David Bowie. STARMAN. Człowiek, który spadł na ziemię. Paul Trynka
jasnowłosy i zupełnie nie wyglądał na swój wiek. Ale miał dobre podejście – chciał wejść do show-biznesu. To się czuło”.
Hadfield również był ambitny, chociaż utrzymuje, że nie miał udziału w wyrzuceniu z zespołu George’a Underwooda, nie wiedział nawet, że The Kon-Rads kiedykolwiek występowali publicznie. David stał się jego głównym kumplem, jednak, na płaszczyźnie zawodowej, stanowił również pewien problem. Nie rozumiał zasad rządzących show-biznesem. The Kon-Rads byli pierwszymi muzykami, którzy zetknęli się z nieustępliwością Davida, jego konsekwentnym parciem do przodu. W zasadzie opierali się presji i w rezultacie główną nauką w muzycznej edukacji saksofonisty wyniesioną z The Kon-Rads była porażka. Pojawili się na londyńskiej scenie w czasie, kiedy możliwe były najbardziej nieoczekiwane sukcesy – i zmarnowali dokładnie wszystkie szanse.
Pod koniec 1962 i na początku 1963 roku Jones i Hadfield każdego dnia robili wszystko, żeby uniknąć swoich szkolnych obowiązków. David miał się uczyć do egzaminów, zaś Hadfield dostał pracę jako referent w Borough, ale zespół odbywał wówczas intensywne próby w salce kościoła St Mary w Bromley. Młodzi muzycy grali z takim zapamiętaniem, że po wielu skargach na hałas zostali z niej wyproszeni. Przenieśli się więc do opuszczonego budynku po drugiej stronie ulicy. Wkrótce występowali w niemal każdy weekend w małych salach i pubach w okolicach południowo-wschodniego Londynu, czyli Bromley, Beckenham, Orpington i Blackheath.
Podczas swego rocznego istnienia skład The Kon-Rads ulegał częstym zmianom. Do grupy dołączył basista Rocky Shahan, a później wokalista Roger Ferris. Hadfield wprowadził swoją dziewczynę Stellę Patton i jej siostrę Christine jako chórek. Przez ten rok dwóch Davidów spędzało niemal cały wolny czas na wspólnej pracy. Młodszy David był dobrym towarzyszem, miał wiele energii i entuzjazmu i nieustannie ćwiczył grę na saksofonie. W szkole zawalał kolejne testy, ale stawał się coraz lepszym muzykiem. Na swoim tenorowym saksofonie, na który przerzucił się jakiś czas wcześniej, wypracował zmysłowy styl gry przywodzący na myśl brzmienie Kinga Curtisa. W nonszalanckiej pozie, którą przyjmował na scenie, było coś z niewymuszonej klasy. Koledzy z The Kon-Rads pozostawali głusi na wiele pomysłów Davida, które podsuwał, by urozmaicić repertuar. „Kiedy masz w zespole siedem osób, nie możesz wprowadzać zmian w jeden wieczór – mówi Hadfield. – Wychodziliśmy z założenia, że jeśli zaryzykujemy, to możemy stracić wszystkie lokalne fuchy… i z trudem zdobytą popularność”.
Istniał jednak większy świat niż południowo-wschodni Londyn i jego fuchy, świat pełen ludzi takich jak Joe Meek, który tego lata wylansował wielki przebój, spacerockowy Telstar. Ten homoseksualny producent, jeden z pionierów rocka, w samodzielnie zbudowanym studiu wciśniętym w maleńkie mieszkanko nad sklepem z artykułami skórzanymi przy Holloway Road, nagrał kilka najostrzejszych hitów wczesnego angielskiego rock and rolla. Miał obsesję, nagrywał bez przerwy dzień po dniu, przesłuchiwał setki zespołów, a każdą sesję wzbogacał rozlicznymi efektami dźwiękowymi. Po kilku tygodniach od przyłączenia się Hadfielda do The Kon-Rads zespół wybrał się do mieszkania Meeka na przesłuchanie. Znany był on już z tego, że miał obsesję na punkcie niektórych muzyków. Często kierował zaczepki pod adresem młodych blondynów – jednak podczas sesji The Kon-Rads był niekomunikatywny i gburowaty. Nie zainteresowały go ich popisy, w tym rozpaczliwa wersja Mockinbird. Naiwna, niewyróżniająca się przyśpiewka z repertuaru Rogera Ferrisa należała do najczęściej odrzucanych przez Meeka propozycji. David jako jedyny porozmawiał z producentem dłużej niż kilka minut, zadając mu różne pytania na temat produkcji. Ich rozmowa została przerwana, gdy zespół zawołał go do pomocy przy noszeniu sprzętu do ich starego vana Evening News. Meek milczał, a muzycy uznali, że nie byli dla niego „wystarczająco oryginalni”. Sugestia Davida, by spróbowali napisać własny materiał, została zignorowana przez Hadfielda i Neville’a Willsa, którzy upierali się, że ich publiczność woli znane covery. (Być może sesja ta nie była zupełną skuchą, ponieważ koncepcja Telstara – dziwacznej, nowatorskiej piosenki opowiadającej o locie w kosmos – zagnieździła się w umyśle Davida i zainspirowała jego późniejsze dokonania).
Druga porażka była trudniejsza do przełknięcia, gdyż tym razem dotyczyła jednego z przyjaciół i rywali Davida. Po wysłaniu dema do Rediffusion TV The Kon-Rads wygrali występ w Ready Steady Win – konkursie talentów powiązanym z programem muzycznym Ready, Steady, Go! The Kon-Rads ubrani w identyczne garniturki rozstawili swe bogate dekoracje i podest dla perkusji oraz ustawili światła. Po chwili rozpoczęli idealnie zagrany zestaw coverów, a wśród publiczności i jurorów pojawiły się rechoty. Zwycięzca konkursu, grupa The Trubeats, zagrała własne piosenki i dała niezły show. Na jej czele stał przystojny blondyn, nastoletni gitarzysta Peter Frampton, uczeń Bromley Grammar School, który zauroczył zarówno facetów, jak i dziewczyny. Występ The Kon-Rads został w relacjach prasowych wyśmiany; pisano, że „nie ma do zaoferowania nic oryginalnego”.
Najmłodszy członek grupy, ciągle jeszcze uczeń, David, zawsze jako pierwszy podnosił się po takich porażkach. „Szedł do przodu – mówi Hadfield. – Chciał pisać własne kawałki, zmienić styl ubierana się, powtarzał: »Musimy zaryzykować«”. Starsi muzycy usiłowali mu wmówić, że jest niepraktyczny, uważali, że za bardzo trzyma się pozorów. Utwierdzili się w tym przekonaniu, gdy zapowiedział, że przyjmuje nowe nazwisko, David Jay. On jednak pozostał niezrażony i namówił Neville’a, by napisał muzykę do kilku jego piosenek, między innymi I Never Dreamed. Kompozycja ta, z mrocznym tekstem zainspirowanym relacją prasową na temat katastrofy pociągu i skoczną melodią przypominającą twórczość The Tremeloes, została dodana do ich setu, razem z przewidywalnym zestawem piosenek Chrisa Monteza, Shadowsów i Beatlesów. Kiedy David zaczął mieć wpływ na ich materiał, zaczął też prezentować się coraz lepiej. „Wyglądał dobrze, ustawiał się z tym swoim saksofonem zawieszonym na szyi – był bardzo męski, jeśli można tak powiedzieć. Skupiał uwagę, podobał się facetom i dziewczynom”.
Dwie próby zaistnienia zakończyły się fiaskiem, ale wtedy, latem 1963 roku, muzykom wydawało się, że powiedzie się trzecia. Bob Knight, przedsiębiorca z Bromley, zdołał zainteresować zespołem swojego przyjaciela Erica Eastona, jednego z menedżerów The Rolling Stones, którzy właśnie rozpoczynali swą wielką karierę. The Kon-Rads wkrótce pojawili się w jego biurze przy Oxford Street. Przedstawiono ich Brianowi Epsteinowi, menedżerowi Beatlesów, zaś 30 sierpnia 1963 roku za pośrednictwem Eastona otrzymali wreszcie kolejną szansę: próbne przesłuchanie w Decce, poważnej wytwórni płytowej.
Nie chcąc znów popełniać tych samych błędów, zespół zaprezentował własny materiał, w tym utwór I Never Dreamed, jednak ich pierwsza profesjonalna sesja w obecności zawodowców w białych kołnierzykach okazała się totalną porażką. Hadfield był „roztrzęsiony”, sekcja rytmiczna totalnie się pogubiła i efekt nie był nawet wart słuchania. Zanim Decca potwierdziła, że nie jest zainteresowana zespołem, David oświadczył, że odchodzi.
Nie wdawał się w tłumaczenia. Hadfield, który utrzymuje, że młody saksofonista, który opuścił macierzysty zespół po pierwszych porażkach, ponieważ nie był typem, który „dobrze czuł się w grupie”, mówi: „Z nim nie można było dyskutować. Powiedział po prostu, że chce robić własne rzeczy”. Po latach David tłumaczył, że na jego odejście miało wpływ konkretne wydarzenie. „Chciałem nagrać wersję Can I Get a Witness [Marvina Gaye’a] – a oni nie chcieli. Dlatego opuściłem The Kon-Rads”. George Underwood, cichy wspólnik Davida, potwierdza jego wersję: „Byliśmy zdeterminowani, by grać muzykę, którą lubiliśmy – a nie kopiować to, co znalazło się w Top 10”.
David namówił Underwooda, by gościnnie wystąpił z The Kon-Rads na początku lata, a potem spędzili dwa miesiące, wymieniając się muzycznymi odkryciami i planując założenie