Marksizm. Отсутствует

Marksizm - Отсутствует


Скачать книгу
stanowi materializm historyczny, ten ostatni jest, nomen omen, głęboko niezgodny ze wzmiankowanym podejściem. Esencjalizm im bardziej uczciwy, tym mocniej pachnie idealizmem. O ile ten ostatni był historycznie nierzadki pośród marksistów, a i w twórczości samego Marksa niemało jest idealistycznych ześlizgów, o tyle, jak informuje sama nazwa, jest jaskrawo sprzeczny z kształtem, jaki myśl Marksa przybrała na dojrzałym etapie jego ewolucji intelektualnej, czyli z materializmem historycznym.

      Nawet abstrahując od tej kwestii, teoria czynników, także w wersji PSM, nie jest w stanie się obronić; jest to koncepcja niezwykle uboga przedmiotowo i upraszczająca rzeczywistość do granic, gdzie kończy się już myślenie naukowe, a zaczyna potoczne, zdroworozsądkowe. Zastępowanie pojęcia struktury ekonomicznej, rozumianej jako jedna z podstruktur społeczeństwa jako całości, a zarazem będącej złożoną strukturą, zawierającą w sobie wiele podlegających analizie strukturalnych komponentów, pojęciem „czynnika ekonomicznego” woła wprost o pomstę do nieba. Za pomocą tak ubogiej kategorii nie da się powiedzieć nic interesującego o rozważanej rzeczywistości, pozostają komunały, półprawdy lub niedopuszczalne symplifikacje i to tego rodzaju, że zaczyna się nabierać wrażenia, że autorom brakło najwyraźniej samowiedzy teoretycznej – zamiast metody idealizacji jako swój filar epistemologiczno-metodologiczny powinni oni przyjąć otwarcie metodę symplifikacji z jej produktem finalnym w postaci „typów prostych” – mających wszelako istotnie pewną zasadniczą cechę wspólną z idealizacją w ich pojmowaniu: mianowicie owe twory myślowe stanowią też myślowe fikcje, dla których nie sposób wskazać konkretnego przedmiotowego odnośnika w rzeczywistości społecznej. To samo dotyczy innych „czynników”. Państwo to nie jakiś tam „czynnik polityczny”. Badacze PSM nie mówią, dlaczego tyle i takich właśnie a nie innych „czynników” należało wyodrębnić, która to dowolność jest oczywiście niesłychanie wygodna dla każdego posługującego się tą aparaturą. Pozostawia drogę otwartą do dowodzenia niemal każdej tezy, jaka się spodoba, granicę stwarza tu jedynie wyobraźnia badacza.

      Polemikę tę także można by ciągnąć długo, lecz przecież nie powinno się stwarzać wrażenia, jakoby Poznań stanowił jedyny znaczący ośrodek myśli marksistowskiej, bo byłoby to bardzo dalekie od prawdy. Dlatego nie przedłużając polemiki, przejdziemy do innych tematów, choć początkowo jeszcze związanych z rozważanym poprzednio26, jako że filozof, o którym będzie mowa, Wacław Mejbaum, był przez znaczny czas, choć luźniej, związany z PSM. Ogólnie jednak biorąc, reprezentował on, nadając inne znaczenie terminowi pochodzącemu z tytułu słynnej książki równie sławnego, a wzmiankowanego już antropologa francuskiego, „myśl nieoswojoną”. Pod tym względem, choć nie z punktu widzenia szczegółowej orientacji teoretycznej, gdzieś niedaleko sytuuje się Jan Kurowicki, osobowość iście renesansowa, imająca się poezji i wielu innych dziedzin, mająca znaczące dokonania m.in. na polu estetyki. W następnym pokoleniu badaczy tą dziedziną zajmuje się m.in. Ryszard Różanowski, którego teksty przeczytać można m.in. w czasopiśmie filozoficznym „Nowa Krytyka”, wydawanym na Uniwersytecie w Szczecinie przez działającego tam Jerzego Kochana. Autor ten ma szersze zainteresowania i taki także charakter posiada wspomniane czasopismo, w którym można znaleźć teksty różnej natury, ale nawiązujące bądź do marksizmu, bądź do innych postępowych prądów myślowych, takich jak feminizm (który zresztą posiada, jak wiadomo, swoją silną odnogę marksistowską). Redaktor naczelny wczesne szlify naukowe pobierał w ramach zasługującej na miano szkoły grupy skoncentrowanej wokół Jarosława Ładosza na Uniwersytecie Wrocławskim. Ośrodek ten dzięki wymienionemu myślicielowi okazał się nader efektywną fabryką produkującą zdolnych marksistów, obecnie rozsianych w różnych punktach akademickich i nieakademickich struktur w kraju. Sam Ładosz bardzo dobrze czuł się w materializmie historycznym – w tę stronę popychał go często nacisk chwili bieżącej, bo niedawna polska historia była, jak wiadomo, dość burzliwa. Opublikował m.in. bardzo klarowny wykład marksistowskiego stanowiska w kluczowej kwestii walki klas oraz napisał wraz ze Stanisławem Kozyr-Kowalskim podręcznik Dialektyka i społeczeństwo. Jednakże naszym zdaniem najwybitniejsze jego osiągnięcie stanowi praca z dziedziny materializmu dialektycznego, mianowicie poświęcona filozoficznym podstawom matematyki. Nie została ona właściwie doceniona, czemu w zasadzie dziwić się nie należy; zawodową filozofią wszystkich chyba matematyków jest platonizm; tu zaś próbowano udowodnić, że abstrakcyjne twory matematyki mają w rzeczywistości realne podłoże materialne. Praca ta do dzisiaj zaskakuje świeżością spojrzenia i śmiałością myślenia autora, przypominającego może nieco brytyjskiego marksistę Chistophera Caudwella, równie śmiało poczynającego sobie na polu estetyki czy socjologii sztuki.

      Dzieło to nie zamyka listy dzieł wybitnych powstałych w marksizmie polskim w okresie poprzedzającym, że użyjemy tej kliszy pojęciowej, przełom ustrojowy.

      Zygmunt Bauman, który później miał się stać wraz z innymi ofiarą niesławnych „porachunków marcowych”, podczas których motywy walki frakcyjnej w łonie partii rządzącej walczyły o lepsze z nigdy niewykorzenionym do końca antysemityzmem i zwykłymi socjologicznymi motywacjami grup pokoleniowych, które były dotąd odstawione od ustrojowych beneficjów (wtedy narodził się termin „docent marcowy”), a teraz ujrzały szansę, z której należało skorzystać, opublikował Wstęp do socjologii, zdaniem piszącego te słowa swoją najlepszą pracę – choć zapewne sam autor nie byłby skłonny zgodzić się z tą oceną. Późniejszy, brytyjski okres twórczości Baumana nie miał już charakteru marksistowskiego, choć autor pozostawał na pozycjach lewicowych, stając po stronie „skrzywdzonych i poniżonych”. Ale lewicowości nie należy mylić z materializmem historycznym jako systemem teoretycznym, którego kierunek praktycznych zastosowań nie jest bynajmniej z góry przesądzony i ograniczony jedynie do postępowej, lewicowej orientacji. Nic podobnego, wiedza z zakresu materializmu historycznego może być równie dobrze wykorzystywana w interesie zachowania, a nie przemiany status quo przez myśl konserwatywną, a nie rewolucyjną. Natomiast we wspomnianej pracy Bauman rozwija marksistowską teorię społeczeństwa, wprowadzając w tym celu wiele innowacji terminologicznych, które jednakowoż nie dają się zakwalifikować – w myśl „metody Andreskiego” – jako jedynie udziwnienia, za którymi nie stoi żadna przedmiotowa treść.

      Ten krótki przegląd stanu marksizmu w Polsce Ludowej, w którym z konieczności pominięto wiele nazwisk, ukazuje jedno – że myśl rodzima nie rozwijała się w izolacji od szerszych prądów intelektualnych kształtujących oblicze marksizmu, i to zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym sensie tego słowa. Zaczynając od mniej przyjemnej strony, półżartem rzec można, iż rodzime wydanie formalizmu marksistowskiego nie ustępowało w niczym wersji prezentowanej przez marksizm zachodni. Więź rodzimego marksizmu z zagranicznym otoczeniem miała na szczęście i inny aspekt. Oprócz rzeczywistej wymiany myśli na wielu forach, z których można tu wymienić poświęconą tematowi zróżnicowania społecznego międzynarodową konferencję w Rydzynie, zorganizowaną przez pierwszy z wymienionych tu zespołów poznańskich, na której pojawiło się wielu znanych uczonych z kraju i zagranicy, m.in. Margaret Archer, Ralph Miliband, Guglielmo Carchedi, Reinhard Kreckel, Margaret Betilsson i wielu innych, a także bardziej bezpośrednie konfrontacje, kiedy to na zaproszenie tego samego ośrodka zjeżdżali do Poznania na dyskusje Jürgen Habermas i kilka innych „gwiazd” nauki, należy tu skupić się przede wszystkim na merytorycznym wkładzie tego i innych zespołów polskich marksistów do korpusu światowej myśli marksistowskiej; wskazywano już, że pod tym względem na swoim koncie marksizm krajowy może, przy rzetelnym rachunku, zanotować określone osiągnięcia.

      Dowodem omawianych dokonań, zarówno w ramach marksizmu zachodniego, jak i pozostałego, jest fakt, że – jak podkreślano – na pisanie epitafiów dla marksizmu na pewno jeszcze za wcześnie. Wielokroć skądinąd grzebana już teoria żyje ciągle (złośliwy przeciwnik powie, że życiem wampira albo zombie),


Скачать книгу

<p>26</p>

O tyle również kojarzyć się może z rozważanym tu przypadkiem metodologiczna książka Heleny Kozakiewicz, powstała na bazie – dyskusyjnej, dodajmy od razu – interpretacji dzieł Lenina.