Zapisane w pamięci. Ewa Pirce

Zapisane w pamięci - Ewa Pirce


Скачать книгу
nie udało mi się dostrzec jej dachu. Sapnęłam z wrażenia, jakie na mnie wywarł.

      – Podoba ci się ?

      Alex oplótł rękoma moją talię. Oparł brodę na moim ramieniu i mruknął z zadowoleniem. Jego ciepły oddech pieścił moją szyję, powodując, że po kręgosłupie rozeszły mi się dreszcze. Wtuliłam się w niego, jakbyśmy robili to już milion razy.

      – Jest… niebywały. – Nie wiedziałam, co innego mogłabym powiedzieć. – Nigdy nie widziałam czegoś równie imponującego.

      – Mam nadzieję, że wnętrze również przypadnie ci do gustu. – Cmoknął mnie w policzek, splótł nasze palce razem i pociągnął mnie do środka.

      Gdy przekroczyłam próg apartamentowca, poczułam się jak Alicja w Krainie Czarów. Wystrój zapierał dech w piersi. Wszystko było wspaniałe i wystawne, przepych kipiał z każdego kąta. Dominujący kolor kości słoniowej przełamano grafitowymi dodatkami w postaci znajdującej się po przeciwległej stronie recepcji kanapy i dwóch foteli, a także przylegających do muśniętych złotą farbą kolumn stolików. Marmurowa podłoga była tak nieskazitelnie czysta, że można było zobaczyć w niej swoje odbicie, a na ścianach wisiały obrazy przedstawiające najważniejsze miejsca Nowego Orleanu, począwszy od Jackson Square po zabytkowe pomniki i posągi. Białe róże zdobiły kilka stolików, rozsianych po foyer. Ich doskonałość i wielkość krzyczały bogactwem. One same pewnie były więcej warte niż wszystko, co obecnie posiadałam. Jednak to wszystko bladło w porównaniu z mężczyzną, który mnie tutaj przyprowadził.

      – Podobają ci się? – zapytał Alex, który musiał zauważyć moje zainteresowanie kwiatami.

      – Są przepiękne.

      Kiedy szliśmy w stronę wind, Alex wyjął z bukietu jedną z róż. Rozejrzałam się wokoło, żeby sprawdzić, czy nikt tego nie widział. Nie sądziłam, by było to dozwolone, i czekałam tylko, aż ktoś nas zruga. Nic takiego się nie stało. Prócz paru osób, które posłały nam ukradkowe spojrzenia, nikt nie zareagował.

      – Proszę.

      Alex podał mi kwiat. Przyjęłam go z lekkim skrępowaniem i przystawiłam do nosa, żeby powąchać. Róża wydzielała wspaniały zapach, wolałam jednak moje konwalie.

      – Chodźmy, aniele. – Popchnął mnie lekko ku windzie. – Nie chcę ryzykować, że się rozmyślisz i zostawisz mnie samego.

      – Nie zrobię tego – zapewniłam.

      Z każdym krokiem serce waliło mi coraz bardziej, a dłonie stały się mokre od potu. Wytarłam je dyskretnie o sukienkę. Zaniemówiłam, gdy weszliśmy do windy. Przeraził mnie widok kobiety, którą ujrzałam w znajdującym się wewnątrz lustrze.

      – Matko! Alex, dlaczego nie powiedziałeś, że wyglądam jak wysłużony mop! – Zamknęłam oczy, nie mogąc patrzeć na katastrofę, w jaką się przeobraziłam.

      Boże, przecież ci wszyscy ludzie pomyśleli, że przyprowadził ze sobą bezdomną, dlatego tak się nam przyglądali – jęknęłam w duchu.

      Wciąż mokre włosy wyglądały, jakby zagnieździł się w nich ptak albo całe ich stado. Pod oczami miałam czarne smugi, przez które bardziej przypominałam pandę niż człowieka. Nie wspominając o tym, że kompletnie przemoczona sukienka przywierała do mojego ciała jak druga skóra, a kardigan pod wpływem wody wydłużył się i wisiał na mnie jak płachta na słupie. Wyglądałam koszmarnie i już mnie nie dziwiło, że wszyscy się na nas gapili. Pewnie główkowali, spod którego mostu Alex mnie zgarnął.

      – Aniele. – Przyciągnął mnie do siebie, kończąc męki oglądania własnego odbicia. – Jesteś piękna – szepnął. – Cholernie piękna – dodał.

      Nim zdołałam odpowiedzieć, jego usta zawisły nad moimi. Wszelkie myśli wyparowały mi z głowy.

      – Cudowna.

      Całe moje ciało się napięło, sutki stwardniały i naparły na materiał ubrania. Przylgnęłam do niego, gdy nasze usta się spotkały, rozpoczynając zmysłową grę. Podniecenie narastało we mnie z każdą sekundą. U Aleksa też, co czułam na brzuchu. Nasze języki splatały się ze sobą, wargi boleśnie pulsowały, ale to był dobry rodzaj bólu. Pragnęłam go, rozkoszowałam się nim. Zapomniałam, gdzie jestem, jak wyglądam i co znajduje się pod cienką warstwą sukienki. Szaleństwo, pragnienie bliskości i zapomnienia przybrało takie rozmiary, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że jego dłonie wędrują po moim ciele, dopóki nie poczułam ich na nagiej skórze uda.

      Alex zamarł, a jego mięśnie się napięły, kiedy wyczuł jedną z okropnych blizn znaczących moje ciało. Właśnie tego bałam się najbardziej. Odsunęłam się gwałtownie. Nie uniosłam głowy. Zagubiona w bezsilności, nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Błagam, nie pytaj – prosiłam go w myślach.

      Drzwi windy otworzyły się, ale sparaliżowane wstydem nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Poczułam oplatające mnie w pasie i wsuwające się pod kolana ręce. Poddałam się im. Alex wyniósł mnie, a ja nie protestowałam. W innych okolicznościach moją pierwszą reakcją byłaby ucieczka. Teraz przemawiało przeze mnie wyczerpanie, fizyczne oraz emocjonalne, i nawet jeślibym chciała, nie dałabym rady czmychnąć.

      Kiedy znaleźliśmy się przed drzwiami, Alex nie wniósł mnie do środka, tylko postawił przed progiem. Wyciągnął z kieszeni kartę i otworzył je na oścież. Wynikające z tego zaskoczenie przyćmiło tłoczony przez moje żyły koktajl wstydu, zażenowania i lęku. Po chwili zrozumiałam, jaki był jego cel. Czekał. Dawał mi wybór.

      Huragan obaw powrócił, ale nie poddałam się jego sile. Zacisnęłam pięści i zrobiłam krok do przodu. Już było za późno, nie mogłam się wycofać. Znalazłam się sam na sam w mieszkaniu z mężczyzną. Udzieliłam Aleksowi kredytu zaufania i głęboko wierzyłam, że mnie nie zawiedzie.

      Czułam obok siebie jego obecność. Stał na tyle blisko, że pochłaniałam promieniujące od jego ciała ciepło. Położył mi rękę na plecach i popchnął w głąb penthouse’u, zamknąwszy za nami drzwi.

      – Napijesz się czegoś? – zaproponował, gdy przeszliśmy do przestronnego salonu.

      – Poproszę wodę – odparłam, wodząc wzrokiem po rozległej przestrzeni, byle tylko nie patrzeć na niego. – Ewentualnie coś ciepłego.

      – Wszystko, czego sobie życzysz. – Potarł moje ramiona w geście otuchy. – Najpierw jednak zaprowadzę cię do łazienki. Musisz zrzucić z siebie te przemoczone ciuchy, bo się rozchorujesz. Dam ci coś suchego, żebyś się przebrała.

      – Dobrze – wyszeptałam posłusznie.

      Wchodziłam w rolę ofiary, ale nic nie mogłam na to poradzić.

      Przeszliśmy przez ogromny salon, mijając kuchnię i trzy inne pomieszczenia, prawdopodobnie pokoje. Odpuściłam zapoznanie się z wystrojem, ponieważ nie miałam na to siły. Na końcu korytarza mieściły się masywne drewniane drzwi. Alex pchnął je mocno i moim oczom ukazało się największe na świecie, kute z żelaza łóżko. Na nim leżała puchata pościel w kolorze głębokiej czerni. Wyglądało na bardzo wygodne i zdecydowanie mogłoby pomieścić kilka osób.

      Конец ознакомительного фрагмента.

      Текст предоставлен ООО «ЛитРес».

      Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.

      Безопасно оплатить книгу можно банковской


Скачать книгу