Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania. Andreas Moritz
niż jest wykrywanych przez lekarzy, gdy pacjent jeszcze żyje? Czy zatem rak jest rzeczywiście tak niebezpieczną chorobą, jak nam się mówi?
W 1993 roku brytyjskie czasopismo medyczne The Lancet opublikowało badania, które pokazały, że wczesne wykrywanie często prowadzi do niepotrzebnego leczenia. To może być dobre dla koncernów farmaceutycznych, ale z pewnością robi niewiele dobrego dla pacjentów z nowotworem.
Na przykład, chociaż 33 procent autopsji na mężczyznach ujawnia raka prostaty, tylko 1 procent mężczyzn umiera z jego powodu. Po 75. roku życia połowa mężczyzn może mieć raka prostaty, ale umieralność na niego wynosi 0,1-2,4 procenta. Dokładniej mówiąc, ogólna przeżywalność raka prostaty w ciągu 5 lat w okresie od 1995 do 2002 roku wynosiła 99,9 procenta dla białych mężczyzn i 97,6 procenta dla czarnoskórych mężczyzn, niezależnie od tego czy mieli kilka, czy żadnych objawów raka prostaty, byli uznani za wolnych od choroby, czy też byli poddawani leczeniu. Rządowe zalecenia (z sierpnia 2008 roku) skierowane do onkologów dotyczą tego, by nie leczyć mężczyzn po 75. roku życia na raka prostaty, ponieważ terapia wyrządza więcej szkody niż pożytku i nie ma przewagi nad zaniechaniem leczenia.
Należy zauważyć, że tak niska śmiertelność odnosi się szczególnie do tych, którzy ani nie zostali zdiagnozowani z rakiem, ani nie byli na niego leczeni. Jak przyznają rządowe źródła, umieralność rośnie, gdy nowotwory są leczone. To oczywiście sugeruje, co w rzeczywistości zabija.
Ogromna większość zdiagnozowanych i leczonych przypadków nowotworów nigdy nie ma szans samodzielnie zniknąć. Niezwłocznie uderza się w nie całym arsenałem śmiertelnych broni takich jak chemioterapia, promieniowanie jonizujące czy operacje chirurgiczne. Nieaktywne guzy, które nigdy nie wyrządziłyby żadnej szkody ciału, mogą zostać pobudzone do potężnej reakcji obronnej i stać się agresywne, jak relatywnie nieszkodliwa bakteria, która staje się oporna na antybiotyki, gdy jest nimi atakowana. Zupełnie nie ma sensu, że w czasie, gdy musisz wzmacniać najważniejszy system leczniczy ciała (układ immunologiczny), poddajesz się radykalnemu leczeniu, które w rzeczywistości osłabia lub niszczy układ immunologiczny.
Dziś problem z pacjentami z nowotworem jest taki, że przerażeni diagnozą poddają swoje ciało tym cięciom oraz wypalającym i/lub trującym terapiom: procedurom, które prawdopodobnie doprowadzą ich szybciej do śmierci, aż w końcu pozostają całkowicie pozbawieni opcji.
Odpowiedzi na wszystkie pytania leżą w osobie, która ma nowotwór, nie są zaś zależne od stopnia złośliwości raka czy stadium zaawansowania. Czy wierzysz, że rak jest chorobą? Prawdopodobnie odpowiesz „tak”, zgodnie z opinią, którą przemysł medyczny i media karmiły masy przez dziesięciolecia.
Jednak ważniejszym, ale rzadziej zadawanym pytaniem jest: Dlaczego myślisz, że rak jest chorobą?. Możesz odpowiedzieć: Ponieważ wiem, że rak zabija ludzi każdego dnia. Zadam więc kolejne pytanie: Skąd wiesz, że to rak zabija ludzi? Będziesz prawdopodobnie argumentować, że wielu ludzi mających nowotwór umiera, więc to rak musi ich zabijać. Tak mówią wszyscy medyczni eksperci.
Pozwól mi zadać jeszcze jedno, raczej dziwne pytanie: Skąd masz pewność, że jesteś córką/synem swojego ojca, a nie innego mężczyzny? Dlatego, że twoja matka tak ci powiedziała? Co sprawia, że jesteś całkowicie pewny, że twoja matka mówi ci prawdę? Czy jest tak, że wierzysz jej po prostu dlatego, że nie masz nieodpartego powodu, by jej nie wierzyć? Jednak o ile twój ojciec nie zrobi testu na ojcostwo, nigdy nie będziesz wiedział z absolutną pewnością, że osoba, która, jak wierzysz, jest twoim ojcem, rzeczywiście nim jest. Jednak twoje emocjonalne przywiązanie i brak głębszego dochodzenia zamieniły twoje subiektywne przekonanie w coś, co wiesz, że jest niepowtarzalną prawdą.
Taka metafora może wydawać się dziwna, ale podobne przypuszczenia są niezwykle rozpowszechnione i kształtują naszą postawę w stosunku do raka. Chociaż nie ma naukowego dowodu, że rak jest chorobą, a nie procesem leczniczym, większość ludzi będzie twierdzić, że jest chorobą, ponieważ mówi się im, żeby w to wierzyli. Mimo że to przekonanie jest jedynie pogłoską opartą na opiniach innych ludzi. Ostatecznie niepowtarzalną doktrynę, że rak jest chorobą, można prześledzić aż do lekarzy, którzy wyrazili swoje subiektywne odczucia czy przekonania na temat tego, co zaobserwowali, i opublikowali je w artykułach sprawozdawczych czy raportach medycznych. Inni lekarze zgodzili się z ich opinią i wkrótce stało się powszechnie uznanym faktem, że rak jest niebezpieczną chorobą, która w jakiś sposób atakuje ludzi, żeby ich zabić. Jednak prawda może być w rzeczywistości całkiem inna, bardziej racjonalna i naukowa niż to.
Gen – mit na temat raka
Zgodnie z raportem z badań, opublikowanym w niemieckim czasopiśmie medycznym Deutsches Aerzteblatt przez słynnego biologa molekularnego i komórkowego, profesora Petera Duisberga (Uniwersytet Kalifornijski, Berkley), teoria, że za złośliwymi guzami stoją mutacje genów, jest zbudowana na grząskim gruncie. Jego artykuł ujawniający główne mankamenty aktualnej teorii na temat mutacji i nowotworów został ostatnio opublikowany również w prestiżowym czasopiśmie Cell Cycle (2011;10 (13); 2100-14).
Przez wiele lat naukowcy badający nowotwory zakładali, że złośliwe guzy rozwijają się, gdy mutacja 3-6 genów, nazywana onkogenezą, powoduje inny niż u normalnych komórek nienormalny, niekontrolowany wzrost. Onkogen jest genem znalezionym w chromosomach komórek tworzących guz, którego aktywacja łączy się z początkową i postępującą przemianą normalnych komórek w komórki nowotworowe.
Większość zdrowych komórek obumiera i są one zastępowane nowymi w cyklach trwających od 10 dni do 4 miesięcy. Komórki osocza na przykład żyją 10 dni, zanim zostaną zastąpione. Naturalna długość życia komórek kości wynosi trzy miesiące, a komórki krwi mogą żyć cztery miesiące, zanim obumrą. Obowiązująca teoria na temat mutacji i nowotworów mówi, że onkogeneza uniemożliwia śmierć komórek we właściwym czasie i w wyniku tego komórki przeżywają i mnożą się. Mutację genów uważa się za konieczne wydarzenie odpowiedzialne za złośliwe przekształcanie się komórek.
Problem z tą teorią jest taki, że wszystkie złośliwe guzy, które składają się z komórek o nieprawidłowej liczbie chromosomów (aneuploid), często nie zawierają tych rzekomo wywołujących raka onkogenów. W dodatku nowotwory złośliwe tego samego rodzaju, które rzeczywiście zawierają zmutowane onkogeny, najczęściej nawet nie dzielą onkogenów tego samego typu.
Tak samo mylące jest sugerowanie, że nieprawidłowości w chromosomach są warunkiem niewłaściwego namnażana się komórek, gdy kancerogeny takie jak azbest mogą powodować wzrost guza nowotworowego bez udziału żadnych zmutowanych onkogenów.
Inny problem z obowiązującą teorią mutacji jest taki, że nieprawidłowości w chromosomach mogą istnieć przez dziesięciolecia, zanim uformuje się guz nowotworowy albo może on nigdy się nie uformować. Z drugiej strony osoba, u której występują nieprawidłowości w chromosomach lub mutacje genów, może rozwinąć taki guz. Pomysł, że nieprawidłowości w chromosomach muszą nieuchronnie i od razu prowadzić do złośliwego namnażania się komórek, jest niesprawdzoną hipotezą, która służy tylko tym, którzy z niej żyją.
Genetyczne mutacje prowadzą do nieprawidłowego namnażania komórek albo nie. Niemożliwe są obie rzeczy naraz. Jeśli zmutowane onkogeny nie prowadzą do raka, nawet po czterdziestu latach, muszą istnieć inne przyczyny, które go powodują.
Oczywiście wart biliony dolarów przemysł farmaceutyczny nie jest zainteresowany odkryciem prawdziwych przyczyn raka. Jest raczej skupiony na rozwoju ekstremalnie drogich leków, które są zaprojektowane, by nie dopuścić do mutacji genetycznej, nawet jeśli mutacje genetyczne najwyraźniej nie są tym, co powoduje raka. Jeszcze raz jesteśmy naciągani na duże koszty. Jak dotąd poziom sukcesów wynikających z tego podejścia jest zasmucająco niski.
Obszerne