Księga Duchów. Allan Kardec
dziwaczną nazwą, włożono by je między bajki. Który naukowiec uznałby za godne zająć się tańcem żab?
Niektórzy jednak, dość skromni, by uznawać, że natura mogła nie powiedzieć jeszcze ostatniego słowa, chcieli przyjrzeć się tym faktom, by móc ocenić je samodzielnie. To, co się działo, nie zawsze jednak odpowiadało ich oczekiwaniom, a do zjawisk nie dochodziło za każdym razem, gdy tego sobie życzyli – zgodnie więc ze swoją metodą badawczą stwierdzili, że nie jest ono realne. Na przekór jednak ich osądom stoły, bo ze stołami mamy do czynienia, dalej wirują, więc możemy za Galileuszem powiedzieć: „A jednak się kręcą!” Powiemy więcej: zjawisk jest już tyle, że warto się nimi zainteresować – chodzi wyłącznie o to, by znaleźć ich rozsądne wytłumaczenie. Czy można wyciągnąć jakieś negatywne wnioski wobec zjawiska tylko dlatego, że nie dochodzi do niego zawsze w ten sam sposób, zgodnie z wolą i wymaganiami obserwatora? Czyż zjawiska z domeny elektryczności i chemii nie są również podporządkowane pewnym warunkom i czy należy im zaprzeczać tylko dlatego, że nie dochodzi do nich, jeśli wymagania te nie są spełnione? Czy zatem powinno dziwić, że zjawisko poruszania się przedmiotów pod wpływem ludzkiego fluidu ma miejsce w specyficznych warunkach i przestaje zachodzić, gdy obserwator, przyglądający się mu z własnej perspektywy, stara się wywołać je, kiedy tylko sobie tego zażyczy, albo próbuje podporządkować je prawom kierującym znanymi mu zjawiskami, nie dostrzegłszy, że nowe fakty opierają się zapewne na nowych zasadach? Aby poznać te zasady, należy zbadać warunki, w jakich dochodzi do zjawisk, a badania te muszą opierać się na ciągłych, uważnych i często bardzo długich obserwacjach.
Niektóre osoby stawiają jednak zarzut, że mamy tu do czynienia z ewidentnym oszustwem. Zapytamy się je najpierw, czy są naprawdę pewne tego, że mamy do czynienia z oszustwem i czy nie wzięły za nie efektów, o których nie mają pojęcia, podobnie jak wieśniak bierze przeprowadzającego eksperymenty profesora fizyki za zręcznego kuglarza. Nawet jeśli przyjęlibyśmy, że w niektórych przypadkach z tym właśnie mamy do czynienia, czy byłby to powód, by tym faktom zaprzeczać? Czy należy negować fizykę tylko dlatego, że niektórzy prestidigitatorzy nadają sobie tytuł fizyków? Należy zresztą przyjrzeć się cechom charakteru danych osób i poszukać, jaki miałyby interes w oszukiwaniu innych. Czy miałoby chodzić o żart? Można dobrze bawić się przez chwilę, ale dowcip ciągnięty w nieskończoność byłby męczący zarówno dla żartownisia jak i osoby, z której żartujemy. W mistyfikacji, która rozprzestrzenia się z jednego krańca Ziemi na drugi i w którą wciągane są najpoważniejsze, najbardziej szanowane i oświecone osoby, byłoby coś jeszcze dziwniejszego niż w samym zjawisku, o którym mowa.
IV
Gdyby zjawiska, jakimi się zajmujemy, ograniczyły się do ruchów przedmiotów, pozostałyby, jak już powiedzieliśmy, w domenie nauk fizycznych. Ale tak do końca nie było: mieliśmy być zaprowadzeni na drogę faktów jeszcze dziwniejszych. Ludzie odkryli, nie wiemy w jaki dokładnie sposób, że za impulsem kierowanym w stronę przedmiotów nie stała jedynie ślepa siła mechaniczna, ale że dostrzec w nim można było działanie jakiejś inteligentnej przyczyny. Gdy weszliśmy na tę drogę, otworzyło się całkiem nowe pole do obserwacji. Mieliśmy do czynienia z zasłoną, która zakrywała wiele tajemnic. Czy chodzi rzeczywiście o inteligentną siłę? Oto właśnie jest pytanie. Jeśli ona istnieje, czym jest, jaka jest jej natura, skąd pochodzi? Czy stoi ponad ludźmi? Takie kwestie wypływały z pierwszego pytania.
Do pierwszych manifestacji inteligentnych dochodziło za pośrednictwem podnoszących się stołów, wystukujących nogą określoną liczbę uderzeń i udzielających odpowiedzi tak albo nie na zadane pytanie, zależnie od ustalonej metody. Do tego momentu nie mieliśmy do czynienia z niczym, co bezwzględnie przekonałoby sceptyków, gdyż można było uznać, że obserwujemy przypadkowe zdarzenia. Na kolejnym etapie otrzymano jednak bardziej rozwinięte odpowiedzi przy użyciu alfabetu: poruszający się przedmiot wystukiwał liczbę odpowiadającą miejscu danej litery w alfabecie – dzięki temu udawało się formułować słowa i zdania, w których udzielana była odpowiedź na zadane pytania. Słuszność odpowiedzi oraz ich związek z pytaniami wzbudzały zdziwienie. Tajemnicza istota, która w ten sposób odpowiadała, zapytana o swoją naturę, stwierdziła, że jest Duchem, podała swoje imię i dostarczyła różnych wskazówek na swój temat. Na tę sytuację warto zwrócić szczególnie uwagę. Nikt nie myślał o Duchach, by wyjaśnić to, co zachodziło – słowo samo wypłynęło z tego zjawiska. Często w naukach ścisłych tworzone są hipotezy, by dać podstawę jakiemuś rozumowaniu – w tym przypadku mieliśmy jednak do czynienia z czymś innym.
Ten sposób komunikacji był czasochłonny i niewygodny. Duch – i na to również warto zwrócić uwagę – wskazał więc inny. Jedna z niewidzialnych istot poradziła, by przytwierdzić ołówek do koszyka albo innego przedmiotu. Koszyk ten, położony na kartce papieru, jest wprawiany w ruch dzięki tej samej ukrytej sile, która poruszała stołami, ale zamiast zwykłego regularnego ruchu ołówek stawia samodzielnie znaki tworzące słowa, zdania i pełne wypowiedzi na kilka stron, odnoszące się do najważniejszych kwestii filozofii, moralności, metafizyki, psychologii itd. A wszystko to dzieje się z taką prędkością, jakbyśmy pisali ręką.
Zalecenie to otrzymano jednocześnie w Ameryce, Francji i innych miejscach. Oto jakimi słowami przekazano je w Paryżu 10 czerwca 1853 r. jednemu z gorliwych zwolenników spirytyzmu, który już od kilku lat, bo od 1849 r., zajmował się wywoływaniem Duchów: „Weź mały koszyk z pokoju obok. Przytwierdź do niego ołówek. Postaw go na papierze. Połóż ręce na jego brzegach”. Kilka chwil potem koszyk zaczął się poruszać, a ołówek napisał wyraźnie następujące zdanie: „Zabraniam ci mówić wprost innym o tym, co teraz przekazuję. Następnym razem będę pisał dużo lepiej”.
Jako że przedmiot, do którego przyczepiamy ołówek, jest jedynie narzędziem, jego rodzaj i kształt są zupełnie obojętne. Poszukiwano czegoś, co byłoby najwygodniejsze. Z tego też względu wiele osób posługuje się małą tabliczką.
Koszyk lub tabliczka mogą być wprawione w ruch jedynie pod wpływem pewnych osób, obdarzonych w tym względzie specjalną siłą, które nazywamy mediami – to znaczy łącznikami lub pośrednikami między Duchami i ludźmi. Warunki, które nadają tego rodzaju wyjątkową siłę, uzależnione są od przyczyn zarazem fizycznych i moralnych, wciąż jeszcze niezbyt dobrze znanych – odnajdujemy bowiem media wśród ludzi w każdym wieku, obu płci i reprezentujących wszystkie stopnie rozwoju intelektualnego. Zdolność tę zresztą można rozwinąć poprzez ćwiczenia.
V
Nieco później stwierdzono, że koszyk i tabliczka stanowiły w rzeczywistości jedynie przedłużenie dłoni, a medium, wziąwszy do ręki ołówek, zaczęło pisać pod wpływem niezależnego odeń impulsu, w niemal gorączkowy sposób. Dzięki temu przekazy otrzymywano szybciej i łatwiej – stały się też pełniejsze. Dziś jest to sposób najbardziej rozpowszechniony, tym bardziej, że liczba osób obdarzonych tą zdolnością jest znaczna i zwiększa się każdego dnia. Doświadczenie pokazało w końcu, że istnieją jeszcze inne typy zdolności medialnych i dowiedzieliśmy się, że przekazy mogą być otrzymywane za pośrednictwem mowy, słuchu, wzroku, dotyku itd., a nawet poprzez bezpośrednie pismo Duchów, czyli takie, które ma miejsce bez udziału ręki medium czy ołówka.
Gdy uzyskano wszystkie te zjawiska, pozostał jeden ważny punkt do wyjaśnienia – rola medium w odpowiedziach i udział, który może w nich brać z mechanicznego i moralnego punktu widzenia. Dwie istotne okoliczności, które nie mogłyby umknąć uważnemu obserwatorowi, mogą rozwiązać tę kwestię. Pierwsza dotyczy sposobu, w jaki koszyk porusza się pod wpływem medium, gdy to zaledwie dotyka jego brzegów. Kiedy uważnie się przyjrzymy, stwierdzimy, że nie może ono nim w jakikolwiek sposób kierować. Staje się to widoczne zwłaszcza wtedy, gdy dwie lub trzy osoby siadają w tym samym momencie przy jednym koszyku. Ich ruchy musiałyby być skoordynowane w naprawdę fenomenalny sposób. Ponadto ich myśli musiałyby być w pełni zgodne, by mogły udzielić tej samej odpowiedzi