Mity polskiego września. Tymoteusz Pawłowski

Mity polskiego września - Tymoteusz Pawłowski


Скачать книгу
miała łączyć Prusy Wschodnie z Berlinem ponad polskim Pomorzem. Miała być jednak eksterytorialna, czyli wyłączona z polskiego terytorium. Był to pomysł, który pojawił się już w latach 20., w Lidze Narodów, która zaaprobowała podobne rozwiązania, chociażby na granicy belgijsko-niemieckiej. Koncept ten był rozważany przez Polaków, a gdy III Rzesza ogłosiła w 1934 roku wielki plan budowania autostrad, taką możliwość zasugerowano nawet Niemcom. Projekt zakładał zbudowanie autostrady na estakadzie. Dzięki temu Polacy w każdej chwili mogliby ją wysadzić w powietrze i uczynić niezdolną do przejazdów. Takie przedsięwzięcie dałoby również zatrudnienie dziesiątkom tysięcy bezrobotnych i impuls polskiemu przemysłowi wydobywczemu i chemicznemu. We wrześniu 1935 roku do Warszawy przybył nawet generalny inspektor budowy autostrad Fritz Todt, dowiedział się jednak, że sprawa jest już nieaktualna. W grę wchodziły oczywiście polskie ambicje, ale również czysty pragmatyzm: stosunki polsko-niemieckie były już wtedy poprawne i nic nie stało na przeszkodzie, żeby Niemcy korzystali z polskiego tranzytu. Był to również specyficzny papierek lakmusowy niemieckich intencji, jak się okazało – bardzo skuteczny.

      Sprawa oddania Wolnego Miasta Gdańska Niemcom nie była również niczym innym niż papierkiem lakmusowym. Jego wartość gospodarcza była – po zbudowaniu portu w Gdyni – mało istotna. Gdańsk miał pewną wartość militarną, ale nie miał znaczenia ani strategicznego, ani nawet operacyjnego, a jedynie taktyczne. Polscy sztabowcy wiedzieli, że aby bronić Gdyni, należy zająć stanowiska obronne w Sopocie, co uniemożliwiłoby ostrzeliwanie portu z artylerii polowej. Ale nawet to znaczenie taktyczne było jedynie iluzoryczne: w razie wojny przeciwko Niemcom Polacy nie zamierzali zamieniać Gdyni w twierdzę i z góry godzili się z jej utratą.

      Najważniejsze jednak jest to, że Polska nie mogła oddać Wolnego Miasta Gdańska Niemcom, bo Wolne Miasto Gdańsk… nie należało przecież do Polski. Było wspólną własnością Francji, Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Włoch i Japonii, to właśnie bowiem na rzecz tych państw – artykułem nr 100 traktatu wersalskiego – Niemcy zrzekły się Gdańska. Mocarstwa te realizowały swoją władzę poprzez Ligę Narodów, a własną wolę polityczną wyrażali również sami obywatele WMG w miejscowym parlamencie, czyli Volkstagu (Senat WMG – wbrew nazwie – był władzą wykonawczą).

      Wymuszenie zgody na eksterytorialną autostradę łączącą Prusy Wschodnie z Berlinem PONAD terytorium Polski miało upokorzyć Rzeczpospolitą, natomiast zgoda Warszawy na włączenie Gdańska do III Rzeszy stanowiłaby sygnał zerwania przez Polskę z Ligą Narodów i z mocarstwami sojuszniczymi – przede wszystkim z Francją i Wielką Brytanią. Tylko tyle i aż tyle. Doskonale rozumiał to Józef Beck, który wiedział też, jakie były prawdziwe cele niemieckie.

      Czego więc naprawdę chcieli Niemcy od Polski?

      ROZDZIAŁ 8

      Niemiecka „przestrzeń życiowa”

      Główną przyczyną agresywnej polityki III Rzeszy Adolfa Hitlera była walka o przestrzeń życiową dla narodu niemieckiego, czyli Lebensraum. Wystarczającym na to dowodem są niemieckie podboje bezpośrednio przed II wojną światową oraz w jej trakcie.

      Lebensraum – termin wprowadzony w 1897 roku przez antropologa, geografa i biologa prof. Oscara Peschela – rzeczywiście miał usprawiedliwiać niemieckie podboje, ale podboje kolonialne. Był wykorzystywany – a i to nie bez wątpliwości – do uzasadnienia celów I wojny światowej, ale po niej pozostał pustym sloganem.

      Niemców w 1919 roku zmuszono do podpisania traktatu wersalskiego. Utracili wówczas kolonie i niektóre prowincje, musieli też zapłacić olbrzymie odszkodowania wojenne. Dlatego niemal wszystkie niemieckie partie polityczne nawoływały do zbrojnego rewanżu – odbudowania silnej armii i odzyskania utraconych ziem. Paradoksalnie naziści, najbardziej kojarzeni z ideologią rewanżystowską, nie nawoływali do wojny. NSDAP Adolfa Hitlera, jako partia robotnicza, głosiła, że drogą do odzyskania znaczenia jest wytężona praca i rozwój ekonomiczny. Dzięki temu odniosła sukces polityczny. Wyborcy, zmęczeni propagandą nawołującą do kolejnej wojny, głosowali na tych, którzy do niej nie dążyli – na nazistów.

      Co więcej, III Rzesza, zamiast dążyć do wzmocnienia niemieckich mniejszości w ościennych państwach, dążyła do sprowadzenia „zagranicznych” Niemców do kraju. Na podstawie umów międzynarodowych do Rzeszy musieli powrócić Niemcy z Włoch, Estonii, Łotwy, Litwy, Rumunii i Węgier, a przymus jest tu dość istotnym czynnikiem. I wracali, czy tego chcieli, czy nie. Większość niemieckich „kolonistów” osiedlanych w czasie okupacji w polskich wsiach to właśnie tacy Bogu ducha winni nieszczęśnicy, zmuszeni do porzucenia grobów swoich przodków i opuszczenia ojcowizn, na których mieszkali od setek lat. „Wstrętny niemiecki kolonista” zasiedlający odebrane Polakom gospodarstwa na Zamojszczyźnie był ofiarą czystki etnicznej – biednym chłopem wyrwanym ze swej niemieckiej wsi w Siedmiogrodzie i rzuconym do wrogiego kraju, w którym strzelali do niego zarówno Polacy (bo chciał zabrać to, co polskie), jak i esesmani (bo nie wykazywał dość entuzjazmu w rabunku tego, co nie jego).

      Oczywiście można zadać sobie pytanie, skąd Niemcy wzięli się na Zamojszczyźnie, ale odpowiedź nie będzie miała wiele wspólnego z Lebensraum, tylko z niekorzystnym przebiegiem II wojny światowej, paktem Ribbentrop–Mołotow i bezmyślnymi ambicjami kowieńskich Litwinów, które spowodowały, że Zamojszczyzna – mająca być łupem Związku Sowieckiego – została wymieniona na Republikę Litewską.

      Skoro więc Niemcom nie zależało ani na Gdańsku, ani na eksterytorialnej autostradzie nad Pomorzem, ani na „przestrzeni życiowej”, to czego tak naprawdę chcieli od Polski w 1939 roku?

      Najtrafniejszą odpowiedzią jest, że chcieli popełnić zbiorowe samobójstwo, wywołując wojnę z całym światem. Niestety, jedynie nieliczni z nich mieli tego świadomość. Niemieckie władze, czyli Niemiecka Narodowosocjalistyczna Partia Pracy, widziały sprawę inaczej – potrzebowały Polski do rewizji traktatu wersalskiego.

      To, że NSDAP w początkach lat 30. XX wieku nie chciała zbrojnego rewidowania Wersalu, nie oznacza, że był to pogląd stały i niezmienny. W czerwcu 1934 roku podczas „nocy długich noży” wymordowano lewicowe skrzydło nazistów. To umożliwiło porozumienie pozostałych narodowych socjalistów z wojskiem i przemysłowcami. Ceną za poparcie polityczne była zgoda na odbudowę armii, a co za tym idzie – olbrzymie państwowe zamówienia w zakładach przemysłu zbrojeniowego. Wojna – na razie jako ostateczność – zaczęła być w Berlinie akceptowana.

      NSDAP chciała odbudować moc i chwałę Rzeszy Niemieckiej ciężką pracą i rozbudową gospodarki. Okazało się to jednak bardzo trudne. Na przeszkodzie stały ustalenia traktatu wersalskiego, a raczej cały „system wersalski” zbudowany po 1919 roku.

      Częściowo system ten rozmontowano już we wcześniejszych latach. W 1932 roku zrezygnowano z odszkodowań wojennych. Niemcy zapłacili około 15% z narzuconych 132 mld marek w złocie (czyli 500 mld dzisiejszych dolarów). Wciąż jednak musieli spłacać pożyczki zaciągnięte na kontrybucję (zakończyli spłatę 3 października 2010 roku). W 1935 roku III Rzesza jednostronnie zerwała klauzule rozbrojeniowe i utworzyła Wehrmacht – masową armię z poboru, której częścią była Luftwaffe, czyli siły powietrzne. Niemiecką marynarkę wojenną (Kriegsmarine) rozbudowano powyżej ustaleń wersalskich, zostało to jednak zaakceptowane przez Brytyjczyków. Wehrmacht wkroczył do zdemilitaryzowanej Nadrenii, nastąpił anszlus Austrii, jesienią 1938 roku anektowano przygraniczne ziemie Czechosłowacji.

      Do tego momentu znaczna część światowej opinii publicznej uważała niemieckie posunięcia za usprawiedliwione. Traktat wersalski uznawano za zbyt surowy, klauzule gospodarcze – za zbyt restrykcyjne, utratę Austrii i Sudetów – za nieprzystające do zasady samostanowienia narodów, a przymusowe rozbrojenie – za krzywdzące.

      Zabór


Скачать книгу