Era Wodnika. Aleksander Sowa

Era Wodnika - Aleksander Sowa


Скачать книгу
niejedno ludzkie nieszczęście. Mimo to widok drugiego ciała, szkieletu właściwie, zrobił na nich niemałe wrażenie. Młody wciąż był blady.

      Po chwili prokurator znów się odezwał:

      – Widziałem niejedno. Niejednego trupa oglądałem. Ale czegoś takiego jeszcze nie. I wiecie co? – ciągnął Lipski. – Zastanawiam się, jak można być tak głupim, żeby skrzynkę wina, na dodatek pewnie jeszcze skądś podpierdoloną, schować do bunkra pełnego szczurów.

      – A jeśli ktoś chciał ich zabić? – odezwał się Emil, wypuszczając dym z ust.

      5.

      Dwa dni później przed Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu Emil w swoim polonezie czekał na prokuratora. Dupek się spóźniał, więc zdążył wypalić już dwa camele.

      Rozejrzał się. Nie widząc niczego niepokojącego wzdłuż całej Alei Witosa, sięgnął do schowka i wyjął ćwierćlitrową piersiówkę z wódką. Pociągnął trzy spore łyki. Alkohol przyjemnie rozpływał się w żołądku. Wiadomości w radio rozpoczynał news dnia.

      – Przedwczoraj coś dziwnego działo się w sercu Opola. – Usłyszał Emil. Podkręcił głośność. – Jak udało nam się dowiedzieć, po nocnej akcji funkcjonariuszy policji z Opola do bunkra na placu Daszyńskiego weszli żołnierze z Tarnowskich Gór. Zapytaliśmy rzecznika prasowego komendy po co.

      Dziennikarka przedstawiła policjanta i Emil po chwili usłyszał:

      – Czy to prawda, że żołnierze odszczurzali bunkier?

      – To prawda.

      – Czyżby opolska policja ścigała szczury zamiast przestępców?

      – Oczywiście nadal ścigamy przestępców – rzecznik odpowiedział przytomnie. – Deratyzacja była niezbędna do prowadzania czynności operacyjnych.

      – Jakich czynności?

      – Koniecznych przy dochodzeniu, które prowadzimy.

      – Rozumiem – nie dawała za wygraną. – Ale radio O’Key dowiedziało się, że znaleziono tam zwłoki. Czy potwierdza pan tę informację?

      – Tak.

      – Czyli w bunkrze znaleziono ciała.

      – Tak.

      – Ile?

      – Dwa.

      – Jak doszło do tego odkrycia?

      – Otrzymaliśmy informację od anonimowego informatora.

      – Rozumiem. Kim byli zmarli?

      – Staramy się to ustalić.

      – W jakich okolicznościach doszło do śmierci? Czy zostali zamordowani? Takie są przypuszczenia, prawda?

      – Pani redaktor, nie wiem, jakie są przypuszczenia. Policja działa na podstawie faktów, nie przypuszczeń. Prowadzimy śledztwo, aby odkryć przyczynę śmierci tych ludzi.

      – Po co sprowadzać wojsko z Tarnowskich Gór do bunkra w Opolu?

      – Grupa Ratownictwa Chemicznego jest jednostką, z którą często współpracują różne komendy.

      – Nadal nie wiemy, dlaczego żołnierze wchodzili do bunkra. Powie pan dlaczego?

      – Mogę powiedzieć, że w bunkrze funkcjonariusze chcieli przeprowadzić czynności dochodzeniowo-śledcze. Obecność szczurów to utrudniała. Stwarzała też dodatkowe niebezpieczeństwo, zatem żołnierze zajęli się kłopotliwymi gryzoniami, aby umożliwić pracę policjantom.

      – Oczywiście, rozumiem. Czy przeprowadzono te czynności?

      – Nie, jeszcze trwają.

      – Jaki jest ich charakter?

      – Analizujemy ślady, badamy poszlaki.

      – Mówi się, że ktoś dokonał tam brutalnego morderstwa. Czy może pan to potwierdzić?

      – Nie mogę. Ale nie mogę również tego wykluczyć. To jedna z ewentualności, jaką dopuszczamy. Zapewniam, że pracujemy nad rozwikłaniem tej zagadki.

      – Dziękuję za rozmowę.

      – Ja również.

      – Drodzy radiosłuchacze, państwa gościem był nadkomisarz Maciej Milewski. Rozmowę prowadziła Małgorzata Krawiec. Radio O’Key.

      W tej samej chwili Emil dostrzegł zbliżającą się lancię. Wyłączył radio. Wyszedł z samochodu.

      – Cześć! – Lipski przywitał się prawie po przyjacielsku, podając dłoń policjantowi.

      – Witam, panie prokuratorze.

      – Co tak oficjalnie?

      – Spóźnił się pan.

      – A tak. Przepraszam. Korki. No to co, idziemy?

      – Idziemy.

      Ruszyli w kierunku nieciekawego budynku przyszpitalnego Zakładu Medycyny Sądowej. Po wejściu Lipski przywitał się z patologiem. Emil także. Policjant podszedł do zwłok. Przyglądał się im uważnie.

      – Wiadomo coś w jego sprawie? – patolog zagaił prokuratora, przygotowując się do pracy.

      – Według mnie to strata czasu, ale wiadomo, prawo – żachnął się Lipski. – Sprawa prosta jak drut: menele, tanie wina, podziemia i trupy.

      – A tak, słyszałem. No to zobaczymy.

      – Według mnie nie ma co oglądać. Poza tym mam ciekawsze i – prokurator podkreślił z naciskiem – ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż oglądać trupa jakiegoś zapijaczonego menela.

      Emil tymczasem nadal oglądał zwłoki. Mężczyzna mógł mieć około 50, 60 lat – myślał. Siwa broda przywodziła na myśl Robinsona Crusoe z filmu, na który wybrał się kiedyś z córką.

      Trup miał nienaturalne powyginane dłonie, niczym u człowieka z chorobą psychiczną. Były blade i zniszczone. Na palcach miał ślady pobierania odcisków – wykonano już daktyloskopię. To dobrze – pomyślał z satysfakcją. Zatem jego polecenia były wypełnianie. Może będą mogli odkryć tożsamość, jeśli był notowany.

      Mężczyzna leżał na plecach z rękoma ułożonymi na stole wzdłuż nienaturalnie wygiętego ciała. Było to spowodowane najprawdopodobniej ułożeniem na wersalce po śmierci i zesztywnieniem zwłok – pomyślał. Choć z drugiej strony natychmiast rzuciło się Emilowi w oczy, że ciało było wciąż sztywne.

      – Dobra! Do roboty – rzekł patolog i włączył magnetofon. – Badanie na zlecenie Prokuratury Okręgowej w Opolu, którego celem jest ustalenie przyczyny śmierci denata. Mężczyzny o nieustalonej tożsamości w wieku lat… – zaczął.

      Patolog nagrywał początkowy fragment i pobierał wymazy z jam ciała. Emil zerknął w papiery Lipskiego. Kiedy zabierano zwłoki z bunkra, miały temperaturę 25ºC. To musiało oznaczać, że znaleźli go dość szybko po śmierci.

      – …rasy białej. Typ budowy ciała ektomorficzny – opisywał zwłoki – wzrost 168 centymetrów, masa 66 kilogramów…

      Następnie rozciął ubranie i sfotografował zwłoki. Wykonał dwa cięcia skalpelem od lewego i prawego ucha, równolegle do obojczyków. Niemal biała skóra rozdzielała się z łatwością, odsłaniając czerwień mięśni. W powietrzu rozniósł się charakterystyczny trupi fetor. Policjant poczuł słodki smak w ustach.

      Biorąc pod uwagę temperaturę w bunkrze – Emil dedukował – w granicach 12−14ºC i średnią utratę ciepłoty ciała po śmierci rzędu 2ºC na godzinę, musiał zejść wieczorem, do 10 godzin


Скачать книгу