Upadek. Historia prałata Henryka Jankowskiego. Monika Góra
odsłonięcia Pomnika Poległych Stoczniowców 1970 ma miejsce dokładnie w dziesiątą rocznicę masakry robotników. Przed telewizorami miliony Polaków śledzą transmisję. Zmierzch zapada w tym dniu chwilę po godzinie szesnastej, więc już na początku uroczystości jest ciemna grudniowa noc.
Telewidzowie w całej Polsce są podekscytowani, bo bardzo rzadko państwowa telewizja pokazuje kierownictwo „Solidarności”. Obok liderów związku siedzą biskupi i władza.
Jest to wielki dzień dla księdza Henryka Jankowskiego. Zaledwie dwa miesiące po przypadkowej nieco mszy w stoczni stał się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci w kraju.
I w środku tej uroczystości, na którą zwrócone są oczy całego świata, ksiądz Jankowski bierze pod rękę pastora Schneidera i prowadzi go do pierwszych rzędów.
W rzeczywistości jest to część operacji niemieckiego wywiadu.
W POSZUKIWANIU EWY
W dalszym ciągu próbujemy ustalić, czy samobójstwo czternastoletniej Halinki Fortuny to ta śmierć, o której opowiada Barbara Borowiecka.
Ustalamy, że pod koniec lat sześćdziesiątych Halinka mieszkała przy ulicy Chłodnej 13, czyli pół kilometra od Łąkowej 62, po drugiej stronie ulicy Podwale Przedmiejskie w Gdańsku.
A jej historia jest taka:
Żona Alfonsa Fortuny, mama Halinki, zmarła, gdy dziewczynka miała kilka lat. Alfons został sam na wiejskim gospodarstwie w Starym Polu z dziewiątką dzieci. Był ogrodnikiem. W domu się nie przelewało.
– Dzieci wychowywały dzieci – opowiada Mirosław Jagła. – Żeby im ulżyć, moja mama powiedziała, że weźmie Halinkę do nas.
I tak Halinka trafia do Gdańska, do swojej siostry Urszuli, jej męża i trzech synów. Od Mirosława jest starsza tylko o pół roku, chodzi do klasy o rok wyżej. Jest rówieśniczką Barbary Boroch (Borowieckiej). Uczęszcza do tej samej, co ona, Szkoły Podstawowej nr 4.
Pan Mirosław nie pamięta, czy Halinka chodziła na religię. Zresztą, nawet gdyby chodziła, to nie do kościoła św. Barbary, bo ulica Chłodna podlega pod parafię Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny.
– Mirek nie chodził z nami na religię ani nie chodził do nas do kościoła, bo chodził na Łąkową – potwierdza Halina Choroszewska, ich koleżanka z klasy. – Więc dziwne by było, gdyby ta jego krewna chodziła do św. Barbary.
Skąd więc Halinka mogła znać księdza Jankowskiego? Mirosław Jagła nie ma pojęcia.
– Nie słyszałem, żeby Jankowski biegał po naszej dzielnicy i molestował dzieci – mówi. – Między kolegami takie opowieści by były. Nigdy między kolegami nie opowiadaliśmy, że Jankowskiego trzeba się bać.
Rodzina Jagłów mieszka na parterze w starej kamienicy. Urszula, matka Mirka, a siostra Halinki jest kierowniczką poczty przy ulicy Okopowej.
Tamtego dnia dzieci się bawią na podwórku. Nagle Mirosław słyszy potworny krzyk, a potem jadące na sygnale pogotowie.
Конец ознакомительного фрагмента.
Текст предоставлен ООО «ЛитРес».
Прочитайте эту книгу целиком, купив полную легальную версию на ЛитРес.
Безопасно оплатить книгу можно банковской картой Visa, MasterCard, Maestro, со счета мобильного телефона, с платежного терминала, в салоне МТС или Связной, через PayPal, WebMoney, Яндекс.Деньги, QIWI Кошелек, бонусными картами или другим удобным Вам способом.