Ludzkie działanie. Ludwig Von Mises
z nawykami może utrudnić mu osiągnięcie celu uznanego za bardziej pożądany, to zmienia poglądy. Ktoś, kto wychował się w okolicy obfitującej w czystą wodę, jest przyzwyczajony do tego, że używa się jej beztrosko do picia, mycia i kąpieli. Kiedy jednak przeprowadzi się do miejsca, w którym woda jest skażona bakteriami chorobotwórczymi, będzie skrupulatnie przestrzegał procedur, którymi nigdy wcześniej nie zaprzątał sobie głowy. Będzie się starał nie ulegać starym nawykom i powstrzymywać odruchy, żeby nie zrobić sobie krzywdy. To, że w normalnej sytuacji określone działanie jest podejmowane spontanicznie, nie oznacza jeszcze, że nie podlega świadomym aktom woli i decyzjom. Poleganie na rutynie, którą można zmienić, jest działaniem.
Prakseologia nie zajmuje się zmienną treścią działania, lecz jego czystą formą i strukturą kategorialną. Badanie przypadkowych właściwości ludzkiego działania, które są związane z okolicznościami, to zadanie historii.
7. Zakres i specyficzna metoda historii
Przedmiotem historii są wszelkie dane pochodzące z doświadczenia, które dotyczą ludzkiego działania. Historyk gromadzi wszystkie dostępne dokumenty i poddaje je krytycznej analizie. Mając do dyspozycji taki materiał, przystępuje do właściwych badań.
Panuje przekonanie, że zadanie historii polega na pokazaniu, jak przebiegały zdarzenia, bez formułowania domysłów i ocen (historia powinna być wertfrei, to znaczy neutralna wobec wszelkich sądów wartościujących). Relacja historyka powinna być wiernym obrazem przeszłości, jakby intelektualną fotografią, która przedstawiałaby pełny, bezstronny obraz zdarzeń. Musi roztoczyć przed oczami naszej wyobraźni obraz dziejów w całej ich różnorodności.
Wierne odtworzenie przeszłości wymagałoby od człowieka umiejętności, których nie posiada. Historia nie jest intelektualnym odtwarzaniem, lecz przedstawieniem przeszłości w skondensowanej formie pojęciowej. Historyk nie pozwala na to, żeby fakty mówiły same za siebie, lecz porządkuje je według kryteriów służących formułowaniu ogólnych pojęć, których używa do prezentacji tych faktów. Nie opowiada o tym, jakie zdarzenia następowały po sobie, lecz przedstawia tylko istotne zdarzenia. Do badania dokumentów przystępuje z pewnymi założeniami, z całym aparatem dostępnej w jego epoce wiedzy naukowej, to znaczy dysponując najnowszymi osiągnięciami logiki, matematyki, prakseologii i nauk przyrodniczych.
Jest oczywiste, że historyk nie może być stronniczy, nie wolno mu kierować się uprzedzeniami ani poglądami głoszonymi przez jakąkolwiek partię polityczną. Autorzy, którzy uważają, że zdarzenia historyczne można wykorzystać jako broń w walkach partyjnych, nie są historykami, lecz propagandystami i apologetami. Nie dążą do poznania prawdy, lecz chcą wykazać słuszności programu ich partii. Walczą w imię dogmatów zawartych w jakiejś doktrynie metafizycznej, religijnej, narodowej, politycznej czy społecznej. Używają bezprawnie nazwy „historia” dla swoich dzieł, co ma zmylić łatwowiernych odbiorców. Historyk musi dążyć przede wszystkim do poznania prawdy. Musi uwolnić się od stronniczości. Musi powstrzymać się od sądów wartościujących.
Postulat Wertfreiheit można bez trudu spełnić w naukach apriorycznych – logice, matematyce, prakseologii – oraz w eksperymentalnych naukach przyrodniczych. Z punktu widzenia logiki nietrudno jest przeprowadzić wyraźną granicę między naukowym, bezstronnym uprawianiem tych dyscyplin a uprawianiem ich w sposób stronniczy, emocjonalny, z dopuszczeniem nieuprawnionych założeń. Znacznie trudniej jest spełnić warunek bezstronności w historii, ponieważ jej przedmiotem jest konkretna, przypadkowa i związana z okolicznościami treść ludzkiego działania, a więc sądy wartościujące oraz ich odbicie w rzeczywistych zmianach. Na każdym etapie swoich badań historyk ma do czynienia z sądami wartościującymi. Sądy wartościujące ludzi, których działania relacjonuje, są substratem jego badań.
Uważa się, że historyk nie może uniknąć formułowania sądów wartościujących. Żaden historyk – nawet naiwny kronikarz albo reporter – nie rejestruje wszystkich następujących po sobie zdarzeń. Musi je traktować niejednakowo, musi wybrać te zdarzenia, które uzna za warte zarejestrowania, a pozostałe pominąć milczeniem. Takie postępowanie jest równoznaczne – jak się sądzi – z formułowaniem sądów wartościujących. Zależy ono z konieczności od światopoglądu historyka, nie jest więc bezstronne, lecz wynika z przyjętych z góry założeń. Historia jest skazana na to, żeby zniekształcać fakty; nigdy nie będzie prawdziwą nauką, to znaczy nauką neutralną wobec wartości i skoncentrowaną wyłącznie na poszukiwaniu prawdy.
Historyk, decydując o doborze badanych faktów, może oczywiście popełniać nadużycia. Zdarza się, że dobiera je w sposób tendencyjny. Mamy tu jednak do czynienia z problemami znacznie bardziej złożonymi, niż się wydaje. Ich rozwiązania należy upatrywać w pogłębieniu analizy metod historii.
Historyk wykorzystuje w swoich badaniach wiedzę, której dostarcza logika, matematyka, nauki przyrodnicze, a zwłaszcza prakseologia. Jednak narzędzia intelektualne proponowane przez te niehistoryczne dyscypliny nie są dla niego wystarczające. Stanowią niezbędną pomoc w pracy historyka, ale na ich podstawie nie można sformułować odpowiedzi na pytania, które sobie zadaje.
O biegu historii decydują działania jednostek i skutki tych działań. Działania te są wyznaczane przez sądy wartościujące działających jednostek, to znaczy cele, do których dążą poszczególni ludzie, oraz środki użyte do osiągnięcia tych celów. Dobór środków zależy od całego systemu wiedzy technologicznej, którą dysponują działające jednostki. W wielu wypadkach skuteczność środków możemy ocenić z punktu widzenia prakseologii lub nauk przyrodniczych. Pozostaje jednak wiele zagadnień, w których wyjaśnianiu nie będziemy mogli skorzystać z takiej pomocy.
Specyficznym zadaniem historii, do którego nauka ta używa specyficznej metody, jest badanie sądów wartościujących i skutków działań w takich aspektach, których nie mogą analizować inne dyscypliny. Właściwym problemem historyka jest zawsze interpretowanie zdarzeń. Nie może jednak rozwiązać tego problemu posługując się wyłącznie twierdzeniami innych nauk. Na dnie badanych przez niego zagadnień zostanie zawsze coś, co nie podda się analizie za pomocą metod innych nauk. Te indywidualne, wyjątkowe właściwości każdego zdarzenia poznajemy dzięki zrozumieniu (understanding).
Każdy fakt historyczny cechuje się czymś wyjątkowym, co po wyczerpaniu wszystkich środków interpretacji, jakimi dysponuje logika, matematyka, prakseologia i nauki przyrodnicze, stanowi ostateczny punkt odniesienia (ultimate datum). Nauki przyrodnicze nic nie mówią na temat swoich ostatecznych danych oprócz tego, że dane te istnieją; tymczasem historia może podejmować próby poznania swoich ostatecznych danych. Chociaż nie da się ich sprowadzić do ich przyczyn – gdyby taka redukcja była możliwa, to nie byłyby one danymi ostatecznymi – historyk może je rozumieć, ponieważ sam jest człowiekiem. W filozofii Bergsona rozumienie to jest nazywane intuicją, to znaczy „la sympathie par laquelle on se transporte a l’intérieur d’un objet pour coincider avec ce qu’il a d’unique et par conséquent d’inexprimable”30. Niemiecka epistemologia nazywa ten akt das spezifische Verstehen der Geisteswissenschaften lub po prostu Verstehen. Jest to metoda, którą stosują wszyscy historycy, a także ci, których zajmują przeszłe i przyszłe dzieje ludzkości. Odkrycie rozumienia i nakreślenie jego granic było jednym z największych osiągnięć współczesnej epistemologii. Oczywiście nie oznacza to powstania nowej, nieistniejącej jeszcze nauki czy też stworzenia nowej metody badań, którą powinny stosować istniejące już nauki.
Nie wolno mylić rozumienia z aprobatą – nawet warunkową i pośrednią. Historyk, etnolog i psycholog opisują często działania, które budzą w nich odrazę i obrzydzenie; rozumieją je wyłącznie jako działania, to znaczy ustalają, jakie przyświecały im cele i jakich technicznych i prakseologicznych środków użyto do ich realizacji. Zrozumienie konkretnego
30
Henri Bergson,