Księga Duchów. Allan Kardec
serię pytań wynikających jedne z drugich, a dotyczących różnych problemów życia ludzkiego i wszechświata. Gdy przekazał je swoim niewidzialnym rozmówcom, otrzymał odpowiedzi za pośrednictwem owych dwóch młodych mediów, które zgodziły się poświęcić kilka wieczorów tygodniowo na tego typu spotkania. Poprzez stukanie stołów i pismo automatyczne, do którego używano wtedy jeszcze specjalnej deseczki, uzyskano wyjaśnienia, które miały stanowić podstawę teorii spirytystycznej, a których owe młode dziewczęta nie potrafiły docenić, a tym bardziej same wymyślić.
Pewnego dnia, niemal po dwóch latach od pierwszego z tego typu dialogów z zaświatami, stwierdził w rozmowie z żoną, nawiązując do informacji, jakie uzyskał w czasie seansów, a które jego małżonka śledziła z sympatią: „To zadziwiające! Moje rozmowy z niewidzialnymi istotami inteligentnymi zrewolucjonizowały moje idee i przekonania. Nauki, które mi przekazano, stanowią zupełnie nową teorię ludzkiego życia, obowiązków i przeznaczenia – wydają mi się całkowicie racjonalne i spójne, zadziwiająco błyskotliwe, pocieszające i bardzo interesujące. Zastanawiam się nad tym, czy by tych rozmów nie opublikować w formie książki. Wydaje mi się, że to, co mnie tak głęboko zainteresowało, z dużym prawdopodobieństwem zaciekawi również innych”. Ponieważ jego żona ciepło przyjęła ten pomysł, przedstawił go swoim niewidzialnym rozmówcom, którzy odpowiedzieli mu – jak czynili to zazwyczaj – że to oni sami zainspirowali go do działania oraz że ich przekazy były przeznaczone nie tylko dla niego, ale dla świata, jak sam to właśnie zaproponował. Dodali, że przyszedł wreszcie czas na wcielenie tego planu w życie. „Dzieło, w którym umieścisz przekazane przez nas informacje – mówiły komunikujące się istoty – zaprezentujesz innym bardziej jako dzieło naszego niż twojego autorstwa. Nadasz mu tytuł Le Livre des Esprits (Księga Duchów); opublikujesz je nie pod swoim własnym nazwiskiem, ale używając pseudonimu Allan Kardec. Zachowaj swoje własne nazwisko Rivail dla książek, wydanych do tej pory; ale używaj pseudonimu, który właśnie ci przekazaliśmy, w tych, które opublikujesz na naszą prośbę oraz we wszystkich pracach, które związane będą z wypełnieniem misji, powierzonej tobie – jak ci już przekazaliśmy – przez Opatrzność. Stopniowo będzie ci ona wyjawiana, w miarę jak będziesz ją wykonywał pod naszą opieką”.
Książka została więc przygotowana i wydana – nakład rozszedł się bardzo szybko, a ludzie stawali się sympatykami nowej teorii i to nie tylko we Francji, ale w całej Europie, a nazwisko Allan Kardec zyskało ogromną popularność. Ludzie zaczęli go używać, gdy z nim rozmawiali – wyjątkiem byli tu dawni przyjaciele, którzy, podobnie jak jego żona, zwracali się do niego posługując się jego prawdziwym imieniem. Niedługo po publikacji Księgi Duchów założył Paryskie Towarzystwo Studiów Spirytystycznych, któremu przewodniczył aż do śmierci. Jego członkowie spotykali się co piątek w jego domu, by otrzymać od duchów, komunikujących się poprzez media piszące, informacje i wyjaśnienia na temat otaczającego nas świata i naszych obowiązków. Założył również i wydawał aż do śmierci miesięcznik zatytułowany Przegląd Spirytystyczny. Czasopismo studiów psychologicznych, poświęcony krzewieniu wiedzy zawartej w Księdze Duchów.
Podobne stowarzyszenia zaczęły bardzo szybko powstawać na całym świecie. Wiele z nich wydawało również mniej lub bardziej znaczące periodyki wspierające nową filozofię. Wszystkie przekazywały paryskiemu towarzystwu najcenniejsze z przekazów otrzymanych przez nie od duchów. Ogromna liczba informacji z zaświatów, wyjątkowa zarówno pod względem ilości jak i różnorodności źródeł, z których je otrzymano, trafiła w ręce Allana Kardeca, a ten z ogromnym zapałem i oddaniem przeglądał, porównywał i porządkował je przez piętnaście lat. Na podstawie materiałów, jakie mu dostarczono z każdego zakątka świata, poszerzył i uzupełnił Księgę Duchów, korzystając ze wskazówek opiekunów z zaświatów, którym zawdzięczał jej pierwszą wersję. Uzupełniona wersja dzieła, które ukazało się po raz pierwszy w 1857 r., stała się prawdziwym podręcznikiem szkoły filozofii spirytystycznej, którą w sposób oczywisty połączono z jego nazwiskiem. Bazując na tych samych materiałach, przygotował kolejne cztery dzieła, czyli: Księgę mediów (praktyczny traktat o medialności i wywołaniach), 1861; Ewangelię według spirytyzmu (wykład zasad moralnych widzianych ze spirytystycznego punktu widzenia), 1864; Niebo i piekło (potwierdzenie Boskiej sprawiedliwości wobec ludzi), 1865; oraz Genezę (pokazującą zgodność teorii spirytystycznej z odkryciami współczesnej nauki i z przesłaniem płynącym z zapisów biblijnych), 1867. Opublikował również dwie skromne broszury zatytułowane: Czym jest spirytyzm? oraz Spirytyzm w najprostszym ujęciu.
Warto zauważyć, w nawiązaniu do wymienionych tytułów, że Allan Kardec sam nie był „medium” i musiał przez to polegać na medialności innych, by otrzymać przekazy, które złożyły się na te dzieła. Teoria życia i obowiązku, od początku kojarzona z jego nazwiskiem i pracą, często jest uznawana za wytwór pojedynczego umysłu albo duchów, które były bezpośrednio z nim powiązane. Jest ona jednak w dużo mniejszym stopniu wyrazem osobistej czy indywidualnej opinii niż wiele innych teorii spirytualistycznych, które do tej pory prezentowano. Podstawy filozofii, którą odnaleźć można w dziełach Kardeca, nie były wytworem jego własnej inteligencji, ale – jak wiedzieli to on sam i jego czytelnicy – zostały skompilowane przez niego na podstawie wypowiedzi całego legionu duchów, które komunikowały się poprzez tysiące mediów nieznających się nawzajem, pochodzących z różnych krajów i należących do rozmaitych grup społecznych.
Allan Kardec był raczej niskiego wzrostu. Jako osoba dobrze zbudowana, o dużej, okrągłej i masywnej głowie, wyrazistych rysach twarzy i jasnych, szarych oczach wyglądał bardziej na Niemca niż Francuza. Był pełen energii i wytrwałości, ale charakteryzował się raczej spokojnym charakterem, ostrożnością, zdawał się być pozbawiony fantazji, sceptyczny z natury i ze względu na swoje wykształcenie. Logicznie rozumował, był bardzo praktyczny w swoich zamiarach i czynach, nie można było w nim znaleźć jakiegokolwiek mistycyzmu czy entuzjazmu. Nie miał chorych ambicji i był obojętny na luksusy oraz ekstrawagancję, toteż jego nieduża pensja nauczycielska i pieniądze ze sprzedaży dzieł pedagogicznych pozwoliły mu na skromne życie i umożliwiły przeznaczanie wszystkich zysków zdobytych dzięki dystrybucji książek spirytystycznych i Revue Spirite na rozwój ruchu, który sam zapoczątkował. Jego wspaniała żona uwolniła go od domowych i przyziemnych obowiązków, dzięki czemu mógł poświęcić się całkowicie dziełu, do którego – jak sam wierzył – został wezwany i które wykonywał z pełnym oddaniem, rezygnując z innych zajęć, zainteresowań i spotkań od czasu, gdy zaczął się nim zajmować aż do chwili swojej śmierci. Nie odwiedzał nikogo poza kręgiem najbliższych przyjaciół i rzadko wyjeżdżał z Paryża, spędzając zimę w sercu miasta, w pomieszczeniach, w których wydawał Przegląd Spirytystyczny, a lato w Villa Ségur, w zbudowanym przez niego małym, niemalże rustykalnym domku, który miał być dla niego i jego żony miejscem odpoczynku na starość. Znajdował się pod miastem, niedaleko Pól Marsowych, dziś poprzecinanych szerokimi alejami, wokół których powstają kolejne domy, choć za jego czasów mało kto się tym miejscem interesował i mogło uchodzić ono za teren „wiejski”.
Allan Kardec wyglądał na osobę poważną, mówił powoli i miał nienaganne maniery, choć nie brak mu było pewnej cichej godności wynikającej z powagi i determinacji, które charakteryzowały jego sposób bycia. Nie zabiegał o dyskusje, ale też ich nie unikał – nigdy nie odmawiał rozmowy na temat, któremu poświęcił życie, więc przyjmował z radością niezliczonych gości ze wszystkich stron świata, przybywających rozprawiać z nim o kwestiach, w których uznawano go za eksperta. Odpowiadał na pytania i zarzuty, wyjaśniał trudności i udzielał informacji poważnym badaczom, z którymi rozmawiał otwarcie i z werwą – na jego twarzy raz na jakiś czas promieniał uśmiech sympatii, choć trzeba przyznać, że nikt nie widział, by kiedykolwiek głośno się śmiał.
Pośród tysięcy osób, które go odwiedzały, znaleźć można było przedstawicieli wyższych sfer, literatów, artystów i naukowców. Sam cesarz Napoleon III, którego zainteresowanie spirytyzmem