Betonowa blondynka. Michael Connelly
pan jej nazwisko?
Zadzwonił drugi aparat; Edgar podniósł słuchawkę.
– Nie znam żadnych nazwisk, kolego – usłyszał odpowiedź Bosch. – One i tak posługują się zmyślonymi.
– A jakie nazwisko było na kasecie?
– Nie pamiętam. Mówiłem, widziałem ją tylko raz. Byłem wtedy… nietrzeźwy.
– Słuchaj, stary, to nie jest spowiedź. Wiesz coś jeszcze?
– Nie, mądralo, nie wiem.
– A kto mówi?
– Nie muszę się przedstawiać.
– Słuchaj, próbujemy znaleźć mordercę. Jak się nazywa to miejsce, gdzie wypożyczyłeś kasetę?
– Nie powiem wam, bo możecie od nich dostać moje nazwisko. Zresztą to nie ma znaczenia, tę kasetę wszędzie można dostać.
– Skąd wiesz, jeżeli tylko raz ją wypożyczyłeś?
Rozmówca odwiesił słuchawkę.
Bosch siedział przy aparacie jeszcze przez godzinę. Odebrali jeszcze pięć telefonów potwierdzających, że to twarz gwiazdki porno. Jeden rozmówca oznajmił, że nazywała się Maggie, a pozostali stwierdzili, że nie przykładają wagi do imion. Jeden z mężczyzn upierał się, że to Becky ze Studio City, a jeden, że kobieta pracowała jako striptizerka i przez jakiś czas występowała w lokalu pod nazwą Pułapka przy ulicy La Brea. Któryś z rozmówców powiedział, że to twarz jego zaginionej żony. Bosch zadał mu jednak kilka pytań i wywnioskował, że zaginęła ona dwa miesiące temu. Betonowa blondynka została zamordowana o wiele wcześniej. Nadzieja i rozpacz w głosie mężczyzny wydały się Boschowi autentyczne i w końcu nie wiedział, czy przekazał mu dobrą nowinę, mówiąc, że to nie mogła być jego żona, czy też złą, gdyż pozostawiał go w niepewności.
Trzej kolejni rozmówcy podali mgliste rysopisy kobiet, które według nich mogły być betonową blondynką. Po kilku pytaniach Bosch i Edgar orientowali się jednak, że mają do czynienia z maniakami, których podnieca rozmowa z policją.
Najbardziej dziwaczny był telefon od pewnej kobiety, medium z Beverly Hills. Powiedziała, iż podczas wiadomości umieściła swoją dłoń na ekranie i poczuła, że duch zmarłej kobiety krzyczy do niej.
– I co krzyczał? – spytał cierpliwie Bosch.
– Chwalcie.
– Chwalcie kogo?
– Jezusa, naszego zbawiciela. Tak mi się zdaje, ale pewności nie mam. Tylko tyle odebrałam. Może udałoby mi się odebrać więcej, gdybym dotknęła odlewu twarzy tej…
– Czy ten duch przedstawił się jakoś? Bo jak pani rozumie, tym właśnie się tutaj zajmujemy. Bardziej interesuje nas jej nazwisko niż okrzyki pochwalne.
– Przyjdzie taki dzień, że uwierzycie, ale wtedy nie będzie już dla was ratunku.
Odłożyła słuchawkę.
O wpół do ósmej Bosch powiedział Edgarowi, że wychodzi.
– A ty? Będziesz czekał na wiadomości o jedenastej?
– Tak. Chyba sobie jakoś poradzę. Jeżeli będzie za dużo telefonów, to odłączę jeden aparat.
Przejął się tymi nadgodzinami, pomyślał Bosch.
– I co potem?
– Nie wiem. A ty jak myślisz?
– Nie licząc tych, którzy mówili, że to twoja lub moja matka, wszyscy inni twierdzili, że grała w filmach porno. Chyba trzeba pójść tym tropem.
– Dajmy spokój mojej drogiej matce. Jak mam się zabrać za sprawdzanie tej informacji o filmach porno?
– Uderz do obyczajówki. Do Raya Mory. To detektyw trzeciego stopnia, zajmuje się pornografią. Jest w tym najlepszy. Był w oddziale rozpracowującym sprawę Lalkarza. Zadzwoń do niego i poproś, żeby wpadł i obejrzał twarz. Może znał tę kobietę. Powiedz mu, że jeden z naszych rozmówców twierdzi, że miała na imię Maggie.
– Dobra. To porno pasuje do Lalkarza, prawda?
– Tak, pasuje. – Bosch pomyślał chwilę, po czym dodał: – Dwie z jego ofiar pracowały w tym biznesie. Ta, która mu uciekła, też.
– Szczęściara. Dalej się tym zajmuje?
– Tak, w każdym razie zajmowała się, kiedy o niej ostatnio słyszałem. Ale może już nie żyć.
– To nadal nic nie znaczy, Harry.
– Co?
– To, że ona pracowała w przemyśle porno, nie znaczy jeszcze, że to Lalkarz. Ten prawdziwy Lalkarz.
Bosch skinął głową. Przyszło mu do głowy, co może zrobić po drodze do domu. Poszedł do samochodu i wyjął z bagażnika polaroida. Zrobił dwa zdjęcia twarzy w pudełku i włożył je do kieszeni.
– Na co ci to? – zapytał Edgar.
– Po drodze do Sylvii może zatrzymam się w tym wielkim supermarkecie porno w Dolinie.
– Tylko nie daj się przyłapać w którymś pokoiku z fiutem na wierzchu.
– Dzięki za dobrą radę. Zadzwoń do mnie i powiedz, co Mora o tym sądzi.
Bosch dojechał do autostrady hollywoodzkiej. Potem skręcił na północ i odbił przy ulicy Lankershim, która prowadziła do północnego Hollywood w Dolinie San Fernando. Chłodne powietrze wpadało przez otwarte okna i owiewało mu twarz. Palił papierosa i strząsał popiół na wiatr. Z radia dobiegała jakaś nieznośna mieszanina techno-funku i jazzu, więc je wyłączył.
Dolina służyła miastu jako sypialnia nie tylko w najbardziej oczywistym znaczeniu tego słowa. Była również stolicą przemysłu pornograficznego. Przemysłowo-handlowe dzielnice Van Nuys, Canoga Park, Northridge i Chatsworth dały schronienia setkom producentów, hurtowników i dystrybutorów pornografii. Agencje modelek z Sherman Oaks zapewniały dziewięćdziesiąt procent kobiet i mężczyzn, którzy występowali w filmach porno. Naturalną koleją rzeczy Dolina była też jednym z największych ośrodków sprzedaży detalicznej tego rodzaju produkcji. Tutaj robione, tutaj sprzedawane – przez sieć małych sklepików i wypożyczalni na telefon działających przy hurtowniach oraz w miejscach takich jak X Marks the Spot przy Lankershim Boulevard.
Bosch wjechał na parking przed ogromnym sklepem. Kiedyś mieścił się tutaj supermarket dla zmotoryzowanych, ale teraz ogromne szyby wystawowe były zamurowane. Ściana pod czerwonym neonem została pokryta białą farbą; na tym tle namalowano czarne sylwetki nagich kobiet z ogromnymi piersiami, przypominające te, które Bosch widział na chlapaczach wielkich ciężarówek. Bosch pomyślał, że kierowcy, którzy je tam umieszczają, stanowią klientelę tego sklepu.
Właścicielem X Marks the Spot był niejaki Harold Barnes, figurant chicagowskiej mafii. Z samej sprzedaży książek supermarket osiągał zysk w wysokości miliona dolarów rocznie. Prawdopodobnie drugie tyle wyciągał ze sprzedaży na lewo. Bosch wiedział to wszystko od Mory z wydziału obyczajowego, z którym był na kilku nocnych patrolach, kiedy pracowali razem cztery lata temu.
Mężczyzna w wieku około dwudziestu pięciu lat wysiadł z toyoty, szybkim krokiem podszedł do solidnych drewnianych drzwi frontowych i wśliznął się do środka niczym tajny agent policji. Bosch wszedł za nim. Ta część dawnego supermarketu służyła jako wypożyczalnia kaset wideo i sklep z czasopismami oraz innymi towarami dla dorosłych – większość z nich wykonana była z gumy. Zaplecze podzielono na pokoje prywatnych spotkań i jednoosobowe sale wideo. Wejście prowadzące