Faszyzm. Ostrzeżenie. Madeleine Albright

Faszyzm. Ostrzeżenie - Madeleine  Albright


Скачать книгу
zuchwałych zapędów Mussoliniego spadła na wątłe ramiona króla Wiktora Emanuela. Władca miał wybór pomiędzy socjalistami pałającymi żądzą likwidacji monarchii a chuliganami spod znaku ideologii faszystowskiej, z którymi – jak sądził – można było podjąć rozmowy. Środek sceny politycznej praktycznie nie istniał. Przedstawiciele armii oraz premier sugerowali zablokowanie marszu, aresztowanie Mussoliniego oraz podjęcie rozmów z socjalistami. Początkowo król odmówił, jednak gdy faszyści rozpoczęli okupację mediów i budynków rządowych, zmienił zdanie. O drugiej nad ranem 28 października wydał armii rozkaz powstrzymania marszu. Siedem godzin później znów zmienił kurs, najwyraźniej obawiając się prawdopodobnej klęski w starciu z faszystami.

      Żołnierze w koszarach, u bram Rzymu dziesiątki tysięcy Czarnych Koszul. Wiktor podjął najbezpieczniejszą, jego zdaniem, decyzję. Wysłał depeszę do Mediolanu, gdzie Mussolini wyczekiwał najświeższych informacji. Proponował przywódcy faszystów objęcie stanowiska premiera w miejsce poprzednika, który stracił większość, a więc tym samym zdolność rządzenia. Mussolini ograł wszystkich. Dwa weekendowe dni zabrało mu wejście na szczyt politycznej drabiny. Osiągnął swój cel, mimo że nie wygrał wyborów, a wszystko to w zgodzie z konstytucją.

      Pięciogodzinny marsz faszystów na Rzym miał miejsce 31 października. Nie był to jednak marsz po władzę, a raczej parada na cześć nowego porządku. Manifestacja zgromadziła uczestników ze wszystkich grup społecznych, zaprzeczając stereotypom towarzyszącym ruchom faszystowskim. Rybacy z Neapolu ubrani w ciemne koszulki i pilotki maszerowali ramię w ramię z klerem oraz sklepikarzami. Za nimi podążali toskańscy rolnicy odziani w kurtki w militarnym stylu. Szesnastoletni uczeń Giovanni Ruzzini, zbyt ubogi, by kupić nową koszulę, zafarbował na czarno starą, a na głowę założył znaleziony na śmietniku wojskowy hełm. Ci, których nie stać było na buty, maszerowali boso. Jeden z uczestników przyniósł pięćdziesiąt plakietek z sierpem i młotem zdjętych z ciał zabitych komunistów. Na czele ekipy z Grosseto kroczył niewidomy osiemdziesięciolatek, były żołnierz najwybitniejszego z włoskich generałów – Garibaldiego. Na ulice Rzymu wtargnął rozentuzjazmowany tłum uzbrojony w stare muszkiety, pistolety, strzelby myśliwskie, kije golfowe, kosy, nogi stołowe, sztylety, żuchwy wołu, a nawet trujące kawałki suszonego dorsza. Większość demonstrantów maszerowała na piechotę, zdarzyli się jednak manifestanci zmotoryzowani. Należał do nich Ascoli Piceno, który na karoserii swojego fiata zamontował broń maszynową. Z prowincji Foggia na koniach pociągowych przybyło pięćdziesięciu kawalerzystów. Wśród faszyzujących tłumów wiwatujących „Viva Mussolini” znalazło się tego dnia nawet dwustu Żydów.

      Spektakl robił piorunujące wrażenie. Pozycja polityczna partii była wciąż jednak niepewna. Błyskawiczne wejście na szczyty władzy groziło upadkiem z dużej wysokości. W parlamencie karty rozdawali socjaliści oraz liberałowie. Konserwatyści mieli natomiast zakusy, by ewentualnie schować się za plecami Mussoliniego, umiejętnie go wykorzystać i w odpowiednim momencie wymienić na kogoś innego. Jednak Benito, już wkrótce ochrzczony Il Duce, doskonale czuł się w teatralnej konwencji i niewiele robił sobie z pohukiwań adwersarzy. Dwa tygodnie po przejęciu urzędu po raz pierwszy przemówił w parlamencie. Wchodząc dumnie na salę plenarną, pozdrowił zgromadzonych gestem rzymskiego salutu2. W milczeniu zmierzył wzrokiem ostatnie rzędy, gdzie zasiedli jego uzbrojeni w sztylety, muskularni ochroniarze. Dłonie oparł na biodrach i oświadczył: „Mogłem przemienić tę nudną, szarą salę w żołnierski biwak. Mogłem skończyć z tym parlamentem. Mogłem, ale nie chciałem. Przynajmniej jeszcze nie teraz”. Mussolini ostrzegał, że ma władzę nieograniczoną. Co zaskakujące jednak – jego głównym celem było stworzenie dobrego rządu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że społeczeństwo dość miało rozbuchanej i niepotrzebnej biurokracji. Zarządził codzienne sprawdzanie obecności w każdym ministerstwie, nie tolerował spóźnień ani przedłużających się przerw na posiłki. Zainicjował kampanię drenare la palude (osuszania bagna), na początek zwalniając 35000 urzędników państwowych. Dał zajęcie faszystowskim bojówkom, które skierował do ochrony transportów kolejowych. Wygospodarował środki finansowe na budowę mostów, dróg, centrali telefonicznych oraz gigantycznych akweduktów, którymi transportowano wodę na tereny dotknięte suszą. Pracownikom zapewnił ośmiogodzinny czas pracy, ustawą zagwarantował ubezpieczenie dla osób starszych i niepełnosprawnych. Sfinansował też budowę szpitali dla kobiet w ciąży, ufundował tysiąc siedemset obozów letnich dla dzieci oraz rozprawił się z mafią poprzez zawieszenie instytucji ławy przysięgłych i omijanie odpowiednich procedur prawnych. Bez interwencji ławników sędziowie, odpowiedzialni bezpośrednio przed rządem, byli dyspozycyjni i równocześnie odporni na propozycje korupcyjne. Wbrew powszechnym opiniom dyktator nie zdołał zmusić kolejarzy do punktualności, jednak należą mu się brawa za podjęty wysiłek.

      Od samego początku Mussolini czuł się w roli premiera jak ryba w wodzie. Nie przemęczał się specjalnie. Publicyści sugerują jednak, że nie był też dyletantem. Jego świat to znana powszechnie słabość do płci przeciwnej, zamiłowanie do pływania oraz do fechtunku. Starał się być dobrym przywódcą, potrzebował jednak do tego władzy absolutnej. Nieograniczone zaufanie do własnej oceny sytuacji szło w parze z niezaspokojoną żądzą władzy.

      W roku 1924 uchwalono nową ordynację wyborczą, która pozwoliła faszystom przejąć kontrolę nad parlamentem. Gdy lider socjalistów przedstawił dowody na fałszowanie wyborów, został porwany i zamordowany. W ciągu kolejnych dwóch lat Il Duce zdelegalizował wszystkie partie opozycyjne, zlikwidował wolność prasy, zneutralizował ruch związkowy, zagwarantował sobie prawo osobistego powoływania władz lokalnych. Aby utrzymać narzucony porządek, rozbudował i podporządkował sobie policję, zwiększając jej plenipotencje w zakresie inwigilowania i kontrolowania obywateli. Aby ograniczyć znaczenie monarchii, przyjął dekret uprawniający go do zatwierdzania każdego następcy tronu. Aby uciszyć Watykan – rozkazał zamknąć domy publiczne i podniósł dotacje stypendialne dla księży. W zamian uzyskał prawo akceptacji powołań wszystkich biskupów. Mussolini nie zapominał o przyszłości. Szkoły zmieniał w fabryki postaw obywatelskich, gdzie ubrani w czarne koszule chłopcy maszerowali z muszkietami u boku z nadzieją na heroiczną śmierć w imię ojczyzny, skandując faszystowskie hasła: „Wierzyć! Słuchać! Walczyć!”

      Il Duce miał zwierzać się swojej kochance tymi słowy: „Pragnę zaznaczyć swój ślad w historii (…) jak bestia – pazurami”. Wbrew kontrowersjom nie pozostawił Włochom nadziei na realizację romantycznych idei obywatelskiej równości, ogłaszając nadejście „stulecia silnej władzy, stulecia ideałów prawicowych, stulecia dominacji faszyzmu”. „Nigdy dotąd – grzmiał z mównicy – narody nie były tak spragnione przywódcy, który wskaże kierunek i zapewni porządek, jak w obecnych czasach. Każde stulecie ma swoją doktrynę (…) doktryną naszych czasów jest faszyzm”.

      Aby utrzymać obywateli w stanie permanentnej mobilizacji, nie można spocząć na laurach. Trzeba nieustannie podejmować nowe działania. Mussolini wykorzystywał w tym celu swoje talenty oratorskie. W pompatycznych przemówieniach malował obraz wszechpotężnej Italii, nowych zdobyczy terytorialnych, większej spazio vitale (przestrzeni do życia) w całym basenie Morza Śródziemnego. Droga do raju wiodła przez wojnę, do której Mussolini gorąco namawiał obywateli, wbrew wszelkim zagrożeniom. „Żyj niebezpiecznie” – zagrzewał do walki Il Duce. W ślad za słowami szła agresywna polityka zagraniczna. Włosi objęli protektoratem Albanię i dokonali inwazji na bezbronną Etiopię, ostatnie niezależne królestwo Afryki. Finansowanie brutalnych najazdów zapewniła kampania prowadzona pod przywództwem królowej Eleny, w ramach której Włoszki przekazywały rządowi swoje ślubne obrączki przetapiane później na sztaby złota lub wymieniane na gotówkę. Do akcji chętnie przyłączały się również obywatelki zamieszkałe poza granicami kraju. Mussolini określił wyprawę do Etiopii mianem „największej wojny kolonialnej


Скачать книгу

<p>2</p>

Na początku XVIII wieku europejscy artyści przypisywali charakterystyczny gest podniesionej ręki skierowanej dłonią w dół starożytnym Rzymianom. Nie ma jednak dowodów potwierdzających ten fakt. Faszystowski ruch Benito Mussoliniego zaadaptował domniemany rzymski salut w roku 1923. Trzydzieści lat wcześniej identyczny gest używany był przez uczniów amerykańskich szkół podczas ślubowania wierności sztandarowi. Na początku drugiej wojny światowej taka forma salutowania ustąpiła w Stanach Zjednoczonych gestowi położenia prawej dłoni na sercu.