Paragraf 22. Joseph Heller
mnie połączą z generałem Dreedle’em – powiedział do pułkownika. – Niech mu nie mówią, kto dzwoni.
Po chwili pułkownik Cargill podał mu słuchawkę.
– T.S. Eliot – powiedział generał Peckem i odłożył słuchawkę.
– Kto to był? – spytał pułkownik Moodus.
Generał Dreedle na Korsyce nie odezwał się. Pułkownik Moodus był jego zięciem, któremu na skutek uporczywych nalegań żony i wbrew samemu sobie wyrobił posadę. Generał Dreedle wpatrywał się w pułkownika Moodusa z niezmienną nienawiścią. Już sam widok pułkownika Moodusa, który jako jego adiutant był stale na widoku, budził w nim obrzydzenie. Generał był przeciwny małżeństwu swojej córki z pułkownikiem Moodusem, ponieważ nie lubił chodzić na śluby. Teraz z twarzą groźną i skupioną podszedł do wielkiego ściennego lustra i wpatrywał się w swoje przysadziste odbicie. Miał szpakowatą głowę o szerokim czole, stalowoszare kępki włosów nad oczami i tępą, agresywną szczękę. Generał pogrążył się w ponurych rozmyślaniach na temat zagadkowego telefonu, który przed chwilą otrzymał. Powoli jego twarz rozjaśniła się, a wargi wykrzywił złośliwy uśmiech.
– Połącz mnie z Peckemem – powiedział. – Nie mów bydlakowi, kto dzwoni.
– Kto to był? – pytał pułkownik Cargill w Rzymie.
– Ten sam facet – odpowiedział generał Peckem wyraźnie zaniepokojony. – Uwziął się na mnie.
– Czego chciał?
– Nie mam pojęcia.
– A co powiedział?
– To samo.
– T.S. Eliot?
– T.S. Eliot i nic więcej. Może to jakiś nowy szyfr albo coś w rodzaju hasła? Niech pan każe komuś sprawdzić u łącznościowców, czy to nie jest czasem nowy szyfr albo coś w rodzaju hasła – powiedział generał z nadzieją.
Centrala łączności odpowiedziała, że T.S. Eliot to nie jest nowy szyfr ani żadne hasło.
Pułkownik Cargill wystąpił z nowym pomysłem.
– Może zatelefonować do sztabu Dwudziestej Siódmej Armii i spytać, czy oni coś wiedzą? Pracuje tam niejaki Wintergreen, z którym jestem w dobrych stosunkach. To jemu zawdzięczam wiadomość, że nasza beletrystyka jest zbyt napuszona.
Były starszy szeregowy Wintergreen powiedział pułkownikowi, że w sztabie Dwudziestej Siódmej Armii nie ma żadnych danych na temat T.S. Eliota.
– Co słychać z naszą beletrystyką? – postanowił spytać pułkownik Cargill, skoro już rozmawiał z byłym starszym szeregowym Wintergreenem. – Czy jest jakaś poprawa?
– Nadal jest zbyt napuszona – odpowiedział były starszy szeregowy Wintergreen.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby to była robota generała Dreedle’a – wyznał wreszcie generał Peckem. – Pamięta pan, co było z tą strzelnicą?
Generał Dreedle udostępnił prywatną strzelnicę pułkownika Cathcarta wszystkim oficerom i szeregowcom z personelu latającego grupy. Generał Dreedle życzył sobie, żeby jego żołnierze spędzali na strzelaniu do rzutków tyle czasu, na ile im tylko pozwoli przepustowość strzelnicy i rozkład lotów. Strzelanie do rzutków przez osiem godzin miesięcznie było dla nich doskonałym ćwiczeniem. Nabierali dzięki temu wprawy w strzelaniu do rzutków.
Dunbar przepadał za strzelaniem do rzutków, ponieważ zajęcie to było mu wyjątkowo nienawistne i czas okropnie mu się dłużył. Obliczył, że jedna godzina na strzelnicy w towarzystwie takich ludzi, jak Havermeyer i Appleby, odpowiada siedemnastu latom pomnożonym przez jedenaście.
– Myślę, że jesteś po prostu wariat – powiedział Clevinger, słysząc o tym odkryciu Dunbara.
– Kogo to obchodzi? – zainteresował się Dunbar.
– Mówię poważnie – obstawał przy swoim Clevinger.
– No i co z tego? – odparł Dunbar.
– Gotów jestem nawet przyznać, że w ten sposób życie wydaje się dłuższe…
– Jest dłuższe…
– Jest dłuższe… Jest dłuższe? No dobrze, jest dłuższe, kiedy wypełniają je okresy nudy i cierpienia, ale…
– Wiesz jak szybko? – spytał nagle Dunbar.
– Hę?
– Ucieka – wyjaśnił Dunbar.
– Co?
– Czas.
– Czas?
– Czas – powiedział Dunbar. – Czas, czas, czas.
– Clevinger, daj mu spokój – wtrącił się Yossarian. – Czy zdajesz sobie sprawę, jaką on cenę za to płaci?
– Nic nie szkodzi – powiedział Dunbar wspaniałomyślnie. – Mam jeszcze w zapasie kilka wolnych dziesięcioleci. Czy wiesz, jak długo trwa rok?
– A ty też siedź cicho – powiedział Yossarian do Orra, który zaczął obleśnie chichotać.
– Przypomniała mi się pewna dziewczyna – powiedział Orr. – Tamta na Sycylii, łysa.
– Lepiej się zamknij – ostrzegł go Yossarian.
– To twoja wina – powiedział Dunbar do Yossariana. – Dlaczego nie pozwoliłeś mu spokojnie chichotać? Lepsze to, niż kiedy gada.
– W porządku, możesz sobie chichotać.
– Czy wiesz, jak długo trwa rok? – powtórzył Dunbar. – O, tyle – i strzelił palcami. – Przed sekundą zaczynałeś studia, oddychając pełną piersią. A dzisiaj jesteś starcem.
– Starcem? – spytał zdziwiony Clevinger. – Co ty wygadujesz?
– Starcem.
– Nie jestem starcem.
– Jesteś o centymetr od śmierci podczas każdego lotu bojowego. Czy można być starszym w twoim wieku? Pół minuty temu zaczynałeś szkołę średnią i rozpięty stanik dziewczyny był dla ciebie bramą raju. O ułamek sekundy wcześniej byłeś dzieciakiem i miałeś dziesięciotygodniowe wakacje, które trwały sto tysięcy lat i jeszcze były za krótkie. Fiut! Tak nam przelatują przed nosem. Czy masz jakiś inny sposób na zatrzymanie czasu? – dokończył Dunbar prawie ze złością.
– Może to i prawda – zgodził się Clevinger niechętnie. – Może długie życie musi być wypełnione przykrościami, jeżeli ma się wydawać długie. Ale komu zależy na takim życiu?
– Mnie – odpowiedział mu Dunbar.
– Dlaczego?
– A masz coś lepszego?
5
WÓDZ WHITE HALFOAT
Doktor Daneeka mieszkał w plamiastym szarym namiocie razem z Wodzem White Halfoatem, który budził w nim lęk i pogardę.
– Wyobrażam sobie jego wątrobę – mruczał doktor.
– Wyobraź sobie lepiej moją wątrobę – radził mu Yossarian.
– Twoja wątroba jest w doskonałym stanie.
– To tylko dowodzi, jak mało wiesz – zablefował Yossarian i powiedział doktorowi o dokuczliwym bólu wątroby, który tak dokuczył siostrze Duckett, siostrze Cramer i wszystkim lekarzom w szpitalu, ponieważ ani nie ustępował, ani nie dawał objawów żółtaczki.
Doktor