Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania. Andreas Moritz
placebo, które podwyższało poziom cholesterolu w grupie kontrolnej, badacze mogli łatwo udowodnić, że lek statynowy taki jak Liptor jest bardziej efektywny niż placebo. Mimo to Agencja Żywności i Leków (FDA) usankcjonowała ten ewidentnie całkowicie nienaukowy eksperyment jako obiektywne badanie naukowe.
Jeśli takie tendencyjne i błędne badania nie są kontrolowane, jest to już dość negatywne zjawisko. Jednak często te wątpliwe badania są wykorzystywane jako punkt wyjścia dla nowych, które w ich wyniku są również błędne. Jeszcze gorzej jest, gdy łańcuch naukowego fałszu negatywnie wpływa na pacjentów. Na przykład klinika Mayo Clinic zaszokowała organizacje onkologiczne, gdy ujawniła, że pewne ważne badania z 2009 roku nie tylko zostały całkowicie sfabrykowane, ale może również unieważnić inne badania, nad którymi pracowano przez dziesięciolecia i które już wpłynęły na opiekę, jaką lekarze zapewniają swoim pacjentom z nowotworami.
Nawet jeśli oszustwo zostaje odkryte, a koncerny farmaceutyczne ukarane grzywną za manipulowanie badaniami lub nieujawnienie znanych poważnych efektów ubocznych, biznes jest prowadzony w większym lub mniejszym stopniu tak jak dotąd. Wielkie koncerny farmaceutyczne jak Merck i Pfizer są po prostu zbyt duże, by upaść, nawet jeśli zostaną uznane za winne dopuszczenia się ogromnego medycznego oszustwa.
Nierozsądne jest oczekiwanie, że jakiekolwiek próby kliniczne prowadzone przez gigantów farmaceutycznych doprowadzą do publikacji wyników, które będą niezgodne z ich oczekiwaniami. Konflikt interesów wydaje się jasny – a mimo to firmy farmaceutyczne finansują większość badań na świecie. Ten nakierowany na zyski monopol w decydowaniu, jakie badania są odpowiednie, by je prowadzić, determinuje nasze wychwalane dowody naukowe. To tak szokujący konflikt interesów, że niemalże szokujące jest, że większa liczba osób o tym nie mówi.
Po czwarte, chociaż wciąż istnieją prawdziwie altruistyczni naukowcy, którzy nie mają finansowego ani związanego z karierą czy prestiżem interesu w określonych wynikach badań naukowych, we współczesnej nauce rzadko odkrywa się cokolwiek, czego się już nie spodziewano.
Naukowcy potrzebują funduszy na prowadzenie badań. Aby zakwalifikować się do ich otrzymania, a także zarobić na swoje utrzymanie, muszą iść na liczne ustępstwa, by przysporzyć zysków swoim sponsorom czy inwestorom, którzy oczywiście oczekują znacznego zwrotu swoich inwestycji.
Na przykład gdy genetycy wpadli na myśl, że geny kontrolują ciało i zachowanie, rozwinęli przynoszący wysokie zyski projekt poznania ludzkiego genomu (HGP), aby udowodnić dokładnie tę hipotezę. Sponsorowani z pieniędzy podatników, a także koncernów farmaceutycznych, które chcą zwrotu swoich inwestycji, naukowcy mają tylko jeden nadrzędny cel: spełnić oczekiwania tych konglomeratów farmaceutycznych: opisać geny w celu wygenerowania nowych (i drogich) przełomowych metod leczenia, które mogą generować olbrzymie zyski.
Mapowanie ludzkich genów zostało obwołane ważnym krokiem w rozwoju nowych leków i innych aspektów opieki zdrowotnej. Projekt poznania ludzkiego genomu pozostaje jednym z największych projektów badawczych we współczesnej nauce. Mając prawie nieograniczony dostęp do składu genetycznego ludzkiego ciała, genomika umieszcza nauki medyczne w doskonałej pozycji pozwalającej na bardziej dokładne przewidywanie, jakie osoby są narażone na wysokie ryzyko rozwoju zaburzeń genetycznych.
Jak można było się spodziewać, większość lekarzy, organizacji zajmujących się zdrowiem i pacjentów uważa projekt poznania ludzkiego genomu za prawdziwy przełom dla wszystkich. Kto odrzuciłby możliwość odkrycia genetycznych przyczyn choroby? To przyczyna, dla której poza koncernami farmaceutycznymi również większość grup nacisku, fundacji, agencji rządowych, naukowców, uniwersytetów i firm biotechnologicznych wspiera projekt poznania ludzkiego genomu.
Chociaż zasadniczo nie jestem przeciwny stosowaniu genomiki w celu zwiększenia zakresu i efektywności medycyny regeneracyjnej, która jest wykorzystywana do leczenia ostrych urazów, takich jak uszkodzenie rdzenia kręgowego, a nawet odrastania utraconych kończyn i organów, dostrzegam pewien duży problem. Masowe badania całej populacji pod kątem chorób genetycznych z pewnością podwoją lub potroją liczbę pacjentów, którzy zostaną uznani za potrzebujących leczenia, co sprawi, że rzeczywiście będą chorzy. W imię profilaktyki chorób miliony ludzi poddają się badaniom genetycznym, by upewnić się, że nie zachorują w przyszłości, długo przedtem, nim mogłyby rozwinąć się u nich jakiekolwiek oznaki choroby, i szkodzą sobie przez nadgorliwe poddawanie się leczeniu chorób genetycznych, które mogłyby nigdy nie przysporzyć żadnych kłopotów.
Niestety wielu ludzi w uprzemysłowionych krajach już otwiera się na genomikę jako bezbłędny sposób na długie życie wolne od chorób. Zindoktrynowani przez przemysł medyczny i dławieni strachem przed możliwymi chorobami genetycznymi wierzą, że nie mają kontroli nad swoim ciałem i dlatego muszą poddać się badaniom genetycznym. Uważam to za ostateczną formę medycznego niewolnictwa, ale spotyka się z pochwałami, jak się wydaje, wszystkich zaangażowanych w badaniach.
Proces wymyślania nowych chorób przez odkrywanie problemów genetycznych u prawie każdej badanej osoby (większość osób ma jakieś błędnie działające geny) lub określania istniejących chorób mianem genetycznych jest już dość dobrze ugruntowany. Na przykład identyfikacja genów odpowiedzialnych za raka piersi BRCA1 i BRCA2 wywołała szerokie zainteresowanie badaniami genetycznymi wśród kobiet, u których występowało ryzyko mutacji tych genów. Pośród kobiet, których wynik tych testów był pozytywny, ponad połowa dobrowolnie poddała się pełnej mastektomii. Zdecydowały się poddać amputacji piersi, ponieważ chciały mieć pewność, że nigdy nie zachorują na raka piersi.
Jednak oczywiście amputacja piersi nie daje gwarancji, że wszystkie potencjalne problemy zostały pokonane. W holenderskich badaniach opublikowanych w czasopiśmie New England Journal of Medicine w czerwcu 2001 roku (345:159-164) naukowcy ostrzegają, że „licząc na ochronny efekt profilaktycznej mastektomii, trzeba wziąć pod uwagę możliwe komplikacje chirurgiczne i problemy psychologiczne”. Zgodnie z badaniami, do 30 procent kobiet, które poddadzą się zabiegowi, przejdzie powikłania, zależnie od rodzaju operacji i długości obserwacji pooperacyjnej. Długoterminowe badania nad profilaktyczną mastektomią pokazały, że u 49 procent kobiet trzeba było powtórzyć operację. W trakcie tych samych badań odkryto też, że ta procedura obniża ryzyko zachorowania na raka piersi tylko u około 50 procent kobiet. Najbardziej szokujące było to, co pokazały późniejsze badania z 2010 roku. Coraz popularniejsza praktyka profilaktycznej mastektomii nie przynosi żadnych korzyści 95 procentom kobiet.
Chociaż jest to z pewnością niefortunne dla dotkniętych tym kobiet, dostarcza dużych zysków przemysłowi medycznemu, włączając chirurgów plastycznych. Jednak przeprowadzenie tych drastycznych, inwazyjnych i nieefektywnych operacji nie zachęca kobiet do zajęcia się prawdziwymi przyczynami raka piersi. Moim zdaniem jest to rosyjska ruletka. Jest to zbyt ryzykowne, by było uzasadnione, nieważne jakie są potencjalne korzyści.
Amputacja ręki albo nogi, by zabezpieczyć się przed możliwym złamaniem, brzmi nielogicznie dla większości z nas. Dobrowolne poddanie się wycięciu zdrowych piersi, by zabezpieczyć się przed możliwym zachorowaniem na raka, naprawdę nie jest mniej nielogiczne. To prawda, że usunięcie całych piersi może zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia raka piersi, ale tylko jeśli nie zostanie pozostawiona żadna tkanka piersiowa. Można to ledwie uznać za dowód, że określone geny mają coś wspólnego z rzeczywistym powodowaniem raka piersi. Obecność tych genów może znajdować się w korelacji z występowaniem raka piersi, ale przypuszczenie, że istnieje tu związek przyczynowo-skutkowy, wskazuje na braki w logice. Mutacja genów może równie dobrze być sygnałem dla ciała, by się dostosować lub uzdrowić leżące u podstaw przyczyny: przede wszystkim fizyczne otoczenie, które wywołało mutację genów.
Skoro same zmutowane geny nie są zdolne do wywołania raka, a konieczny do tego,