Kordian. Juliusz Słowacki

Kordian - Juliusz Słowacki


Скачать книгу
Niechaj leci!

       Gromy biją, duch ulatuje

       Stary — jakby ojciec dzieci,

       Nie do boju, nie do trudu;

       Dajmy mu, na pośmiewisko,

       Sprzeczne z naturą nazwisko,

       Nazwijmy od słowa ludu,

       Kmieciów, czyli nędznych chłopów.

       Teraz, jak z niebieskich stropów,

       Rzućcie wodza ludziom biednym.

      DJABLI

       Panie! czy skończysz na jednym?

      SZATAN

       Wrzucić do kotła dyjament,

       175 Dyjament w ogniu topnieje;

       Wylać sekretny atrament

       Z Taylleranda kałamarza,

       Co w niewidzialność blednieje,

       Od okularów rozsądku...

       180 I dąć w kocioł... w kotła wrzątku

       Obaczemy, co się stwarza.

      DJABLI

       Już gotowy! mimo czary

       Wyszedł jakiś człowiek godny,

       185 Złe w tym kotle były wary,

       Płyn za rzadki lub za chłodny.

      SZATAN

       To nic — to nic! takich trzeba

       Biednym ludziom rzucać z nieba;

       Będą przed nim giąć kolana:

       Jest to stara twarz Rzymiana

       190 Na pieniądzu wpół zatarta.

       Dajmy mu, na pośmiewisko,

       Sprzeczne z naturą nazwisko;

       Ochrzcijmy imieniem Czarta.

       Teraz puśćcie! niechaj leci!

      DJABLI

       195 Lepszy będzie człowiek trzeci.

      SZATAN

       Teraz z konstelacji raka

       Odłamać oczy i nogi,

       Dodać kogucie ostrogi,

       I z trwożliwego ślimaka

       200 Oderwane przednie rogi...

       Cóż tam w kotle?

      DJABLI

       Ktoś z rycerzy.

      SZATAN

       Wódz! chodem raka przewini,

       Jak ślimak rogiem uderzy,

       Spróbuje — i do skorupy

       205 Schowa rogi, i do skrzyni

       Miejskiej zniesie planów trupy,

       Czekając, aż kur zapieje.

       Rzucić w kocioł Lachów dzieje,

       Słownik rymowych końcówek;

       210 Milijon drukarskich czcionek,

       Sennego maku trzy główek,

       Cóż tam?

      DJABLI

       Starzec jak skowronek,

       Zastygły pod wspomnień bryłą,

       Napół zastygłą, przegniłą.

       215 Poeta — rycerz — starzec — nic

       Dziewięciu Feba Sułtanic

       Eunuch...

      SZATAN

       Przyśpieszajmy dzieła,

       Bo z tamtej krakowskiej wieży

       Słyszę dzwon rannych pacierzy;

       220 W powietrzu się rozpłynęła

       Woń kadzideł katedralnych.

      CZAROWNICA

       Przeklęte wasze dzieło, wicher djablej mowy

       Rozczesał z mojej chaty włos słomianej głowy;

       Czy mi na nią dachówek dacie z hostyj mszalnych?

       225 Zawierucha wierzbowe gałązki obrywa,

       Ludzie nie znajdą rószczek na kwietną niedzielę.

      SZATAN

       Milcz, padalcze! — Czas upływa,

       Twórzmy razem wielkich wiele.

       Co nakażę, rzucać w tygle!

       230 Rdzę pozostałą

       Na Omfalji igle

       Od krwią wilgotnych Herkulesa palców;

       Z rdzy się narodzi nie mało

       Wymuskanych rycerzy—ospalców —

      DJABLI

       235 Tłum, tłum, tłum poleciał na ziemię

       Jak chmura...

      SZATAN

       Spieszmy nowe tworzyć brzemię,

       Nim jutrznia błyśnie ponura;

       Nim się żywioły ochłodzą,

       240 Rzucić język Balaama oślicy;

       A ci, co się z niego wyrodzą,

       Narodowej się chwycą mównicy.

       Mówców plemię...

      DJABLI

       Tłum, tłum, tłum poleciał na ziemię,

       215 Jak zwichrzone szpaków stado.

      SZATAN

       Widzicie tę postać bladą,

       Z mętów kotła już napół urodną;

       Twarz uwiędła i wzrok w czarnem kole;

       Paszczę myśli otwiera wciąż głodną,

       250 Wiecznie dławi księgarnie i mole,

       I na krzywych dwóch nogach się chwieje,

       Jak niepewne rządowe systema.

       Chce mówić, posłuchajmy, co na świat posieje?...

       Twór, pokazując z kotła głowę

       Czy lepiej, kiedy jest król? czy kiedy go niema?

      SZATAN

       255 Precz z tym Sfinksem, co prawi zagadki,

       Sam jej djabeł rozwiązać nie umie;

       Niech w szkolarzów zasiewa ją tłumie,

       Oplataną w dziejowe wypadki;

       Niech z ministerjalnej ławy,

       260 Nad rozlewem żyźniącym krwi Nilu,

       Ze złamanych kolumien podstawy

       Gada hjeroglifem stylu.

      ASTAROTH

       Panie! patrz, tam z kotła pary

       Znów się jakiś twór wylęga.

       265 Twarz ma okropnej poczwary,

       Przez pierś jeneralska wstęga.

      SZATAN

       Witajcie go! oto twór

       Niszczyciel, jakby horda Nogajca.

       On w stolicy owłada dział mur.

       270 On z krwi na wierzch


Скачать книгу