Rak to nie choroba a mechanizm uzdrawiania. Andreas Moritz
innym, rzadko branym pod uwagę ryzykiem wynikającym z napromieniowujących badań są częste błędy w diagnostyce i błędne wyniki badań zwiększające prawdopodobieństwo kolejnych skanów i w rezultacie większego napromieniowania. To może zapoczątkować błędne koło.
Promieniowanie jonizacyjne nie tylko zwiększa ryzyko rozwoju nowotworów, ale powoduje też uszkodzenie DNA w tętnicach, co prowadzi do chorób sercowo-naczyniowych. Pamiętaj, że tomografia komputerowa klatki piersiowej dostarcza 100 razy silniejszego promieniowania niż zwykłe prześwietlenie rentgenowskie. To może być wystarczające, by doprowadzić do nieodwracalnego uszkodzenia DNA i komórek w już objętych stanem zapalnym tętnicach wieńcowych. To może doprowadzić do późniejszego zwężania tętnic i zmniejszyć elastyczność naczyń krwionośnych, a przez to zwiększyć ryzyko zatkania tętnic.
Nawet jeśli badanie tomograficzne nie od razu zabija komórki, każda dodatkowa ekspozycja na promieniowanie rentgenowskie lub jonizujące może okazać się śmiertelna. Dlatego uważam za niezwykle ryzykowne stosowanie promieniowania jonizującego na kimkolwiek, kto cierpi na jakieś choroby, szczególnie nowotwory, choroby serca czy cukrzycę. Ostatecznie promieniowanie jonizujące nie jest bezpieczne dla nikogo.
A co z prześwietleniami rentgenowskimi szczęki?
Od 30 lat ostrzegam pacjentów i dentystów przed ryzykiem wynikającym z prześwietleń zębów i zachęcam do korzystania z alternatywnych sposobów wykrywania problemów dentystycznych. Zgodnie z opublikowanymi badaniami, prześwietlenia mogą powodować śmiertelne guzy mózgu.
Diagnoza medyczna – najczęstsza przyczyna śmierci?
Zdaniem naukowca Johna Gofmana (1918-2007), doktora medycyny, emerytowanego profesora biologii molekularnej i komórkowej Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, istnieją dowody, że co najmniej 50 procent śmierci na skutek nowotworu i ponad 60 procent śmierci na skutek choroby wieńcowej może być wywołanych prześwietleniami rentgenowskimi. To może obejmować co najmniej 281 437 przypadków zgonów z powodu nowotworu i 369 640 w wyniku chorób serca każdego roku, w oparciu o dane na temat umieralności przy tych chorobach z 2010 roku dostarczonych przez Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDCP), w związku z tym ogólna roczna liczba zgonów z powodu szkód spowodowanych promieniowaniem wyniosłaby 651 077 (stan na rok 2010).
Dr Gofman twierdził, że oprócz tego, że technologia medyczna prowadzi do śmierci tak wielu osób przez promieniowanie jonizujące, istnieją dowody, że powoduje też 75 procent nowych nowotworów. Ponieważ to niezwykle szokujące odkrycie, zasługuje na dalsze wyjaśnienia.
Gofman był autorem kilku książek i ponad setki prac naukowych opublikowanych w czasopismach naukowych z dziedzin takich jak chemia jądrowa/fizyczna, choroby wieńcowe, związek chromosomów z rakiem i biologiczne efekty promieniowania, skupiając się głównie na przyczynach nowotworów i chorobach dziedzicznych.
W artykule zatytułowanym Radiation: Cure or Cause? („Promieniowanie: lekarstwo czy przyczyna?”), opublikowanym w czasopiśmie Report Newsmagazine 22 stycznia 2001 roku, autorka Marnie Ko pisze o badaniach dr. Gofmana i podnosi pewne krytyczne pytania, które wszyscy powinniśmy zadać społeczności medycznej dawno temu. Dr Gofman był pierwszym wybitnym naukowcem, który miał odwagę skonfrontować społeczność naukową z dowodami, że promieniowanie jonizujące jest wiodącym czynnikiem prowadzącym do nowotworów i choroby wieńcowej.
Badania dr. Gofmana były niechcianą wiadomością dla tych, którzy utrzymywali, że walczą z rakiem, podczas gdy w rzeczywistości byli tymi, którzy pomagali w tworzeniu powodów dla walki.
Inni, którzy czerpali duże zyski z działalności związanej z nowotworami, byli wyjątkowo rozdrażnieni. Wśród nich był dr John Radomsky, przewodniczący Kanadyjskiego Towarzystwa Radiologicznego. Chociaż przyznał, że nie czytał wyników badań Gofmana, a zostało już opublikowanych wiele badań na temat ryzyka zachorowania na nowotwór zwiększającego się przez promieniowanie, upierał się jednak, że „bezpieczeństwo promieniowania nie jest problemem”.
Niektórzy nie chcieli przyznać, że bezpośrednio, ale nieumyślnie przyczynili się do śmierci wielu swoich pacjentów przez wyeksponowanie ich na śmiercionośne promieniowanie. W 1996 roku brytyjscy radiolodzy próbowali zapobiec emisji filmu dokumentalnego na podstawie pracy dr. Gofmana w telewizji 20/20. The Royal College of Radiologists określił jego wnioski jako „niepokojące, niedokładne, mylące i niepotrzebnie alarmujące”. Jego przedstawiciele nie byli jednak w stanie ocenić trafności badań dr. Gofmana, które, z jego wnioskami czy bez nich, mówiły same za siebie.
Dr Gofman z pewnością nie był twórcą teorii spiskowych czy szukającym rozgłosu dziwakiem. Był wykładowcą w Szkole Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego od 1947 roku. Był współwynalazcą przenośnego urządzenia do badania czynności serca VIDA, wykorzystywanego przez pacjentów do wykrywania i sygnalizowania występującej arytmii, i wynalazcą elektrod kardiograficznych nadal używanych w wielu szpitalach w Stanach Zjednoczonych. W swoich wczesnych latach pracy badawczej w dziedzinie fizyki jądrowej dr Gofman został współodkrywcą uranu-233 i przyczynił się do wyizolowania pierwszego miligrama plutonu. Później, w późnych latach 40. XX w., przewodniczył zespołowi naukowców, który odkrył rolę lipoprotein znanych dzisiaj jako cholesterol.
Badania dr. Gofmana nad ryzykiem związanym z promieniowaniem wyniknęły z jego głębokiej troski o dobrobyt i przyszłe zdrowie ludzkości.
Jego ostrzeżenie, że większość nowych nowotworów jest rezultatem jonizującego promieniowania medycznego z pozornie nieinwazyjnych narzędzi diagnostycznych, włączając promieniowanie rentgenowskie, tomografię komputerową (CT), mammografię i fluoroskopię, nie było oparte na przypuszczeniach, ale na istniejących danych i dowodach. Zasadniczo wszystko, co zrobił, to przeanalizowanie pełnego spektrum istniejących danych naukowych dostępnych w tym obszarze badań. Było to coś, czego nie zrobiono nigdy wcześniej. To ujawniło, jak olbrzymi jest zakres tego ciągle eskalującego problemu.
Odkrycie przez Gofmana związku między chorobami serca i promieniowaniem o niskim poziomie doprowadziło go do przeprowadzenia analiz demograficznych i statystycznych, by sprawdzić efekty medycznego promieniowania na całej populacji.
W 1999 roku dr Gofman ukończył swoją 699–stronnicową pracę naukową, która została opublikowana przez Komitet Nuklearnej Odpowiedzialności (CNR) z San Francisco. Doszedł do wniosku, że „od wynalezienia w 1896 roku, medyczne promieniowanie stało się ważnym czynnikiem w większości śmiertelnych przypadków raka i choroby niedokrwiennej serca”. Wskazał głównie na prześwietlenia rentgenowskie, tomografię komputerową i tym podobne – połączone z innymi czynnikami ryzyka takimi jak uboga dieta, palenie tytoniu, aborcje czy stosowanie tabletek antykoncepcyjnych – jako główną przyczynę śmiertelności w przypadku nowotworów.
Koncepcja koniecznych współczynników nie jest nowa we współczesnej nauce. W słynnym Raporcie Lekarza Generalnego Stanów Zjednoczonych z 1964 roku na temat palenia papierosów jako przyczyny raka płuc autorzy pisali: „Stwierdzono, że często do zaistnienia choroby potrzebne jest współistnienie kilku czynników i że jeden z tych czynników może odgrywać dominującą rolę. Bez niego inne czynniki (takie jak genetyczna podatność) rzadko prowadzą do powstania choroby”.
Przypuszczenie Gofmana o więcej niż jednej przyczynie nowotworów zostało później potwierdzone przez dr. Kramera i innych wiodących ekspertów w zakresie onkologii.
Chociaż częstotliwość występowania raka piersi u kobiet, które mają jedną ze zmutowanych kopii genu podatności na raka piersi (BRCA1 czy BRCA2), jest większa niż u kobiet, które nie odziedziczyły takiego genu, „odziedziczenie tego genu z pewnością nie gwarantuje rozwoju raka piersi w każdej komórce piersi – nawet jeśli każda zawiera mutację”, mówi dr Gofman.
Jak