Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich. Wojciech Lipoński

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński


Скачать книгу
ślad na zachowanych utworach. Mimo to można zaryzykować twierdzenie, że ten pogański epos, kompletny jak mało który w Europie tamtych czasów, został wyjątkowo łagodnie potraktowany przez historię. Zakonni kompilatorzy wybrzydzali na jego pogańskość, o czym wiemy z charakterystycznych dopisków, ale przecież uznali rzecz za godną przechowania, co prawda po swoistym „poświęceniu” tekstu słowem „amen”, dodanym na zakończenie. Dwa dopiski w wersji leinsterskiej, pierwszy po irlandzku, drugi po łacinie, najlepiej chyba oddają owo specyficzne pomieszanie docenienia utworu z potępieniem jego pogańskiego charakteru: (po irlandzku) „błogosławimy każdego, kto zapamięta wiernie Táin w tym tu kształcie i nie poplącze go z innym”, i (po łacinie) „Ja, który przepisywałem tę historię, lub raczej fantazję, nie wierzę w szczegóły tej historii czy fantazji. Niektóre z tych rzeczy są diabelskimi kłamstwami, inne zmyśleniami poetów, jeszcze inne powstały chyba na uciechę idiotów”95.

      Cykl feniański

      Podczas gdy Ulsterczycy – Wojownicy Czerwonego Znaku – byli ekspresją literatury arystokratycznej, dokonywali swych czynów, by osiągnąć heroiczną wielkość, wyjątkowość i w konsekwencji władzę, to bohaterowie trzeciego z kolei cyklu literatury celtyckiej, Cyklu feniańskiego, byli produktem wyobraźni ludowej. Legendy o Ulsterczykach – Ulaidh „były opowiadane w królewskich pałacach i na królewskich festynach – óenaige”, gdy tymczasem „prosty lud, siedząc przy swych ogniskach lub w łodziach rybackich, prawdopodobnie wolał… opowieści o Fionnie mac Cumhallu i jego Fiana”96.

      Opinię tę w pełni potwierdza Proinsias Mac Cana: „Wchodzimy tu w świat całkowicie inny od opowieści ulsterskich. Jest to wciąż świat herosów, ale uformowanych z innej gliny i uzależnionych od innego sposobu myślenia. Wydaje się, że opowieści o Fionnie mac Cumhaillu i jego towarzyszach zawsze cieszyły się ludową przychylnością i w repertuarze gaelickich opowiadaczy pozostały czymś wyjątkowym aż do naszych czasów”97.

      Przynależność do Fiana – Fiańczyków, w przeciwieństwie do Ulaidh – Ulsterczyków, nie była dziedziczna. By zostać wojownikiem u Fionna i zyskać tytuł féinnidh, nie trzeba było pochodzić ze szlachetnego rodu ani legitymować się mitologiczną przeszłością. Zaszczytu tego mógł dostąpić każdy, kto potrafił przejść serię prób wytrzymałości fizycznej i odwagi. Kandydat na féinnidha wyposażony w tarczę i kij leszczynowy był zakopywany do pasa w ziemię, a dziewięciu wojowników rozpoczynało ciskanie do jego tarczy. Jeśli okazał strach lub ból – odpadał już po pierwszej próbie. Kolejnym sprawdzianem był zwykle bieg przez puszczę, połączony z ucieczką przed oddziałem Fiańczyków. Swą szansę zostania jednym z nich tracił, jeśli dał się pochwycić, zranić lub jeśli gałęzie poszarpały mu zaplecione w specjalny sposób włosy. Inne próby obejmowały skok przez łuk ustawiony na wysokości czoła, przejście pod nogami partnera bez podnoszenia się wyżej niż poziom jego kolan, przy czym należało dostrzec w jego stopie mały cierń, a następnie szybko go wyciągnąć bez zwalniania szybkiego ruchu. Féinnidh musiał być bowiem odporny na wielkie trudy, ale i wrażliwy na czyjeś cierpienie, które tak samo trudno dostrzec w toku ludzkiego życia, jak mały cierń w stopie…

      Swoisty demokratyzm przynależności do Fiana, nie wymagający świadectwa krwi, a tylko stosownych kwalifikacji psychofizycznych i moralnych, był być może współtwórcą, a może tylko pochodną głównej zasady dawnego prawa irlandzkiego: „Is ferr fer a chiniud” – „człowiek jest kimś lepszym niż jego pochodzenie”. Zasada ta z pewnością nie obowiązywała jednakowo w całej społeczności irlandzkiej. Pozwalała jednak osiągać wyższe pozycje irlandzkim chłopom, rzemieślnikom, muzykom, a nade wszystko poetom, nie mówiąc już o awansie żołnierzy za zasługi wojenne.

      Chronologicznie powstanie Cyklu feniańskiego nie jest zbyt odległe od ulsterskiego. Jego główny bohater, Fionn mac Cumhaill żył naprawdę, obrastając w legendę już za życia. Jego śmierć w 283 r. zintensyfikowała obieg podań, spowodowała powstanie nowych, upiększających je wątków. Ludowy charakter tej literatury, brak oficjalnego prestiżu był powodem stosunkowo późnego podjęcia prób jej spisywania. Jej głównym adresatem był prosty lud – daoscarshluagh, zwykli chłopi – criadhaireadha. Cykl ten w końcu przełamał stanowe bariery. Rosnąca popularność i coraz wyższy stopień dojrzałości artystycznej poczęły stopniowo pokonywać niechęć wyższych warstw celtyckiej społeczności. Mniej więcej z chwilą pojawienia się ich zainteresowania, obserwujemy też pierwsze próby spisania poszczególnych pieśni i opowieści Cyklu feniańskiego przez zakonnych kompilatorów i skrybów. Choć najstarsze wzmianki i cytaty pochodzą już z IX w., to pierwsze zapisy pojawiają się dopiero w XII w. Charakterystyczne jest też to, iż opowieści prozą rozwijały się równolegle do wierszowanych ballad, z których pierwsze miały być wedle legendy spisane przez syna Fionna mac Cumhailla, poetę Oísina, późniejszego szkockiego Osjana.

      Powolność przenikania wątków feniańskich do „wyższej” literatury poświadczają oficjalne listy utworów, jakie musiał znać na pamięć filid, chcąc osiągnąć swą rangę poetycką czy recytatorską. Wśród 250 pieśni – primscelli – dopiero w XII w. pojawiają się dwa obowiązkowe utwory z repertuaru feniańskiego. Przypuszczalnie najstarszą zachowaną opowieścią cyklu jest Tochmarc Ailbe (Zaloty do Ailbe), znana co prawda z szesnastowiecznego kopiariusza, ale językowo wykazująca pochodzenie niektórych fragmentów z X w. Z XI w. pochodzi Síaburcharpat Con Culainn (Upiorny rydwan Cu Chulainna). Utwór ten, choć pisany prozą, uważa się za ważny w rozwoju balladowej formy opowieści feniańskich. Kilka z nich znajduje się w XII-wiecznej Księdze Leinsteru, wśród nich najsławniejsza Acallam na Senórach (Rozmowa dawnych mężów), zdradzająca wpływy norweskich sag i stanowiąca ogromny krok naprzód w rozwoju gatunku i zyskiwaniu przezeń prestiżu wśród irlandzkich literati.

      Cykl feniański w swej warstwie literackiej zawiera wiele wątków, nie zawsze najistotniejszych dla całości cyklu, ale które silniej niż on sam za sprawą swej oryginalności wzbogacały literaturę późniejszych epok, z czasem przenikały do literatury tworzonej w języku angielskim, a z niej do europejskiej. Najczęściej przytaczany jest tu przykład wątku Grainné i Diarmaita, który zdaniem wielu badaczy jest wariantem jeszcze wcześniejszej legendy o Deirdre, przynależnej z kolei do Cyklu ulsterskiego.

      „Jest rzeczą jasną – pisze Myles Dillon w swej pracy o wczesnej literaturze irlandzkiej – że historia Grainné jest wariantem opowieści o Deirdre, tragedii młodej dziewczyny oddanej staremu mężczyźnie, tragedii konfliktu między miłością a obowiązkiem. W obu przypadkach ceną jest miłość”98.

      Cofnijmy się zatem na chwilę do Cyklu ulsterskiego, by prześledzić historię tego wątku. Opowieść o Deirdre znajduje się w eposie o Wygnaniu synów Uisnigha (Longes mac nUisnigh), kontynuującym losy bohaterów Táin Bó Cuailnge, a zarazem łączącej ten cykl z czwartym z tu omawianych cykli literatury celtyckiej – królewskim. Ponieważ jak już wspomnieliśmy, wątek Deirdre wpłynął na ukształtowanie się motywu Grainné i Diarmaita, mamy tu zarazem żywy przykład wzajemnej zależności poszczególnych cykli. Łącznikiem między Cyklami ulsterskim królewskim jest osoba Conchobara. W Wygnaniu synów Uisnigha, Conchobar, znając przepowiednię, iż Deirdre, kobieta niezwykłej urody, będzie przyczyną gwałtów i cierpień ludu Ulsteru – trzyma ją w odosobnieniu, pragnąc w przyszłości pojąć za żonę. Pewnego razu, gdy opiekun czy raczej strażnik Deirdre zimą zabija cielę, Deirdre widzi kruka, który spija ze śniegu krew, co budzi w niej potrzebę miłości: „godnym miłości byłby mężczyzna, który


Скачать книгу

<p>95</p>

Zob. The Táin, op. cit., s. 253 i 283. W tłumaczeniu polskim E. Brylla i M. Goraj tekst ten jest przytoczony z następującym komentarzem autorów przekładu: „tę różnicę dusz przepisywacza – irlandzkiej (która jako każe tradycja filidów, czyli klanu wieszczów, poetów, znawców i pamiętaczy poezji, nie chce uronić ani słowa i pod tym warunkiem udziela błogosławieństwa), i łacińsko-klasztornej (czującej w eposie swąd diabła), warto zapamiętać jako typową dla ścierania się dwu kultur”. Moje tłumaczenie znalazło uznanie N. Daviesa, który cytuje je po angielsku w swej książce The Isles. A History, London 1999, s. 83 i 1062.

<p>96</p>

E. Knott, G. Murphy, op. cit., s. 145. Stosowana przez autorów tej pracy pisownia nazwiska Fionn mac Cumhall, jest jedną z wielu możliwych i różni się od przyjętej przeze mnie: Fionn mac Cumhaill.

<p>97</p>

P. Mac Cana, op. cit., s. 106.

<p>98</p>

M. Dillon, ed., Early Irish Society, Chicago 1948, s. 42–48.