Ostatnie lata polskiego Wilna. Tomasz Stańczyk

Ostatnie lata polskiego Wilna - Tomasz Stańczyk


Скачать книгу
udziału! Prasa informowała, że Marszałek, przebywający na manewrach, wsiądzie w Lidzie do pociągu wiozącego do Wilna trumnę żony. Tak się jednak nie stało. W przeddzień pogrzebu odjechał z Białegostoku do Warszawy.

      Mszę żałobną celebrował biskup Władysław Bandurski (jedyny hierarcha, który sympatyzował z brygadierem Piłsudskim i odwiedzał legionistów na froncie), a męża zmarłej reprezentował jego młodszy brat, Jan Piłsudski. I tego dla opinii publicznej było już za wiele. Zachowanie Naczelnika uznano za podłe, niegodne mężczyzny i polityka. Jeśli wierzyć, że przed laty o względy Marii zabiegał Roman Dmowski i przegrał w rywalizacji z Piłsudskim, to jego nieobecność na pogrzebie żony, musiał ocenić wyjątkowo surowo.

      Nieobecność Piłsudskiego na pogrzebie żony przyjęli krytycznie zresztą nie tylko jego przeciwnicy, a Marszałek się niczym nie usprawiedliwiał. Zapewne nie był obecny na Rossie, nie chcąc wzbudzać niezadowolenia Aleksandry Szczerbińskiej. A ona miała powody szczerze nie lubić żony Piłsudskiego, która nie godząc się na rozwód postawiła ją w niekomfortowej roli matki dwojga nieślubnych dzieci. Nie zmienia to faktu, że Marszałek zachował się niehonorowo.

      Niedaleko od grobu Marii Piłsudskiej znajduje się grobowiec największego artysty w dziejach Litwy, Mikołaja Konstantego Čiurlionisa. Jego przypadek doskonale ilustruje skomplikowane relacje polsko-litewskie w XX stuleciu, które ktoś nazwał kłótnią w rodzinie, albo rozwodem Jadwigi z Jagiełłą.

      Čiurlionis przyszedł na świat w Oranach (Vareny) jako najstarszy syn organisty Konstantego Čiurlionisa i Adeli Marii Magdaleny Radmainaite. Jego rodzimym językiem był polski, a litewskiego zaczął się uczyć dopiero po ukończeniu trzydziestego roku życia. W 1878 roku, kiedy miał trzy lata, rodzina przeniosła się do Druskiennik, a o losach przyszłego artysty zadecydował mecenat hrabiego Michała Mikołaja Ogińskiego. Wnuk słynnego Michała Kleofasa, autora poloneza Pożegnanie ojczyzny, założył w Płungianach (Plunge) orkiestrę, w której młody Čiurlionis uczył się grać na różnych instrumentach. Jako siedemnastolatek wszedł w jej skład, a następnie dzięki pomocy finansowej swojego mecenasa rozpoczął studia muzyczne w Warszawie.

      Čiurlionis był nieodrodnym synem swojej epoki, przedstawicielem generacji, której nie wystarczała specjalizacja w jednej dziedzinie sztuki. W Warszawie interesował się również biologią, astronomią, filozofią, numizmatyką i mineralogią, coraz bardziej pasjonował się też sztukami pięknymi.

      Gdy przyjrzeć się bliżej talentom Čiurlionisa, to właściwie można go porównać tylko ze Stanisławem Wyspiańskim. Artysta spod Wawelu okazał się niedościgłym mistrzem literatury i malarstwa, natomiast Mikołaj skierował swoje zainteresowania w stronę plastyki i muzyki. Studiował zresztą obie te dziedziny, jednak nauki w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych nie ukończył. Uzyskał natomiast dyplom stołecznego konserwatorium, ale nie przyjął żadnej z ofert zatrudnienia w charakterze muzyka. Uważał bowiem, że stała praca utrudni mu osobisty kontakt ze sztuką.

      W kowieńskim Muzeum Sztuki imienia Čiurlionisa eksponuje się ponad 300 jego prac malarskich, w jednym miejscu udało się zgromadzić niemal cały jego dorobek plastyczny. Przy okazji Litwini podkreślają indywidualność artysty, który według miejscowych historyków sztuki miał być prekursorem abstrakcjonizmu w malarstwie. Nie odbierając mu jego wielkiej indywidualności, warto zauważyć, że nie miał zwyczaju datowania swoich dzieł i dość trudno określić czas ich powstania. Dlatego nie sposób jednoznacznie stwierdzić, kto jako pierwszy wprowadził do swojej twórczości elementy abstrakcyjne: Čiurlionis czy Kandinsky.

      Bez wątpienia jednak twórczość litewskiego artysty była wyjątkowym zjawiskiem. Usiłował on przeprowadzić fuzję muzyki i plastyki, stapiając w swoich płótnach elementy obu tych dziedzin. Z tego też powodu już w latach trzydziestych XX stulecia usiłowano zaliczyć jego twórczość do tzw. muzykalizmu, czyli nurtu, którego miał być jedynym przedstawicielem.

      Čiurlionis nie znalazł jednak uznania w artystycznym środowisku warszawskim. Uważano go za dyletanta, który wprowadza do malarstwa wątki nieakceptowane przez krytykę. W tych czasach faktycznie zdarzały się próby oddania elementów plastycznych w muzyce (Claude Debussy), ale uznano, że nie jest możliwe, aby muzykę przedstawiać na płótnie.

      Odrzucony przez stołeczne środowisko, Čiurlionis zwrócił się w kierunku litewskiej tradycji, a zapewne jakiś wpływ na to miała zawiedziona miłość do siostry przyjaciela, Marii Morawskiej. Dziewczynę wydano za innego, ubogi artysta nie był bowiem odpowiednim kandydatem na męża. Natomiast jego kolejna miłość, pisarka i poetka Sofija Kymantaitė nakłoniła go do nauki litewskiego. Artysta zainteresował się folklorem, w Warszawie prowadził chór litewski i podobne chóry zorganizował w Druskiennikach i Wilnie. Wiele podróżował po żmudzkich wsiach, notując melodie ludowe, zaczął również planować skomponowanie opery litewskiej. Jego prace malarskie wzbudziły zainteresowanie w Petersburgu. Organizm nie wytrzymał jednak intensywnego życia, co skutkowało załamaniem nerwowym. Čiurlionis trafił do zakładu zamkniętego w Markach pod Warszawą, gdzie niebawem zmarł na zapalenie płuc, mając niespełna 36 lat.

      „[…] był on nie tylko tym, co wzbogacił sztukę malowania – oceniał go Romain Rolland – ale również poszerzył nasz horyzont w zakresie polifonii i rytmu. To jest zupełnie nowy horyzont, którego Krzysztofem Kolumbem stał się Čiurlionis”12.

      Po odzyskaniu niepodległości władze z Kowna uznały go za najważniejszego litewskiego artystę, błyskawicznie też zorganizowano muzeum jego twórczości. Z dobrymi efektami propagowano jego malarstwo, natomiast muzyka właściwie nigdy nie przekroczyła granic Litwy. Inna sprawa, że z popularyzacją osoby Čiurlionisa był pewien problem, bo gdy zdecydowano o wydaniu jego korespondencji, musiano dokonać jej tłumaczenia na litewski. Artysta bowiem do końca życia pisał wyłącznie po polsku…

      „Litwini go czczą jako nareszcie swoją, autentyczną znakomitość – pisał Cat-Mackiewicz – przecież to już nie żaden Mickiewicz piszący: »Litwo, ojczyzno moja…« po polsku. Čiurlionis ma w Kownie własne muzeum. Zwiedzałem je i cóż!… Na jednym z obrazów Čiurlionisa, malowanym w roku 1907, widzę wyraz… »Zachód«, tak jest, cynicznie dużymi literami wyraz »Zachód«, bez żadnej wątpliwości po polsku”13.

      W lutym 1945 roku w sowieckim już Wilnie zmarł i został pochowany na Rossie profesor Michał Römer. Był Polakiem z pochodzenia i Litwinem z wyboru. Mówił zresztą o sobie, że właściwie nigdy do końca nie wiedział, jakiej był narodowości. Mając podwójną tożsamość, próbował przez całe życie pogodzić Polaków z Litwinami, a konflikt o Wilno uznawał za swoją osobistą tragedię.

      Römer uważał, że Wilno powinno należeć do Litwy, gdyż było to niezbędnie do ubiegania się o dziedzictwo po Wielkim Księstwie Litewskim. Dlatego protestował przeciwko „buntowi” Żeligowskiego i demonstracyjnie przeniósł się do Kowna, gdzie został rektorem miejscowego uniwersytetu. Wierzył jednak, że „po obu stronach kordonu jest żal i pragnienie zbliżenia, wypełnienia luki – zespolenia się. Trudno jest bez bólu rozerwać to, co od wieków było zrośnięte”14.

      Gdy jednak Litwini w 1939 roku zajęli Wilno, był krytycznie nastawiony do gwałtownej lituanizacji. Twierdził, że polskość w Wilnie „nie jest produktem międzywojennego dwudziestolecia, czymś sztucznym i czadem”, który ulotni się przy odpowiedniej wentylacji litewskiej bez śladu15.

      Z bólem obserwował, jak narasta nienawiść między Polakami i Litwinami, a umierał z poczuciem goryczy, że Wilno nie jest ani litewskie, ani polskie, tylko sowieckie. Przez wiele lat na jego grobie stał krzyż z napisami polskim i litewskim. Potem on został zastąpiony pomnikiem nagrobnym z napisem: „Mykolas Remeris”…

      Wileńska


Скачать книгу