Ogniem i mieczem. Henryk Sienkiewicz
fortecy.
Tak też uczynił i namiestnik. Nocleg to był niezbyt wygodny, bo chaty w Słobódce, których znajdowało się ze sześćdziesiąt, ulepione z gliny, tak były szczupłe, iż do niektórych okrakiem trzeba było włazić. Innych też nie opłaciło się budować, bo je forteca za każdym napadem tatarskim w perzynę obracała, a to dlatego, by nie dawały napastnikom zasłony i bezpiecznego do wałów przystępu. Mieszkali w onej Słobódce ludzie „zachozi”, to jest przybłędowie z Polski, Rusi, Krymu i Wołoszy[828]. Każden[829] tu był niemal innej wiary, ale tam o to nikt nie pytał. Gruntów nie wyrabiali dla niebezpieczeństwa od ordy, żywili się rybą i zbożem dostawianym z Ukrainy, pili palankę[830] z prosa, a trudnili się rzemiosłami, dla których w zamku ich ceniono.
Namiestnik oka prawie zmrużyć nie mógł dla nieznośnego zapachu końskich skór, z których rzemienie w Słobódce wyprawiano. Nazajutrz świtaniem, jak tylko wydzwoniono i na trąbach wygrano „rozbudzenie”, dał znać do zamku, iż poseł książęcy przybył i prosi o przyjęcie. Grodzicki, który świeżo miał w pamięci wizytę książęcą, sam na jego spotkanie wyszedł. Był to człowiek pięćdziesięcioletni, jednooki jak cyklop[831] i posępny, bo siedząc w pustyni na końcu świata i nie widując ludzi, zdziczał, a sprawując nieograniczoną władzę, nabrał powagi i surowości. Twarz mu przy tym zeszpeciła ospa, a ozdobiły nacięcia szabel i blizny od strzał tatarskich, podobne do białych piętn na ciemnej skórze. Był to jednak żołnierz szczery, czujny jak żuraw, który ustawicznie oczy miał w stronę Tatarów i Kozaków wytężone. Pijał tylko wodę, nie sypiał, jak siedm godzin na dobę, częstokroć zrywał się w nocy, by obaczyć, czy straże dobrze wałów pilnują, i za najmniejsze niedbalstwo porywał na śmierć żołnierzy. Dla Kozaków wyrozumiały, choć groźny, zyskał sobie ich szacunek. Gdy zimą głodno bywało na Siczy[832], zbożem ich wspomagał. Był to Rusin pokroju tych, którzy swego czasu z Przecławem Lanckorońskim[833] i Samkiem Zborowskim[834] w stepy chodzili.
— To tedy waszmość na Sicz jedziesz? — pytał Skrzetuskiego wprowadziwszy go poprzednio do zamku i uczęstowawszy gościnnie.
— Na Sicz. Jakie waszmość, mości komendancie, masz stamtąd nowiny?
— Wojna! Ataman koszowy[835] ze wszystkich ługów, rzeczek i wysp ściąga Kozaków. Zbiegi[836] z Ukrainy idą, którym przeszkadzam, jak mogę. Wojska tam już jest na trzydzieści tysięcy albo i więcej. Gdy na Ukrainę ruszą, gdy się z nimi grodowi Kozacy i czerń połączą, będzie ich sto tysięcy.
— A Chmielnicki?
— Lada dzień z Krymu z Tatarami spodziewany. Może już jest; prawdę rzec, niepotrzebnie waszmość do Siczy chcesz jechać, bo wkrótce tu ich się doczekasz; że zaś Kudaku[837] nie miną ani go za sobą nie zostawią, to pewna.
— A obronisz się waszmość?
Grodzicki popatrzył na namiestnika posępnie i odrzekł dobitnym, spokojnym głosem:
— A ja się nie obronię...
— Jak to?
— Bo prochów nie mam. Mało dwadzieścia czółen posłałem, by mi choć trochę przysłano — i nie przysłano. Nie wiem-li: przejęto gońców — czy sami nie mają — wiem, że dotąd nie przysłano. Mam na dwa tygodnie — na dłużej nie. Gdybym miał dosyć, pierwej bym Kudak i siebie w powietrze wysadził, nimby tu noga kozacza postała. Kazano mi tu leżeć — leżę, kazano czuwać — czuwam, kazano zęby wyszczerzać — wyszczerzam, a gdy zginąć przyjdzie — raz maty rodyła[838] — i to potrafię.
— A samże waszmość nie możesz prochów robić?
— Od dwóch już miesięcy Zaporożcy saletry[839] mi nie puszczają, którą od Czarnego Morza przywozić trzeba. Wszystko jedno. Zginę!
— Uczyć się nam od was, starych żołnierzów[840]. A gdybyś sam waszmość po prochy ruszył?
— Mosanie, ja Kudaku nie zostawię i zostawić nie mogę; tu mi było życie, tu niech śmierć będzie. Waść nie myśl także, że na bankiety i wspaniałe recepcje jedziesz, jakimi gdzie indziej posłów witają, albo że cię tam godność poselska osłoni. Toż oni własnych atamanów mordują i od czasu, jak tu siedzę, nie pamiętam, by który sczezł[841] swoją śmiercią. Zginiesz i ty.
Skrzetuski milczał.
— Widzę, że duch w waćpanu gaśnie. To lepiej nie jedź.
— Mój mości komendancie — rzekł na to z gniewem namiestnik — wymyślże co lepszego, by mnie przestraszyć, bo to, co mi powiadasz, jużem słyszał z dziesięć razy, a kiedy mi radzisz nie jechać, to widzę, sam byś na moim miejscu nie jechał — zważ przeto, czy ci nie tylko prochów, ale i fantazji do obrony Kudaku[842] nie zbraknie.
Grodzicki, zamiast się rozgniewać, spojrzał jaśniej na namiestnika.
— Zubastaja szczuka[843]! — mruknął po rusińsku. — Przebacz mi waszmość. Z odpowiedzi twojej miarkuję, że potrafisz dignitatem[844] księcia i stanu szlacheckiego utrzymać. Dam ci tedy parę czajek, bo bajdakami[845] porohów[846] nie przejedziesz.
— O to też przybyłem prosić waszmości.
— Koło Nienasytca[847] każesz je lądem ciągnąć, bo choć woda duża, ale tam nigdy przejechać nie można. Ledwie się jakie małe czółenko przemknie. A gdy już będziesz na niskich wodach, tedy się pilnuj, by cię nie zaskoczono, i pamiętaj, że żelazo a ołów od słów wymowniejsze. Tam tylko śmiałych ludzi cenią. Czajki[848] będą na jutro gotowe, każę tylko drugie rudle[849] poprzyprawiać, bo jednego na porohach mało.
To rzekłszy Grodzicki wyprowadził z izby namiestnika, by mu zamek i jego porządki pokazać. Wszędy panował wzorowy ład i karność. Straże dniem i nocą gęsto czuwały na wałach, które jeńcy tatarscy musieli bez przestanku wzmacniać i poprawiać.
— Co rok na łokieć wyżej wału sypię — rzekł pan Grodzicki — toteż tak już urósł, że gdybym miał prochów dostatek i we sto tysięcy nic by mi nie zrobili; ale bez strzelby nie obronię, gdy przemoc przyjdzie.
Forteca była istotnie nie do zdobycia, bo prócz armat broniły jej dnieprowe przepaście i niedostępne skały pionowo zeskakujące w wodę; nie potrzebowała nawet wielkiej załogi. Toteż w zamku nie stało więcej nad sześćset ludzi, ale za to co najprzebrańszego żołnierza, uzbrojonego w muszkiety i samopały[850]. Dniepr, płynąc w tym miejscu ściśniętym korytem, tak był wąski, że rzucona z wałów strzała przelatywała daleko na drugi brzeg. Działa zamkowe panowały nad oboma brzegami i nad całą okolicą. Prócz tego o pół mili od zamku stała wysoka wieża, z której ośm mil wokoło widać było, a w niej stu żołnierzy, do których pan Grodzicki
828
Wolosz a. Woloszczyzna — panstwo na terenach dzisiejszej pld. Rumunii, rzadzone przez hospodara i zalezne od Imperium Osmanskiego.
829
kazden (daw.) — dzis popr.: kazdy.
830
palanka — wodka, gorzalka.
831
cyklop (mit. gr.) — olbrzym z jednym okiem na srodku czola; najslynniejszym cyklopem byl pasterz Polifem, ludozerca, oslepiony przez Odyseusza.
832
Sicz Zaporoska — wedrowna stolica Kozakow Zaporoskich, oboz warowny na jednej z wysp dolnego Dniepru.
833
Lanckoronski, Przeclaw herbu Zadora (zm. 1631) — magnat kresowy, Kawaler Grobu Chrystusowego, starosta chmielnicki, przewodzil Kozakom Zaporoskim w wyprawach przeciw Turkom i Tatarom, rzekomy pierwszy hetman kozacki.
834
Zborowski, Samuel (zm. 1584) — magnat polski, rotmistrz krolewski, skazany za morderstwo banita, jako hetman kozacki przebywal na Siczy w latach 70-tych XVI w., po powrocie do Krakowa sciety.
835
ataman koszowy — ataman koszowy rzadzil na Zaporozu w czasie pokoju, mial tez obowiazek przygotowac Sicz do wojny.
836
zbiegi — dzis popr. forma M. lm: zbiegowie.
837
Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.
838
raz maty rodyla (ukr.) — raz matka rodzila; pierwsza czesc powiedzenia „Raz matka rodzila i raz sie umiera”.
839
saletra — azotan, skladnik materialow wybuchowych.
840
zolnierzow — dzis popr. forma D. lm: zolnierzy.
841
szczeznac — oslabnac, opasc z sil, zginac.
842
Kudak (nazwa z tur.) — twierdza nad brzegiem Dniepru, zbudowana w 1635 r. z inicjatywy hetmana Stanislawa Koniecpolskiego, nazywana „kluczem do Zaporoza”, dzis w granicach miasta Dniepropietrowska.
843
zubastaja szczuka (ukr.) — zebaty szczupak.
844
dignitas, dignitatis (lac. ) — godnosc; tu B. lp: dignitatem.
845
bajdak (ukr.) — duza rzeczna lodz zaglowo-wioslowa.
846
poroh (ukr.: prog) — naturalna zapora skalna na rzece, uniemozliwiajaca swobodna zegluge; kraina ponizej porohow Dniepru nazywala sie Nizem albo Zaporozem i byla zamieszkana przez spolecznosc Kozakow zaporoskich.
847
Nienasytec — piaty z dziewieciu porohow Dniepru, blisko prawego brzegu znajdowal sie na nim 7-metrowy wodospad.
848
czajka — wioslowo-zaglowa, pelnomorska lodz kozacka.
849
rudel (daw.) — ster a. wioslo sterowe.
850
samopal — prymitywna bron palna, uzywana przez Kozakow w XVI i XVII w.