Ludzkie działanie. Ludwig Von Mises
przeznaczeniem jest zniesienie wszystkich klas i stworzenie raju na ziemi.
Oczywiście logika proletariatu nie była jedyną klasową logiką. „Idee logiki proletariatu nie są ideami partii, lecz emanacjami czystej i prostej logiki”45. Ponadto, dzięki szczególnemu przywilejowi, niektórzy wybrani przedstawiciele burżuazji posługują się logiką nieskażoną pierworodnym grzechem burżuazyjności. Karol Marks – syn zamożnego prawnika, zięć pruskiego szlachcica – oraz jego współpracownik Fryderyk Engels – bogaty fabrykant tekstyliów – nie mieli wątpliwości, że sami nie podlegają temu prawu i że pomimo swojego burżuazyjnego pochodzenia obdarzeni są zdolnością odkrywania prawdy absolutnej.
Pozostawiam historykom dociekania na temat przyczyn, które sprawiły, że tak prostacka doktryna zyskała popularność. Przed ekonomią stoi inne zadanie. Musi ona zanalizować polilogizm Marksa oraz inne odmiany polilogizmu wzorujące się na marksizmie. Musi wskazać błędy i sprzeczności, które w nich tkwią.
2. Logiczny aspekt polilogizmu
Z punktu widzenia Marksowskiego polilogizmu logiczna struktura umysłu jest różna u przedstawicieli różnych klas społecznych. Polilogizm rasistowski różni się od Marksowskiego tylko tym, że specyficzną strukturę logiczną umysłu przypisuje poszczególnym rasom. W świetle tego stanowiska wszyscy ludzie należący do określonej rasy, bez względu na przynależność klasową, są wyposażeni w specyficzną strukturę logiczną.
Nie ma potrzeby zajmować się w tym miejscu krytyką pojęć klasa społeczna i rasa, stosowanych przez te doktryny. Nie musimy pytać marksistów, w którym momencie i w jaki sposób u proletariusza, któremu udaje się wejść do klasy burżuazyjnej, umysł proletariacki zamienia się w burżuazyjny. Nie warto również prosić rasistów, żeby wyjaśnili, jaką logiką posługują się osoby, których przodkowie należeli do różnych ras. Musimy się zająć znacznie poważniejszymi trudnościami.
Ani marksiści, ani rasiści, ani zwolennicy jakiejkolwiek innej odmiany polilogizmu nigdy nie wyszli poza konstatację, że logiczna struktura umysłu jest różna w zależności od klasy, rasy lub narodowości. Nigdy nie zadali sobie trudu, żeby przedstawić, na czym dokładnie polegają różnice między logiką proletariuszy a logiką przedstawicieli burżuazji lub czym różni się logika Aryjczyków od logiki innych ras, logika niemiecka od francuskiej albo brytyjskiej. Z punktu widzenia marksisty prawo kosztów komparatywnych Ricarda jest fałszywe, ponieważ Ricardo należał do burżuazji. Niemiecki rasista potępi tę teorię, bo Ricardo był Żydem, a niemiecki nacjonalista uzna ją za bezwartościową, gdyż jej autor był Anglikiem. Niektórzy niemieccy profesorowie używali wszystkich trzech argumentów jako dowodu przeciwko teorii Ricarda. Do odrzucenia całej teorii nie wystarczy jednak ujawnienie pochodzenia jej autora. Najpierw należałoby przedstawić system logiki odmiennej od logiki stosowanej przez krytykowanego autora. Następnie trzeba by zbadać punkt po punkcie krytykowaną teorię i pokazać, w których momentach jej wnioskowania – choć poprawne z punktu widzenia logiki ich autora – są błędne w świetle logiki proletariackiej, aryjskiej, niemieckiej. Na koniec powinno się wskazać, do jakich wniosków muszą prowadzić rozumowania badanej teorii po zastąpieniu błędnych wnioskowań autora wnioskowaniami słusznymi z punktu widzenia logiki krytykującego. Jak wiadomo, taka próba nigdy nie była podjęta i nigdy by się nie powiodła.
Kolejna trudność polega na tym, że wśród osób należących do tej samej klasy, rasy lub narodu występują rozbieżności dotyczące zasadniczych zagadnień. Niestety – przyznają naziści – są Niemcy, którzy nie myślą zgodnie z poprawną logiką niemiecką. Jeśli jednak niektórzy Niemcy nie zawsze myślą tak, jak powinni myśleć Niemcy, lecz posługują się logiką charakterystyczną dla jakiejś innej nacji, to kto miałby decydować, którzy Niemcy myślą prawdziwie po niemiecku, a którzy nie? Jak powiedział profesor Franz Oppenheimer: „Jednostka często myli się, zabiegając o swoje interesy; klasa w dłuższej perspektywie czasu nigdy się nie myli”46. Oznaczałoby to nieomylność większości. Tymczasem naziści odrzucili zasadę podejmowania decyzji większością głosów jako zdecydowanie sprzeczną z duchem niemieckim. Z kolei marksiści mają usta pełne frazesów o demokratycznej zasadzie większości47. W praktyce jednak wybierają zasadę rządów mniejszości, o ile rządzi ich partia. Wystarczy przypomnieć, jak Lenin rozpędził siłą Zgromadzenie Ustawodawcze – wybrane pod auspicjami jego własnego rządu przez większość dorosłych wyborców – ponieważ bolszewicy stanowili w nim tylko około jednej piątej.
Konsekwentny zwolennik polilogizmu musiałby utrzymywać, że prawdziwość pewnych idei wynika z tego, iż ich autor należy do właściwej klasy społecznej, narodu lub rasy. Jednak konsekwencja nie jest najsilniejszą stroną tego rodzaju doktryn. Marksiści przyznają tytuł „proletariackiego myśliciela” każdej osobie, której poglądy uznają za słuszne. Wszystkich pozostałych dyskredytują jako wrogów klasowych albo zdrajców społeczeństwa. Hitler stwierdził nawet otwarcie, że jedyną metodą oddzielenia prawdziwych Niemców od mieszańców i obcych jest ogłoszenie prawdziwie niemieckiego programu i sprawdzenie, kto wyraża gotowość jego poparcia48. Ów ciemnowłosy mężczyzna, którego zewnętrzne cechy zupełnie nie pasowały do wzorca jasnowłosej aryjskiej rasy panów, przypisał sobie dar rozpoznania jedynej doktryny odpowiedniej dla niemieckiej mentalności oraz prawo do wykluczania z narodu Niemców wszystkich tych, którzy nie akceptowali tej doktryny, bez względu na to, jakie mieli cechy fizyczne. Nie potrzeba więcej dowodów, by wykazać jej nieuczciwość.
3. Prakseologiczny aspekt polilogizmu
Ideologia, w marksistowskim znaczeniu tego słowa, to doktryna, która jest wprawdzie błędna z punktu widzenia logiki proletariackiej, ale daje korzyści klasie, która ją wypracowała. Ideologia jest z obiektywnego punktu widzenia błędna, lecz sprzyja interesom klasy, do której należy jej zwolennik, właśnie dlatego że jest błędna. Wielu marksistów uważa, że dowiodło tej tezy, wskazując na to, że ludzie nie dążą do zdobycia wiedzy ze względu na nią samą. Celem naukowca jest utorowanie drogi skutecznym działaniom. Teorie buduje się zawsze z myślą o ich praktycznym zastosowaniu. Nie istnieje czysta nauka ani bezinteresowne poszukiwanie prawdy.
Dla ułatwienia dyskusji możemy przyjąć, że każda próba poznania prawdy jest motywowana zamiarem praktycznego wykorzystania wiedzy do realizacji jakichś celów. To jednak nie wyjaśnia, dlaczego teoria „ideologiczna” – a więc fałszywa – miałaby lepiej służyć osiągnięciu tych celów niż teoria poprawna. Powszechnie się uważa, że jeśli praktyczne zastosowanie teorii prowadzi do rezultatów, które można na jej podstawie przewidzieć, to stanowi to potwierdzenie jej poprawności. Niedorzecznością byłoby twierdzić, że błędna teoria jest z jakiegokolwiek punktu widzenia bardziej użyteczna niż poprawna.
Człowiek używa broni palnej. W celu udoskonalenia tej broni stworzył balistykę. Oczywiście balistykę poprawną, ponieważ chodziło mu o to, żeby celniej strzelać podczas polowań i walki z przeciwnikiem. Balistyka „ideologiczna” byłaby bezużyteczna.
Marksiści uważają pogląd, że naukowcy dążą do pozyskania wiedzy dla niej samej, za ich „arogancki wykręt”. Głoszą więc, że Maxwell wypracował swoją teorię fal elektromagnetycznych, ponieważ pragnął zarobić na bezprzewodowym telegrafie49. Dla rozważań dotyczących ideologii nie ma znaczenia, czy teza ta jest prawdziwa, czy nie. Istotne jest natomiast pytanie, czy do skonstruowania trafnej teorii skłoniło Maxwella to, że dziewiętnastowieczni przemysłowcy rzekomo uważali bezprzewodowy telegraf za „kamień filozoficzny i eliksir młodości”50, czy też decydującą rolę odegrała w jego odkryciu ideologiczna nadbudowa służąca
45
Joseph Dietzgen,
46
Zob. Franz Oppenheimer,
47
Należy podkreślić, że argumentacja przemawiająca za demokracją nie opiera się na założeniu, iż większość ma zawsze rację, a tym bardziej na przekonaniu o jej nieomylności. Zob. też s. 128–130.
48
Zob. przemówienie na zjeździe partii w Norymberdze 3 września 1933 roku („Frankfurter Zeitung”, 4 września 1933, s. 2).
49
Zob. Lancelot Hogben,
50
Ibid., s. 726.