Na szczycie. Nieczysta gra. K.N. Haner
Tego, że masz się zająć jak należy moją ciężarną siostrą, której sam zmajstrowałeś dziecko, idioto! Przyrzekam, że jeśli się nie ogarniesz, to pożałujesz! – Podszedł do niego i chwycił za kołnierzyk skórzanej kurtki.
– Sed, nie! – Podbiegłam i złapałam męża za dłoń, by nie przeginał.
– Reb, to nie twoja sprawa! Nie wtrącaj się! – warknął też na mnie i posłał mi takie spojrzenie, że prawie skuliłam się jak zbity pies.
– Błagam, nie kłóćcie się! – powtórzyłam, nadal trzymając Seda za dłoń. Przecież nie mógł zrobić mi krzywdy.
Spojrzałam na Jess, która siedziała w kuchni przy stole z odwróconą głową i się nie odzywała.
– Słuchaj żonki, Mills – wtrącił Erick, czym rozjuszył Seda. Ten popchnął go z całej siły na ścianę, a pijany Walter uderzył w nią plecami i osunął się na ziemię.
– Sed, błagam! – Chwyciłam go za drugie ramię i stanęłam między nimi. – Proszę, uspokój się – dodałam cicho, patrząc mu prosto w oczy. Widziałam, jaki jest wściekły, ale i smutny.
Erick podniósł się z podłogi, opierając dłoń o ścianę, i spojrzał na mnie.
– Widzisz, Reb… czasami trzeba bzyknąć siostrę kumpla, by się dowiedzieć, czy naprawdę jest twoim przyjacielem! – wypalił, a ja tylko odskoczyłam przed tym, jak Sed z całej siły uderzył pięścią w ścianę obok głowy Ericka. On nawet nie zamknął oczu, tylko patrzył na mojego męża z wielkim żalem. Choć tak naprawdę nie wiedziałam, o co ma ten żal.
– Idź do samochodu, Reb – powiedział Sedrick, który cały aż się trząsł ze złości.
Nie chciałam się bez sensu sprzeciwiać, więc tylko gładziłam delikatnie jego dłoń, by wiedział, że go wspierałam i żegnając się z Jess machnięciem ręki, wyszłam. Z nerwów rozbolał mnie żołądek.
– Wytrzeźwiej i się ogarnij, Walter. To moja dobra rada dla ciebie… – Usłyszałam głos Seda, ale byłam już prawie za drzwiami i nie wiedziałam, o czym dalej rozmawiali.
Czekałam chwilę, aż wyszedł do mnie. Miał łzy w oczach, więc podeszłam do niego i uściskałam z całych sił.
– Kocham cię, Sed – powiedziałam cicho, czując, jak cały drży z emocji.
Było mu cholernie trudno. Erick to jego najlepszy przyjaciel, a Jess – ukochana siostra.
– Ja ciebie też kocham, maleńka – odpowiedział i pocałował mnie po włosach.
Nawet nie mogłam mu powiedzieć nic pocieszającego. Z Jess i Erickiem to będzie trudna sprawa i tak naprawdę nikt im nie pomoże, jeśli sami się nie dogadają.
Staliśmy tak jeszcze chwilę przed domem, jednak w momencie, kiedy oboje usłyszeliśmy huk tłuczonej porcelany, Sed zapakował nas do auta i odjechaliśmy. Erick nie zrobi Jess krzywdy w sensie fizycznym, więc nie było po co interweniować. W tym wszystkim najbardziej szkoda było mi tego maleństwa, które Jess nosiła pod sercem. Co to będzie za rodzina, jeśli się rozstaną? Jak miałoby to wszystko wyglądać? Sed będzie musiał wybrać między siostrą a przyjacielem. Wiadomo, kogo wybierze, ale jak wtedy będzie funkcjonował zespół? Erick uniesie się honorem i odejdzie albo coś… Kurwa!
Całą drogę do domu milczeliśmy. Sed bił się z myślami i widziałam, jak go to wszystko dręczyło. Najgorsze, że ja nie mogłam nic zrobić. Nie chciałam się wtrącać, bo wiedziałam, że Sed też by nie chciał, bym się w to mieszała.
– Nie zjedliśmy obiadu – odezwał się, dopiero parkując na parkingu domu nad oceanem. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam.
– Ugotuję coś dla nas. Chcesz?
– Pewnie, że chcę. Spakujesz nas do Aspen? – Wysiedliśmy z auta i razem zeszliśmy na dół do domu.
Zobaczyłam, że wszyscy nadal tutaj są. Stwierdziłam, że chyba na razie mam dość gości i pragnę już wyjechać, by być tylko we dwoje.
– To zróbmy tak: ty zamów coś do jedzenia, a ja nas spakuję. Może być?
– Może być! – Objął mnie i chwycił na ręce.
Pisnęłam i wtuliłam się w jego silne ramiona. Wniósł mnie do domu i skierował się od razu do sypialni.
– Gołąbeczki wróciły! – krzyknął Simon grający na naszym xboxie razem z Clarkiem i Alexem.
Reszta chłopaków była na tarasie razem z dzieciakami. Chciałabym jeszcze dziś zobaczyć się z ojcem, Alice i Taylerem. Miałam nadzieję, że przyjadą.
– Ja mam nadzieję, że wy nie macie zamiaru przesiadywać tu cały czas, jak wyjedziemy? – spytał Sed, stawiając mnie na schodku wyżej.
– No raczej nie. Wieczorem przenosimy się do mnie! – odpowiedział zadowolony Simon i położył stopy na naszą szklaną ławę.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie miał butów. Nie chciałam tego komentować, bo wiedziałam, że to nie miało sensu. Sed też ugryzł się w język i ruszyliśmy szybko do sypialni. Łóżko było zmiędlone po naszej poślubnej nocy i oboje spojrzeliśmy na nie z uśmiechem.
– Było cudownie – powiedział Sed, czytając mi w myślach.
Trąciłam go w rękę, bo już mnie chciał złapać i wiadomo, jak by się to skończyło.
– Muszę nas spakować! – rzuciłam ostrzegawczo, by nie próbował mnie podpuszczać. Uciekłam do garderoby, ale on dalej szedł za mną.
– Możesz nas pakować nago? – spytał rozbawiony, gdy wyciągałam walizkę z szafy.
Spojrzałam na niego i puknęłam się w czoło.
– Zapomnij!
– Ale w Aspen możemy zacząć to praktykować. Co ty na to? – Oparł się o komodę i dalej patrzył na mnie w ten swój zadziorny sposób.
Nie odpowiedziałam, tylko rozbawiona pokręciłam głową.
– Miałeś zamówić jedzenie – przypomniałam, gdy wciąż stał i gapił się na mnie.
Spakowałam już trochę jego ubrań i bielizny, a teraz wzięłam się za swoje rzeczy.
– Na co masz ochotę? – mruknął seksownie, próbując mnie skusić.
– Sed, cholera, no daj mi nas spakować! – pisnęłam, gdy kucnął obok i obejmując mnie od tyłu, wsunął mi dłonie pod sukienkę. Chciałam wstać, ale mi nie pozwolił i razem opadliśmy na miękki dywan.
– Mała, ale co ja poradzę, że nie mogę się opanować? – Rozwiązał mi sznureczki sukienki, po czym obnażył piersi i zaczął je muskać ustami.
Jezu!
– Naprawdę chciałam nas spakować! – jęknęłam, zamykając oczy. Kochaliśmy się przecież dwie godziny temu na parkingu. – Sed, proszę! – Złapałam go za dłonie i powtórzyłam: – Proszę, daj mi nas spakować. Będziemy mieli cały tydzień, by się sobą nacieszyć.
– Ale ja już chcę się cieszyć. – Uśmiechnął się bezczelnie i gładził moją cipkę. Mruczał, patrząc mi prosto w oczy.
Wpatrzyłam się w niego i spytałam cicho:
– Nam się uda, prawda?
Sed zastygł i zatrzymał dłoń na moim łonie, po czym przyłożył swoje czoło do mojego.
– To zależy tylko od nas, skarbie. – Pocałował mnie wręcz w nabożny sposób, oddając mi tym