Życie, piękna katastrofa. Jon Kabat-Zinn
i potencjalnie uzdrawiające, jakkolwiek, jak się przekonamy, nie chodzi tu w ogóle o działanie jako takie czy szukanie sobie nowego miejsca. Chodzi w znacznie większym stopniu o bycie – o bycie tymi, którymi już jesteśmy, oraz odkrywanie ogromnego potencjału kryjącego się w tym podejściu. Co ciekawe, ośmiotygodniowy program MBSR jest tak naprawdę tylko początkiem czy też nowym otwarciem. Prawdziwą przygodę stanowi i zawsze stanowiło całe nasze życie. W pewnym sensie program MBSR jest tylko przystankiem i – mam nadzieję – platformą startową, od której rozpoczyna się nowy rozdział w naszym obcowaniu z rzeczami takimi, jakimi są naprawdę. Praktyka uważności kryje w sobie potencjał, aby być naszym towarzyszem i sojusznikiem na całe życie. Ponadto, niezależnie od tego, czy czynimy to świadomie, wkraczając na ścieżkę uważności, przyłączamy się do obejmującej cały świat wspólnoty ludzi, którzy poświęcili się temu podejściu, temu sposobowi obcowania z istnieniem, życiem i światem.
Nade wszystko jednak jest to książka o kultywowaniu uważności poprzez jej praktykowanie. Chodzi przy tym o zaangażowanie wypływające z głębokiej determinacji, wcielane jednocześnie w życie z całą możliwą subtelnością. Wszystko, o czym w tej książce mowa, zmierza do tego, by nas w tym zaangażowaniu wspierać.
* * *
Okazuje się, że moja książka oraz praca Kliniki Redukcji Stresu, o której opowiada, a więc o programie MBSR, odegrały ogromną rolę – wraz z wysiłkiem wielu innych osób – w promowaniu nowego obszaru w medycynie, opiece zdrowotnej i psychologii. Równie ważne okazały się one dla szybko rozwijających się badań naukowych uważności oraz ich wpływu na nasze zdrowie i samopoczucie na każdym poziomie naszego życia biologicznego, psychologicznego i społecznego. Uważność w coraz większym stopniu wywiera wpływ na wiele innych dziedzin, a więc na edukację, prawo, biznes, technikę, zarządzanie, sport, ekonomię, a nawet politykę i sprawowanie władzy. Jej uzdrawiający dla naszego świata potencjał sprawia, że rozwój wypadków jest bardzo obiecujący.
W 2005 roku w literaturze naukowej i medycznej istniało ponad sto artykułów na temat uważności. Obecnie, w roku 2013, jest ich ponad tysiąc pięćset, nie mówiąc o rosnącej liczbie książek poświęconych temu tematowi. Powstało nawet nowe czasopismo naukowe „Mindfullness”. Inne periodyki naukowe naśladują to, publikując wydania specjalne na temat uważności albo poświęcając jej osobne rozdziały. Wśród profesjonalistów zainteresowanie uważnością, jej zastosowaniem w dziedzinie zdrowia i samopoczucia oraz mechanizmami jej funkcjonowania jest tak wielkie, że zakres badań nad nią rośnie w niezwykle szybkim tempie. Co więcej, odkrycia naukowe i ich implikacje dla naszego samopoczucia i zrozumienia związków między ciałem a umysłem, a także zrozumienia mechanizmów stresu, bólu i choroby stają się z każdym dniem coraz bardziej intrygujące.
Tak czy owak, drugie wydanie poświęcone jest nie tyle zrozumieniu psychologicznych mechanizmów i powiązań neuronalnych – jakkolwiek mogą być one interesujące – dzięki którym praktykowanie uważności wywiera na nas wpływ, ile raczej skupia się na naszej zdolności zapanowania nad życiem i jego uwarunkowaniami, a wszystko to z ogromną delikatnością i życzliwością wobec siebie samych. Chodzi więc o oddanie sprawiedliwości pełnemu, wielowymiarowemu bogactwu naszego ludzkiego potencjału, pozwalającego nam wieść zdrowe, satysfakcjonujące i sensowne życie. Mam nadzieję, że nikt z nas nie będzie ćwiczył uważności tylko po to, by zdjęcia skanów mózgu były bardziej kolorowe, nawet jeśli uważność może być stosowana do osiągnięcia pozytywnych zmian nie tylko w aktywności określonych obszarów mózgu, lecz również w samej jego strukturze i sieci połączeń oraz wywoływać inne potencjalnie korzystne zmiany biologiczne, do czego odniesiemy się w dalszych częściach. Takie korzyści dochodzą do głosu na własnych zasadach. Dzięki praktyce medytacji pojawiają się całkowicie naturalnie. Jeśli zdecydujemy się obrać uważność za życiową ścieżkę, nasza motywacja do praktykowania musi być bardziej elementarna – może to być prowadzenie bardziej spójnego i satysfakcjonującego życia, przeżytego w lepszym zdrowiu, życia szczęśliwszego i mądrzejszego. Inny rodzaj motywacji może zmierzać do skuteczniejszego i bardziej współczującego mierzenia się z cierpieniem własnym oraz cierpieniem otaczających nas ludzi, ze stresem, bólem i chorobą w naszym życiu – co nazywam kompletną katastrofą ludzkiej kondycji2. Może też chodzić o to, byśmy osiągnęli pełną wewnętrzną spójność i inteligencję emocjonalną, które od urodzenia są w naszym zasięgu, ale czasem gubimy z nimi kontakt.
* * *
W trakcie własnej praktyki medytacyjnej i pracy wyrobiłem sobie pogląd, że pielęgnowanie uważności to akt radykalny, akt radykalnego zdrowego rozsądku, współczucia i – ostatecznie – akt radykalnej miłości. Jak zobaczymy, chodzi o gotowość, by czasem spotkać się z samym sobą, gotowość do życia w większym stopniu w chwili obecnej, czasem gotowość do zatrzymania się i przyjęcia przez moment postawy czysto egzystencjalnej zamiast ciągłego wikłania się w aktywność, przez co zapominamy, kto i dlaczego jest podmiotem tego wszystkiego. Chodzi o to, by nie brać naszych myśli za prawdę o tym, jak rzeczy faktycznie się mają, by nie być tak bardzo podatnym na pułapki emocjonalnych zawirowań, zawirowań wywołujących często jedynie ból i cierpienie, zarówno nasze, jak i innych ludzi. Takie podejście do życia jest rzeczywiście aktem radykalnej miłości na każdej płaszczyźnie. I jak zobaczymy, jego piękno polega między innymi na tym, że aby tak się stało, nie trzeba robić nic oprócz skupienia uwagi, pozostania świadomym i czujnym. Te obszary egzystencji są już w nas i to one przesądzają o tym, kim jesteśmy.
Jeśli nawet praktyka medytacji to raczej stan bycia niż działanie, może się to wydawać sporym przedsięwzięciem i tak faktycznie jest. W końcu na praktykę musimy poświęcić określony czas, a to, jak zobaczymy, wymaga pewnej celowej aktywności i dyscypliny. Zanim przyjmiemy osoby chętne do udziału w programie MBSR, przedstawiamy im tę kwestię następująco:
Nie musisz być fanem codziennego programu sesji medytacyjnych, po prostu musisz wziąć w nich udział (na wymagający rozkład zajęć uczestnicy zgadzają się, składając podpis, a potem dają z siebie tyle, ile mogą). Później, po upływie ośmiu tygodni, możesz nam powiedzieć, czy była to strata czasu, czy nie. Na razie jednak, nawet jeśli twój umysł podpowiada ci wciąż, że to głupie zajęcie będące stratą czasu, praktykuj bez względu na wszystko, z całym zaangażowaniem, jakby od tego zależało twoje życie. Ponieważ zależy – w większym stopniu, niż myślisz.
Niedawno w „Science”, jednym z najbardziej prestiżowych i wpływowych czasopism naukowych, pojawiło się następujące zdanie: „Rozproszony umysł to umysł nieszczęśliwy”. Oto pierwszy akapit tak zatytułowanego artykułu:
Ludzie, inaczej niż zwierzęta, spędzają mnóstwo czasu, myśląc o tym, co wcale się wokół nich nie dzieje, kontemplując zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości, czy te, które mogą się zdarzyć w przyszłości albo nie zdarzą się nigdy. „Myślenie niezależne od bodźców” czy „zamyślony, rozproszony umysł” zdaje się być domyślnym trybem funkcjonowania mózgu. Choć taka zdolność jest imponującym osiągnięciem ewolucyjnym, które pozwala ludziom uczyć się, rozumować i planować, nie obywa się to bez kosztów emocjonalnych. Wiele tradycji filozoficznych i religijnych naucza, że szczęście można odnaleźć tylko w chwili obecnej, a ich adepci przechodzą trening radzenia sobie z rozproszeniem oraz „bycia tu i teraz”. Tradycje te sugerują, że rozproszony umysł to umysł nieszczęśliwy. Czy mają rację?3
Harwardzcy badacze doszli do wniosku, że – jak sugeruje tytuł – faktycznie, owe pradawne tradycje, które podkreślają moc tkwiącą w chwili obecnej i sposoby jej kultywowania, trafiły na właściwy trop.
Wyniki tych badań mają interesujące i potencjalnie bardzo istotne następstwa dla nas wszystkich. Chodzi bowiem o pierwsze w tak dużej skali badania nad szczęściem w codziennym życiu. Aby badanie się udało, naukowcy opracowali aplikację na iPhone’a, która od kilkunastu tysięcy osób pozyskiwała losowo wybrane odpowiedzi na pytania dotyczące szczęścia,