Rozmowy z Bogiem. Księga 4. Neale Donald Walsch
do wydawcy – ten zaś wydrukował ów zapis i umieścił go w księgarniach.
Zrozumiałem – i zarazem tego doświadczyłem – że każdego z nas łączy bliska i osobowa więź z Bogiem, i że w dowolnej chwili, kiedy tylko tego zapragniemy, możemy zwrócić się do Boskiej Istoty, poprosić o radę, pomoc, natchnienie i wsparcie. Taki był cel tej książki. Ukazała się po to, aby przedstawić to doświadczenie i otworzyć umysły ludzi, wszędzie, na całym świecie; zachęcić ich do zbudowania nowej, bardziej osobistej relacji z Bogiem.
Jednak przekonanie, że muszę odbyć taką rozmowę – że „nadszedł czas” na tego rodzaju obcowanie z Bogiem, o czym daje mi znać głębokie, wzbierające wewnątrz mnie uczucie, które nie sposób zbagatelizować – to zupełnie inna sprawa. Doświadczam tego w postaci uczucia, które ogarnia mnie całego, a od niemal dziesięciu lat nic takiego mi się nie przytrafiło. Zatem uznałem, że ten rozdział w moim życiu już jest zamknięty.
Och, wiedziałem, że coś jeszcze napiszę. Coś zawsze się znajdzie. Felieton w Huffington Post. Blog na CWG Connect. Wpis na Facebooku. Odpowiedź na czyjeś pytanie umieszczone na Ask Neale. A nawet książka, w której rozwijam otrzymane przekazy. Cokolwiek.
Ale kolejna utrwalona na papierze rozmowa z Bogiem? Kolejny dialog i wymiana myśli z Bóstwem? Myślałem, że tamte czasy minęły bezpowrotnie. Myślałem, że nic nowego nie można już dodać.
Byłem w błędzie.
1
Nie sądziłem, że znów się do tego zabiorę. Myślałem, że wcześniejsze rozmowy spełniły swoje zadanie.
To nie koniec, Mój Drogi. Zostało jeszcze jedno zaproszenie.
Dwa już przyjąłem: Zmień zdanie, jakie świat ma na temat Boga, i zwróć ludzi im samym. Myślałem, że to wszystko.
Wiem. Wtedy jeszcze nie nadeszła odpowiednia pora na trzecie.
A teraz?
Teraz nadeszła.
Teraz nadeszła?
Teraz nadeszła.
No dobrze, na czym polega trzecie zaproszenie? I czy to już ostatnie?
Tak, to już ostatnie. A przy okazji, te zaproszenia nie są skierowane tylko do ciebie. Są przeznaczone dla każdego – choć nie każdy je przyjmie.
Kto przyjmie to zaproszenie, zarazem się samookreśli.
Zawsze wiedziałem, że te przekazy są adresowane nie tylko do mnie. Tak samo te pierwsze dwa zaproszenia… wiedziałem, że wysłane są do wszystkich.
A oto trzecie i ostatnie zaproszenie. Albowiem to Idealny Czas na Postęp na waszej planecie.
To brzmi nader intrygująco, ponieważ wygląda na to, że jest wręcz odwrotnie. Można odnieść wrażenie, że nasza cywilizacja obecnie cofa się w rozwoju. Wydaje się, że jesteśmy wobec siebie mniej uprzejmi, mniej wyrozumiali, trudniej przychodzi nam zapanowanie nad swoimi zachciankami (nie mówiąc o panowaniu nad gniewem) tracimy kontakt z anielską stroną naszej natury.
Cieszę się, że to dostrzegasz, że tego doświadczasz, ponieważ jeśli zwracasz uwagę na to, co się dzieje z tobą i wokół ciebie – i reagujesz na to tak, jak podpowiada ci twój wewnętrzny zmysł – to nie ma powodu, żeby się martwić.
Cóż, w moim odczuciu sprawy mają się źle, ale nie wiem, czy mogę polegać na własnym osądzie. Nie mam pewności, czy widzę jasno. Tak czy owak, wiele się dzieje na tej planecie rzeczy, które moim zdaniem nie powinny się wydarzyć.
Mniejsza o to, co „powinno” lub „nie powinno” się wydarzyć. Chodzi o to, co się dzieje, tu i teraz – zarówno w wymiarze indywidualnym i głęboko osobistym, jak i w doświadczeniu zbiorowości zwanej ludzkością – i jak można zmienić, radykalnie, to, co w twoim mniemaniu jest najgorsze.
To Idealny Czas na to, żeby zabrać się do naprawy, albowiem to, co dzieje się wszędzie dookoła – w środowisku, w polityce, w gospodarce, w społeczeństwie, w życiu duchowym – pokazuje dobitnie i jednoznacznie, niezaprzeczalnie i wyraźnie, że trzeba działać. To jasne jak słońce.
Pora więc na Trzecie Zaproszenie.
Jestem gotowy. Wszyscy jesteśmy gotowi. Jak brzmi Trzecie Zaproszenie? Co mam zrobić?
Obudzić ludzkość.
2
Cóż, na pewno nie jest to zbyt śmiałe wyzwanie.
Czy jakieś wyzwanie może być zbyt śmiałe dla Boga?
Chodziło mi o mnie.
Mnie również.
Rozumiem, co masz na myśli.
Czyżby? A może zapomniałeś, Kim Jesteś…?
Skądże znowu. No może… w tym sensie, że nie postępuję odpowiednio. To znaczy, pojmuję na poziomie intelektu, że przebywa we mnie Bóg, że jestem Upostaciowaniem Jedni, lecz nie wykorzystuję tej prawdy w moim doświadczeniu
Warto zacząć.
W praktyce to nie takie łatwe.
Powtarzając to, utwierdzasz się w przekonaniu, że to prawda. Lecz nie zdołasz obudzić ludzkości, dopóki sam jesteś pogrążony we śnie.
Wiem, wiem…
Staram się, jak mogę.
Postaraj się bardziej. Teraz jest Idealny Czas na Postęp.
Uparcie to podkreślasz.
Zatem postarasz się bardziej? Ty i wszyscy pozostali?
Nie mogę wypowiadać się za innych, ale ja w to wchodzę. Powiedz mi, jak przyspieszyć proces przebudzenia? Nie ma chyba takiej osoby na Ziemi, które nie chciałaby się dowiedzieć, jak to osiągnąć.
Najszybciej można to sprawić stając się przyczyną szybszego przebudzenia innych.
Jak mogę stać się przyczyną przebudzenia innych, jeśli sam się nie przebudziłem?
To ciekawe. Przejawia się tu Boska Dychotomia. Polega ona na tym, że dwie pozornie wykluczające się prawdy mogą ze sobą współistnieć.
Tak naprawdę jesteś już obudzony, po prostu o tym nie wiesz. Więc w pewnym sensie nie jesteś obudzony.
Nie zdajesz sobie sprawy, że się przebudziłeś. Stąd poczucie, jakbyś wciąż śnił.
Mam wrażenie, że kręcimy się w kółko. Mogę prosić o wyjaśnienie?
Czy zdarzyło ci się, że słyszałeś hałas w środku nocy i myślałeś, że to dzieje się we śnie, po czym ze zdziwieniem spostrzegałeś, że w rzeczywistości nie śpisz?
Jasne. Wszystkim to się przytrafia.
No właśnie.
No dobrze. Umówmy się, że jestem obudzony, ale jeszcze o tym nie wiem. Co mogłoby sprawić, żebym uświadomił sobie, że nie śpię?
Na pewnie nie raz wyrwał cię ze snu lęk wywołany koszmarem?
Owszem. Wszyscy ludzie tego doświadczyli.
Podobnie