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Gdy nasze źrenice zwarły się ze sobą, doznałam olśnienia. To było jak cios obuchem w głowę. Strach, niepewność i wszystkie inne uczucia, które powstrzymywały mnie przed skokiem na głęboką wodę, odeszły w niepamięć, ustępując radości i ekscytacji. Ten piękny, niedostępny, poharatany mężczyzna stanowił kwintesencję tego, czego pragnęłam i potrzebowałam.
Serce tłukło mi się o żebra i mało nie wyrwało się z klatki piersiowej, kiedy ku mnie ruszył. Nogi same poniosły mnie wprost w jego ramiona. Nie miałam już wątpliwości – chciałam z nim być bardziej niż zaczerpnąć kolejny oddech. Musiałam dać nam szansę, nawet gdyby nasz związek miał być chwilowy i ulotny.
Wpadliśmy na siebie, zamykając się nawzajem w mocnych objęciach. Otuliły mnie ciepło, zapach i siła Aleksa. To było najwspanialsze uczucie na świecie. Jego szerokie ramiona dawały poczucie bezpieczeństwa i koiły wszystkie moje lęki. Pragnęłam pozostać w nich na zawsze.
– Przepraszam – zdołałam z siebie wykrztusić.
Choć jego twarda pierś tłumiła mój głos, usłyszał mnie. Poczułam, jak jego ramiona obejmują mnie mocniej. Tulił mnie, niemo zapewniając, że wszystko będzie dobrze, że się ułoży. To mało prawdopodobne, ale chciałam w to wierzyć, choćby przez jedną krótką chwilę. Musiałam zaufać swojemu instynktowi. Oddałam mu właśnie to, co zostało z mojego serca. Mogłam mieć tylko nadzieję, że nie popełniłam błędu i ten skrawek nie zostanie doszczętnie zniszczony.
Alex postawił mnie na ziemi. Ujął moją twarz w dłonie i potarł kciukami kości policzkowe. Jego dotyk był łagodny, a półuśmiech, jakim mnie obdarował, uspokajający. Pod ich wpływem zeszło ze mnie napięcie.
Objęłam jego piękną twarz dłońmi, palcem odgarnęłam opadające mu na czoło włosy. Stanęłam na palcach i pocałowałam go w taki sposób, by wiedział i czuł, że oddaję mu swoją pokaleczoną duszę i porozrywane serce. Że pokładam wiarę w to, że uda mu się je posklejać. Bezgłośnie zapewniłam go również, że się nim zaopiekuję. Wlałam w ten pocałunek całą siebie
5
Jason Mraz,