Droga do finansowej wolności. Бодо Шефер
masz trudności z przytoczeniem takich faktów, oznacza to, że twoja wiara w siebie jest zachwiana. Im mniej możesz w tej chwili napisać, tym bardziej jest ważne, żebyś wkrótce zaczął prowadzić dziennik sukcesów. Gdyby nawet się okazało, że pewność siebie zaczęłaby cię rozpierać, zawsze jest kolejne zadanie, które może ją jeszcze zwiększyć. O tym, czy temu zadaniu stawisz czoło, zadecyduje twoja wiara we własne możliwości. Aby przekonać się o prawdziwości tej opinii, odpowiedz sobie na następujące pytanie:
Do czego byś dążył, gdybyś wiedział, że nie możesz ponieść porażki (jako premier, pisarz, mistrz świata formuły pierwszej, ratownik, właściciel dużych połaci ziemi w Kanadzie, partner określonej osoby)?
.................................................................................................................................................................................................
Uważamy często, że nie robimy następnego kroku dlatego, że jesteśmy zbyt wygodni, albo dlatego, że zaspokoiliśmy już nasze potrzeby. Prawda jednak jest następująca: Wygoda to tylko wymówka; w rzeczywistości nie wierzymy po prostu w możliwość odniesienia sukcesu.
Mocne sugestie
• Zwiększaj systematycznie swoją pewność siebie, prowadząc codziennie dziennik sukcesów.
• Wiara w siebie decyduje o tym, czy mamy odwagę podjąć ryzyko.
• Rozwój jest niemożliwy bez ryzyka.
• Nasz umysł, nasze wychowanie i nasze otoczenie nie nadają się w gruncie rzeczy do tego, żeby budować pewność siebie. Samoocena jest pochodną wiary w siebie. Dziennik pomaga przekonać się o tym, do czego naprawdę jesteśmy zdolni.
• Pisząc dziennik, uczysz się koncentrować tylko na zaletach.
• Już wkrótce będziesz miał okazję stwierdzić: „To mi się udało, mogę tę sprawę opisać w dzienniku”.
• Oczekiwania wyznaczają to, co otrzymamy od życia; wiara w siebie decyduje o tym, jak daleko sięgają nasze oczekiwania.
Seminaria pod pewnym względem mają przewagę nad książkami: uczestnicząc w nich, jednocześnie słyszymy, widzimy, czujemy i przeżywamy. Im bardziej zaangażowane są nasze zmysły, tym lepiej się uczymy. Ponadto mamy możliwość rozmowy z wykładowcą. Nawet podczas dużych seminariów zazwyczaj udawało mi się poznać osobiście wykładowcę i nawiązać z nim trwały kontakt.
Seminaria dają ponadto możliwość wyłączenia się z codziennych spraw i stanowią okazję do spojrzenia na siebie z pewnego dystansu, do myślenia o sobie w sposób niekonwencjonalny, lateralny (latheral thinking – myślenie „w bok”). Czasami podczas wykładów zwracamy większą uwagę na naszą intuicję.
Atmosfera towarzysząca uczeniu się w czasie zajęć nabiera specyficznego charakteru, gdyż pracujemy wspólnie z innymi uczestnikami. Z tych znajomości może się rozwinąć cenna współpraca.
Dobre seminaria są drogie i to powstrzymuje wielu ludzi od uczestnictwa w nich. Dość wcześnie w moim życiu – a jeszcze wtedy nie miałem pieniędzy – postanowiłem uczęszczać na co najmniej cztery seminaria w roku. Często przekraczało to niemalże moje możliwości finansowe, ale wiedziałem, że tym bardziej nie mogę sobie pozwolić na to, żeby się nie kształcić.
Cena, jaką musimy zapłacić za ciągłe kształcenie, jest niczym w porównaniu z ceną, jaką musimy zapłacić za naszą ignorancję.
Dzisiaj żadna cena nie powstrzymuje mnie przed pójściem na wykład. Chodziłem już na zajęcia, które kosztowały 30 000 marek, i za każdym razem zarobiłem dodatkowo w ciągu następnych dwóch miesięcy ponad dwa razy tyle, ile musiałem zapłacić za możliwość dokształcania się. Sprawy, które nam, Europejczykom, wydają się niezbyt potrzebne, w Stanach Zjednoczonych uznawane są za absolutną konieczność. Amerykańskie firmy wysyłają pracowników na seminaria przeciętnie aż na czterdzieści dni w roku. I to się opłaca! W Japonii liczba takich „wolnych” dni jest jeszcze większa.
Rynek seminariów osiąga w Stanach co roku obrót w wysokości 700 miliardów marek (dwa razy tyle, ile rynek komputerowy!). My, Europejczycy, musimy uważać, byśmy nie zostali od tego rozwoju odcięci.
Od pierwszej minuty naszego życia uczymy się najwięcej przez naśladowanie innych. Podlegamy znacznie większym wpływom naszego otoczenia, niż chcemy się do tego przyznać.
Żadna książka i żadne seminarium nie kształtuje nas nawet w przybliżeniu tak, jak ludzie, którzy stanowią nasze otoczenie.
Jeżeli zaczniemy otaczać się ludźmi, którzy są „lepsi” niż my, będziemy się rozwijać. Jeśli otoczymy się ludźmi, którzy są „gorsi” niż my, zatrzymamy się w rozwoju. A jednak nie doceniamy tego wpływu i najczęściej uważamy, że to my sami siebie kształtujemy. Mój ostatni nauczyciel wyraził to w ten sposób: „Kto idzie do łóżka z psami, budzi się z pchłami”.
Temat ten jest tak trudny do zaakceptowania i tak ważny, że poświęciłem mu cały rozdział trzynasty, zatytułowany „Mentor i sieć ekspertów”.
Do dokonania cudu potrzebujesz odwagi
Rozdział niniejszy rozpoczyna się zdaniem: Zazwyczaj ludzie przeceniają to, co mogą osiągnąć w ciągu roku, a nie doceniają tego, co mogą zrobić w ciągu dziesięciu lat.
Żeby naprawdę coś zdziałać, potrzebne są zmiany na wszystkich pięciu poprzednio omówionych poziomach. Na to potrzeba czasu. Przeobrażenia nie dokonują się natychmiast, ale jeżeli są już w toku, w pewnym momencie „eksplodują”.
W dramatyczny sposób ilustruje to przykład z bambusem. Ziarno siewne jest najpierw umieszczane przez farmera w ziemi i przykrywane popiołem. Pozostaje tam jako „śpiąca” roślinka przez cztery lata. Każdego ranka farmer podlewa rozwijający się kiełek. Przez cztery długie lata, każdego ranka. Pod koniec czwartego roku roślinka przebija się w końcu na powierzchnię ziemi. Od tego jednak momentu bambus rośnie szybko i w ciągu dziewięćdziesięciu dni osiąga wysokość dwudziestu metrów.
Podczas tych czterech lat farmer nie jest pewny, czy roślinka żyje, lecz głęboko w to wierzy i pielęgnuje ją. Człowiek, który myśli przewidująco, potrzebuje tego przekonania. Sztuka polega na tym, żeby nie dać się odwieść od postawionego celu. Nic nie pomoże nam w tym bardziej niż spowodowanie zmian na wszystkich pięciu poziomach naszego życia.
Nie ma cudów bez ryzyka
Jeśli chcesz w ciągu siedmiu lat osiągnąć dobrobyt, musisz być gotów do podjęcia ryzyka. Czym, twoim zdaniem, jest ryzyko?
„Walczyć przeciwko bykowi, kiedy człowiek się go nie boi, jest niczym – powiedział kiedyś słynny toreador. – Nie walczyć przeciwko bykowi, gdy się go boi, także jest niczym. Walczyć przeciwko bykowi, kiedy człowiek się go boi, to jest coś!”.
Pewien bardzo bogaty człowiek wyraził to w ten sposób: „Wszystko, co się naprawdę opłacało, na samym początku bardzo mnie przerażało”.
Gdybyś się nie bał zrobić następnego kroku, byłoby to wskazówką, że krok, który zamierzasz zrobić, jest za mały. Mówiliśmy już o tym w pierwszym rozdziale. „Dokonywanie rzeczy wielkich”.
Jakie rzeczy są „wielkie”? Być może robisz coś, co przychodzi ci z łatwością i inni podziwiają to. Być może sytuacja wygląda odwrotnie: walczysz zacięcie, bo musisz przezwyciężyć swój strach, a inni ludzie zupełnie tego nie zauważają. Dlatego nie powinniśmy się porównywać