Sobotwór. Tess Gerritsen
się, unosząc pojednawczo ręce.
– Dobrze już, dobrze.
Rzucił Mattie ostatnie spojrzenie, jakby chciał powiedzieć „trzymaj się, skarbie” i odszedł.
– To tylko opona – rzekła Mattie.
– Musiałaś sypać iskrami na szosie. Jak sądzisz, ile osób to widziało?
– Czy to ma znaczenie?
– Hej! To beemka! Prowadząc taki wóz, tworzy się jego wizerunek. Ludzie oczekują, że za kierownicą siedzi ktoś bystry, ktoś z klasą. Dzwoniąc o asfalt felgą, rujnujesz ten wizerunek. Psujesz reputację wszystkim jeżdżącym bmw. Także moją.
– To tylko opona.
– Przestań to powtarzać.
– Ale to prawda.
Dwayne prychnął pogardliwie i stanął obok samochodu.
– Szkoda fatygi.
Mattie przełknęła łzy.
– Nie chodzi o tę oponę, prawda, Dwayne?
– Co?
– Ta sprzeczka dotyczy nas. Coś się między nami popsuło.
Jego milczenie pogorszyło tylko sytuację. Nie patrzył na nią, lecz odwrócił głowę, przyglądając się idącemu w ich kierunku mechanikowi.
– Hej! – zawołał mechanik. – Bart mówi, że mam zmienić oponę.
– Tak, zajmij się tym – Dwayne przerwał, skupiając uwagę na toyocie, która wjechała właśnie na plac. Wysiadł z niej jakiś mężczyzna i przyglądał się jednemu z modeli bmw. Pochylił się, by przeczytać etykietę z nazwą dealera na szybie. Dwayne przygładził włosy, podciągnął krawat i zaczął iść w kierunku nieznajomego.
– Dwayne? – powiedziała Mattie.
– Mam klienta.
– Ale ja jestem twoją żoną.
Odwrócił się raptownie i obrzucił ją szokująco jadowitym spojrzeniem.
– Nie przeginaj, Mattie… – wycedził.
– Co mam zrobić, żebyś zwrócił na mnie uwagę? – krzyknęła. – Kupić od ciebie samochód? Tylko to się liczy? Bo nie znam innego sposobu. – Głos jej się załamał. – Nie znam innego sposobu.
– To może przestań próbować. Bo i tak nie widzę w tym już sensu.
Patrzyła, jak się oddala, jak przystaje, by wyprostować ramiona i przykleić na twarz uśmiech. Usłyszała nagle jego gromki, ciepły i przyjazny głos, gdy witał nowego klienta.
– Pani Purvis? Proszę pani?
Zamrugała oczami, odwracając się do mechanika.
– Poproszę o kluczyki, jeśli można. Wezmę wóz na warsztat i założę oponę. – Wyciągnął do niej zabrudzoną smarem dłoń.
Podała mu bez słowa breloczek z kluczykami i odwróciła się, patrząc na Dwayne’a. On jednak nawet się nie obejrzał. Jakby była niewidzialna. Jakby nie istniała.
Nie pamiętała nawet, jak dojechała do domu.
Ocknęła się przy kuchennym stole, trzymając nadal w rękach klucze i widząc przed sobą stertę korespondencji. Na wierzchu leżał rachunek karty kredytowej, zaadresowany do państwa Purvis. Państwo Purvis. Pamiętała, jak po raz pierwszy ktoś nazwał ją panią Purvis i jaką czuła wtedy radość. Pani Purvis. Pani Purvis.
Pani Nikt.
Klucze upadły na podłogę. Ukryła twarz w dłoniach i zaczęła płakać. Płakała, czując w łonie ruchy dziecka. Płakała, aż rozbolało ją gardło, a sterta listów była mokra od łez.
Chcę go z powrotem takiego, jaki był. Kiedy mnie kochał.
Zanosząc się szlochem, usłyszała skrzypienie drzwi. Dochodziło z garażu. Podniosła raptownie głowę, ożywiona nadzieją.
On wrócił! Wrócił do domu, żeby mnie przeprosić.
Poderwała się tak gwałtownie, że przewróciła krzesło. Czując zawroty głowy, otworzyła drzwi i weszła do garażu. Stanęła oszołomiona, mrugając oczami w ciemnościach. W garażu stał tylko jej samochód.
– Dwayne? – powiedziała.
Zauważyła smugę światła słonecznego. Drzwi prowadzące na boczny dziedziniec były otwarte. Przeszła przez garaż, by je zamknąć. Zaledwie to zrobiła, usłyszała, że ktoś zeskakuje tuż za nią na ziemię. Zmartwiała, czując szybkie bicie serca. Zrozumiała natychmiast, że nie jest w garażu sama.
Zanim zdążyła się odwrócić, ogarnęła ją ciemność.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.